Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeszcze o mateczniku Mickiewicza

Redakcja
Artur Grottger: Widmo śmierci. Reprodukcja ze zbiorów autorów
Artur Grottger: Widmo śmierci. Reprodukcja ze zbiorów autorów Adam K. Podgórski
Interesujące uwagi panów: Sebastiana Brudysa i Krzysztofa Masłowskiego, na temat opublikowanego materiału o puszczańskich wizjach Adama Mickiewicza, zdopingowały mnie do kontynuacji rozważań.

Adam Mickiewicz jako pierwszy wprowadził do języka polskiego słowo „matecznik”, stanowiące odtąd określenie najgłębszego i najbardziej niegościnnego dla człowieka zakątka puszczy, dostępnego wyłącznie zwierzętom; krainę ich szczęśliwości, gdzie rządzą się odwiecznymi i sprawiedliwymi prawami.

Słynna fraza z IV Księgi Pana Tadeusza, rozpoczynająca opis polowania na niedźwiedzia, nie na próżno brzmi właśnie tak:
Głupi niedźwiedziu! gdybyś w mateczniku siedział,
Nigdy by się o tobie Wojski nie dowiedział;
(…)
Teraz Wojski z obławą, już od matecznika
Postawiwszy szeregi, odwrót ci zamyka

Chciałbym jednak o mateczniku w nieco innym kontekście napisać. Słowo to, wywodzone bowiem od rdzenia odwiecznego w językach słowiańskich oznaczającego matkę, macierz, protoplastkę, dającą człowiekowi – także zwierzęciu – życie, pozwala dopatrywać się w mateczniku miejsca bytowania dusz ludzi zmarłych, przodków rodu, czyli dziadów przekształconych z biegiem czasu w pogańskie demony. Demon leśny ... przybiera postaci rozmaitych zwierząt, ale pokazuje się też i jako człowiek, np. na Śląsku jako „chłop, cały w bieli”. W żałobnym, białym kolorze zjawiają się ludziom również demony leśne Wielkorusów, oraz ich sąsiadów Finów, przy czym niektóre ludy fińskie np. Zyrjanie utrzymują, że demony leśne są duszami ich przodków. Wierzono tak zapewne i u nas wówczas, gdy zmarłych chowano jeszcze na skrajach pól lub po lasach. [Poniatowski, Kultura duchowa, przed 1939 r.]

Nie byłbym sobą, tropicielem rodzimych wątków demonologii ludowej w ogóle, a demonologii leśnej w szczególności, gdybym pominął relację o mateczniku sławnego Aleksandra Brűcknera
traktującego o zapomnianej pracy A. E. Bogdanowicza [Grodno, 1895], badacza dawnych przeżytków światopoglądowych Białorusinów. Znakomity etnolog zaświadcza: Bogdanowicz (...) pisze o duchu leśnym albo lesawiku, wysokim jak drzewo, silnym, że mieszka w mateczniku: środek puszczy, niedostępny dla zwykłego śmiertelnika, okrążony nieprzebytym lasem, zagrodzony masą leża (łom), a nadto otaczają go błota wciągające, nie zamarzające i wśród najtęższej zimy. Tam żyje on z swym ptactwem i zwierzem; tam idzie umierać wielki każdy zwierz, on tylko zna ścieżki tajne, którymi można się dostać do matecznika.

Kategoria demonów przyrodniczych, władających w lasach i borach, strzegących terytoriów puszczańskich przed ingerencją człowieka i panujących nad zwierzyną, powszechnie występuje w przekazach wierzeniowych ludu zamieszkującego regiony lesiste, okolice rozpowszechnionego kłusownictwa i zbieractwa leśnego. Demony leśne przybierały kształty ludzkie, zwierzęce, teratologiczne, postacie przemienne człowieczo - zwierzęce albo występowały bezpostaciowo.
Argumenty etnologów przemawiają za tym, by traktować leśne demony, w szczególności nadrzewne, jako dusze ludzi zmarłych, albo dusze ludzi jeszcze nie narodzonych. Stąd zarówno pojęcie drzewa rodzinnego, np. angielskie: family free, polskie: drzewo genealogiczne jak i częste ikonograficzne przedstawienie linii rodu w postaci konarów drzewa.

Zwyczaj przedstawiania rodowodów w postaci tzw. drzew genealogicznych ma więc swe korzenie w istnieniu rzeczywistych drzew, których los miał być związany z losem rodziny, a w jego gałęziach miały przebywać dusze nienarodzonych współrodowców [Cetwiński i Derwich, Herby, legendy, dawne mity, 1989]

Jednym z centralnych tematów mitologicznych pogańskich Słowian była wędrówka dusz w zaświaty i możliwość ich powrotu na ziemię. Wierzono, że dusze zmarłych powracając, mogą zarówno pomagać, jak i szkodzić żyjącym. Przeciwdziałano temu składając zmarłym ofiary raz w roku (znany obrzęd dziadów) lub kilka razy, wiosną (w Wielki Czwartek), jesienią (Zaduszki) lub zimą (Wigilia, Gody) oraz stosując rozmaite zabiegi magiczne.

Dusze zmarłych dostawały się do nawii i stamtąd niepokoiły żyjących, co pominkami, kilkakrotnie do roku sprawianymi, ich zazdrość uśmierzali... [Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego].

W niezliczonych przekazach wierzeniowych zawarte są wątki traktujące o duszach zmarłych odwiedzających bliskich i znajomych lub pokutujących po śmierci. Wiele zapisków etnograficznych pozwala na stwierdzenie, iż demony leśne wywodziły się spośród takich właśnie bytów. Leonard Pełka w pracy "Polska demonologia ludowa" stwierdza wprost: wśród ludów słowiańskich szeroko rozpowszechniony był zwyczaj składania demonom leśnym ofiar z jadła i napoju,jak również z części upolowanej zwierzyny.
Jak widać, rozmyślania nad istotą matecznika prowadzą do wcale interesujących wniosków.

Współautor artykułu:

  • Barbara Podgórska
od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto