Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Judyty Rykowskiej przygoda z poezją

Judyta Więcławska
Judyta Więcławska
Zapewne niewielu z was wie, że czasami coś tam sobie skrobię. Sądzę, że wielką twórczością tego nie można nazwać, nie jestem żadną Haliną Poświatowską, niestety....

Mimo to chcę wypowiedzieć parę zdań o mnie i mojej twórczości. Od początku przyznam, że wyraz „moja” jest podkreślany, nie ze względu na fakt, że wiersze są tworzone przeze mnie, lecz
z powodu ujawnienia, że to co piszę, jest dla mnie i z środka mnie pochodzi. Bowiem wiersze pozwalają mi wyrzucić wszystko to, co wyrzucone być powinno. Emocje mają swój upust, dzięki temu nie zjadają mnie toksyczne związki burzliwego temperamentu. Wiersze, które tworzę, opisują moje stany duszy i ciała, pokazują to co widzę, ale również pozwalają zobaczyć więcej, gdy już nic nie jest widoczne dla oczu.

I w tym miejscu nasuwa się pierwsze pytanie. Jak to się wszystko zaczęło? Nie tworzę długo. Może ze cztery lata. Moment startu był piorunujący. Śmierć bliskiej dla mnie osoby. Nie chciałam z nikim rozmawiać, swoje myśli zaczęłam przelewać na papier. Pierwsze teksty pełne były smutku, niezrozumienia, żalu do tego co było, a czego już nie ma i nie będzie. Niemal w każdej strofie, po każdym wersie przelewały się na przemian łzy i ból. Pokropione cierpieniem niepoukładane myśli tworzyły wyrazy zdobiące białą kartkę. Chaos był wszędzie. W głowie, w sercu, na papierze.

Tak było na początku. Z czasem zaczęłam staranniej dobierać słowa, lepiej oddawać myśli, co niektórzy mogą stwierdzić, że to tylko moje zdanie i może będą mieli rację, ale co im do mojej twórczości? Przecież ona jest dla mnie. Dotychczas powstało kilkadziesiąt utworów. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że kiedy czytam niektóre z nich, po jakimś, bliżej nieokreślonym czasie, nie jestem w stanie ich poznać.

I to nie dlatego, że ich nie pamiętam, ale w związku z niedowierzaniem, że to są właśnie moje teksty. Utwory wydają mi się piękne, a słowa dobrze dobrane. To zupełnie jakby niewidzialna muza weszła do mojego ciała i dyktując poprowadziła rękę tak, aby kreśliła kolejne wersy i zdania... Czasami zastanawiam się czy inni ludzie, którzy kiedykolwiek coś pisali, natrafiając na swoje zapisane myśli, odczuwali to samo.

Co można znaleźć w moich wierszach? Obecnie utwory przeplatają się w swojej tematyce. Jednak można powiedzieć, czy chcemy tego czy nie, że niektóre elementy przewodnie się powtarzają. Wydaje się, że to jest całkiem naturalne zjawisko, znane nie tylko mojej osobie. Przeglądając twórczość różnych poetów, zauważyć można ową monotematyczność. Jak to należy wytłumaczyć? Otóż szczerze mówiąc nie wiem. Możliwe, że chodzi tutaj jedynie o opisywanie życia, które zdaje się stać w miejscu. Świat nas otaczający może i ulega zmianie, ale nie dotyka nas to, w takim stopniu, abyśmy byli zdolni zauważać to z dnia na dzień. Natomiast faktem jest nie od dziś, że ludzie rzadko się zmieniają. Wniosek nasuwa się sam: to co nas boli lub zachwyca dzisiaj, będzie nas bolało i zachwycało również i jutro.

Podobnie niezbyt mylną tezą jest, że poeci nie starają się uciekać od powtórek swych myśli. Spowodowane to może być dobitnym zwróceniem uwagi na dany temat. Zdaje się, że chcą oni wykrzyczeć: „Niech wreszcie ktoś otworzy szeroko oczy i zobaczy co przed nim stoi. Niech zwróci uwagę na to co wciąż boli, niech zabierze ten ból i strach, ale jednocześnie niech nie pozwoli, aby skończył się brutalny, lecz jakże piękny świat!”

Czasami myślę poezją. Widzę świat przez jej pryzmat. Drzewo nie jest zwykłym drzewem. Wówczas zamienia się w drabinę do kolorowego nieba. Liście grają spokojną melodię kojącą moją duszę. Ptaki fruwają w rytm bicia serca. Kora oddycha mną, a ja nią. Wszystko wydaje się zaczarowane. W jednej chwili wszystko to może zniknąć i pojawi się nicość. A pośród niej, paradoksalnie to samo drzewo, tylko już inne. Ciemne. Zimne. Martwe.

I tak namalować mogę co chcę, jak chcę i kiedy chcę. Nie zawsze słowo przychodzi szybko na myśl. Bywają chwile, kiedy kartka nie zapełnia się wartościowym tekstem. Liczne skreślenia, ciągłe czytania tego co już jest, na nic się nie zdają. Nie wychodzi. Weny brak. Najlepiej wtedy odłożyć długopis i nie pisać nic na siłę. Zdarza się, że pomysł na utwór uderza, wówczas notuję to skrzętnie, żeby nie uciekło to, co przyszło tak nagle.

Cóż mogę powiedzieć na zakończenie? Jeśli jest coś, co w Tobie drzemie, niech wyjdzie na wierzch i przyniesie Tobie uniesienie...

Link do mojej twórczości na portalu Kraina wierszy tu

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto