Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeszcze jedna partia prawicowa

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
Oczekiwanie na zrównoważoną i skuteczną formację konserwatywną podziela wielu sympatyków prawicy. Spokojna, merytoryczna, ale czy skuteczna będzie partia Kluzik-Rostkowskiej?

George Nash, historyk idei, definiuje konserwatystę, jako osobę, która "sama uznaje się za konserwatystę albo inni uważają ją za taką". To absolutnie liberalne podejście do konserwatyzmu zostało skorygowane w polskiej rzeczywistości, gdzie prawicowcem jest się zginając kolana na patriotyczno-bogobojnych zgromadzeniach. Nawet stosunek do aborcji (konsekwentnie legitymizowany jedynie przez Marka Jurka i nacjonalistów), gospodarki czy polityki zagranicznej może być względny. Dla Polaków liczy się obecność w kościele. Tak to scena polityczna podzieliła się na antyklerykalne SLD i całą resztę.

Nasza polityczna różnorodność na zachód od lewicy jest bodaj najbardziej egzotyczna w Europie. Zdawałoby się, że liberalny konserwatyzm powinien zbliżyć ugrupowanie Tuska i Korwina-Mikke. Nic podobnego. Ten pierwszy chętnie by się zadłużał i obsypywał szeregiem przywilejów międzynarodowy establishment korporacyjny, który przygrywa mu w swoich mediach. Premier zapewne nie wahałby się pośpieszyć z pakietem ratunkowym dla spekulanckich instytucji finansowych, które to działanie antykryzysowe potępia Janusz Korwin. - Co ma upaść niech upadnie - uważa gentleman w białym garniturze. Korwina - Mikke mało obchodzi aplauz medialny, ale też niewiele go interesuje los średniej klasy. Wpycha ją do akwenu konkurencji i rzekomo wolnego rynku, w którym pływają gigantyczne drapieżniki. Efekt polityki ekonomicznej jest ten sam: eksterminacja średniej klasy. Tusk niszczy ją z wyrachowania, tchórzostwa i gnuśności (chociażby zaniechawszy najprostszych reform administracyjnych, które ułatwiłyby przedsiębiorcom życie), a Korwin w utopijnym przekonaniu, że ta musi sobie radzić bez pomocy państwa, odradzając się jak feniks z popiołów niezabezpieczonych przed ponoszonym przez nią ryzykiem upadłości wielkich graczy rynkowych.

Warcholstwo

O ile sfera socjalna mało obchodzi UPR (człowiek w tej społecznej wizji skazany jest na alienację), to łączy ona PiS i PO. Łączy pozornie, jak poprzedni tandem (UPR - PO) wolny rynek. Społeczna gospodarka rynkowa nie walczy z kryzysem kosztem biednych i konsekwentnie kształtuje antykryzysową reakcję obciążając najbogatszych, którzy źle zarządzali ryzykiem i chcieli się maksymalnie wzbogacić. No bo jak inaczej chronić najsłabszych nalewając z pustego?

W skład prawicowej mikstury wchodzi nacjonalizm, pozytywny stosunek do moralności publicznej i społecznego nauczania chrześcijańskiego oraz wymagająca wobec sąsiadów polityka zagraniczna.

Najprościej zdiagnozować stosunek polityków do oczekiwań stawianych im przez Kościół. Trudno sobie wyobrazić prawicowca, który nie liczyłby się z tożsamością religijną. Wyznaczana przez dekalog moralność judeochrześcijańska znajduje swój wyraz w programach politycznych nie bez oporu, ponieważ wypiera inne propozycje światopoglądowe. Ale to nie wszystko. Nauka społeczna Kościoła katolickiego, który w naszej geopolityce odgrywa znaczącą rolę, pokrywa się z wyzwaniami społecznej gospodarki rynkowej i pośrednio sprawia, że konfrontacja z antyspołecznym kapitalizmem znajduje się w orbicie oddziaływania konserwatywnego. (Te kryteria eliminują ugrupowanie Korwina - Mikke, który ideologicznie bliski jest indywidualizmowi i absolutyzowaniu jednostki.)

Benedykt XVI apeluje o nową organizację świata finansów

Kościół i konserwatyści stawiają na własność i klasę średnią, która tej własności jest ostoją oraz odpowiada za powodzenie państwa. Korporacje i instytucje spekulanckie działają na jej niekorzyść - równie brutalnie co socjalizm i komunizm.

Dla prawicy Nacjonalizm jest charakterystyczny. Naród jest pierwszą i najdonioślejszą wspólnotą, która definiuje społeczeństwo, wytycza mu granice i cele - pisał John Gray w jednym ze swoich esejów. Mniej rygorystyczne podejście PiS i PO do "narodowego" różni je od partii typowo nacjonalistycznych, dla których pochodzenie ludzi jest kryterium aktywności politycznej (Giertych i Endecja). Jednakże podział na nasze i obce przenika wszystkie obszary polityczne, zwłaszcza relacje sąsiedzkie. Nie ma w tym nic dziwnego. To najefektywniejsza motywacja polityczna.

Powtórzmy: religia i moralność, wykluczający się stosunek do korporacji i klasy średniej (popieramy jednych przeciw drugim), interes narodowy stanowią w naszym regionie komplet konserwatywny.

"Polska Jest Najważniejsza" to spadkobierczyni idei Kaczyńskich: socjalnych, z lekka antykorporacyjnych, narodowych, choć nie konsekwentnie narodowych (nacjonalistycznych) i nie konsekwentnie religijnych.

Ugrupowanie Kluzik - Rostkowskiej ma szanse na zaistnienie w wersji PiS light. Bez zbędnego ujadania na wrogów. Czy takiej formacji potrzebujemy? Z całą pewnością. Czy taka formacja, bez utrwalonych struktur ma szanse powodzenia? Zobaczymy. Zależeć to będzie min. od umiejętności pozyskania sobie Kościoła, który od dawna rozgląda się za poważnym konserwatywnym partnerem politycznym i dysponuje doskonałą siecią administracyjną. Rozsądne byłoby dostosowanie się do etycznych wskazówek hierarchii.

PJN poza Sejmem
PJN czwartą siłą w parlamencie

Ale choćby i Kluzik - Rostkowskiej udało się dosiąść sejmowych foteli tylko w liczbie członków klubu parlamentarnego (15) to prawica budzić będzie w jej wydaniu lepsze emocje, niż te
wywoływane przez Jarosława Kaczyńskiego, którego wady zahamowały udzielenie szerszego poparcia dla pożądanych reform wychodzących od rozliczenia dyktatury polskich białych kołnierzyków.

Wizerunek nowej formacji ociepla bardzo wyrazisty profil prorodzinny. Mam jednak wątpliwości co do tego, czy członkowie nowej partii będę potrafili zawalczyć o środki na swój program w stylu Victora Orbana, który okazał się Robin Hoodem wschodu. Nowe ugrupowanie może się po prostu obawiać konfliktu z koncernami, które je lansują i skończyć swoje pomysły na tym co robi Tusk - zadłużaniu się. Istotnym pytaniem do PJN jest: skąd chcecie brać pieniądze?

Poncyl jest najsłodszy

Bardzo prawdopodobne, że gdyby Kaczyński ustąpił jakiejś damie ze swojej formacji w rywalizacji o Belweder to Bronisław Komorowski nie musiałby udawać dzisiaj przedstawiciela prospołecznej alternatywy kapitalizmu. Kluzik - Rostkowska ma większe szanse na zjednoczenie strukturalnie rozproszonej i programowo poszatkowanej prawicy (choć rozsupłanie ideowego węzełka wymagałoby nie byle jakiej cierpliwości), aniżeli brat Lecha Kaczyńskiego zafiksowany na własnych obawach i personalnych konfliktach. Im wcześniej sobie z tego zdamy sprawę - my zwolennicy prawicy - tym lepiej.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto