Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kabaret Moralnego Niepokoju uderza w PiS. "Ucho prezesa" w akcji

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
screenshot
Wiek między 40 a 50 lat. Niepewny tożsamości seksualnej. Trudne relacje z kobietami. Dystans do polskości. Tak portretują siebie polscy kabareciarze. Szydzą ze "stereotypowych" postaw, jak ognia unikają krytykowania mediów i bankierów.

Na fejsbuku i youtube szumna odsłona nowego sitcomu z imponującej "videoteki" Kabaretu Moralnego Niepokoju (KMN). Ostrze ironii Robert Górski mierzy w "prezesa". Czy Jarosław Kaczyński ma się czego obawiać?

Oglądaj: Ucho prezesa

Przeciętny wiek aktora kabaretowego to średnia dorosłość - akurat tyle, żeby pejzaż namalowany przez Leszka Balcerowicza i Adama Michnika uznać za swój, jedyny i bezalternatywny.

Polscy pamfleciści rzadko wysuwają nos poza lokalne stereotypy. Z nich najłatwiej i najbezpieczniej się nabijać. Chociaż trudno znaleźć nad Wisłą otumanionych chłopów, narodowców mordujących imigrantów i Żydów czy gejów masowo popełniających samobójstwa najczęściej fabuła skeczów fokusuje się na tematyce opracowanej z perspektywy lewicowej i równościowej wrażliwości a w żadnym razie fabuła ta nie prostuje kanonu poprawności. Realnym problemem polskich rodzin prześladowanych koniecznością emigracji i łatania domowego budżetu jest – zdaniem autorów popularnych skeczów - dyskryminacja prawna homoseksualistów, którzy nie mogą wstąpić w legalny związek i adoptować dzieci. Oznacza to, że bolączki społeczne - rozwarstwienie w płacach, niszczenie demokracji przez rynki finansowe albo ataki spekulacyjne tychże, także esencjalizacja własności medialnej do rozmiaru, który uniemożliwia wolną i zróżnicowaną debatę - nie znajdują odzwierciedlenia w scenariuszach pisanych przez nie nadążających za wyzwaniami czasu prześmiewców. Przywracanie heterogeniczności na agorze i obalanie wyłącznej licencji na informację w obiegu społecznej komunikacji, szturm na zjawisko koncentracji polskich mediów przez zagraniczny kapitał budziły u aktorów kabaretowych cyniczne politowanie dla słowiańskiej zaściankowości.

Czytaj więcej: Poświęcenie lewicy: wiking zgwałcony przez imigranta

Humor Górskiego odstaje od realnych bolączek trapiących polskiego podatnika i przedsiębiorcę. Gwiazda dworuje (lub ignoruje, znowu) z repolonizacji sektora bankowego, daniny od handlu wielkopowierzchniowego i korporacyjnych gałęzi gospodarki rejestrowanych w rajach podatkowych - gigantycznych niesprawiedliwości na polu wolnej konkurencji. Kryzysu światowego nie wywołał Kaczyński i prezes PiS nie nadaje państwom aroganckich namiestników (np. Juncker). Ci pochodzą z rozdania Goldman–Sachs i JPP Morgan. Ta i podobne konstatacje antyglobalistów wywoływały całkiem niedawno uśmiech politowania na twarzach satyryków, zjadliwe komentarze i niesmak. Komedianci nabrali mylącego ostrożnego dystansu do spiskowej teorii dziejów i niepokojąco zbagatelizowali aktualną konfigurację polityczną. Ulegli dezorientacji cofającej wgląd społeczny o dekady, przed czas w którym obalanie i nominowanie premierów przez rynki finansowe stało się normą.

Kabareciarz jest obrońcą liberalnego elizjum w skali mikro, i w tej skali odcina krainę szczęścia od globalnego nacisku. Postrzega więc złowrogi realnie system przez różowe okulary, jako pluralizm, indywidualizm, modernizację państwa. To wyidealizowany obraz, bardziej dziś gwarantowany przez ojca Rydzyka (geotermia, sprawne zarządzanie środkami społecznego przekazu), obrońców życia konsekwentnie przedłużających wartość człowieka u schyłku i przed narodzinami, a także przez Kościół artykułujący niepopularne prawdy. Aczkolwiek Robert Górski oczytany jest w polskiej literaturze, nie zna ważnych dla współczesnego dyskursu autorów - Sheldona, Habermasa, Pikkety'ego czy Taylora - którzy obnażają naturę władzy w XXI wieku. A przecież zasadniczy sens recenzji społecznej – zgodnej z powołaniem Stańczyka - polega na konfrontacji z faktyczną panowaniem i procesami, które uruchamia, a do tego konieczne jest minimum kompetencji oparte o informację i wiedzę społeczną, gdyż one nadają głębię twórczości kabaretowej. Artyści nie dostrzegali przez osiem lat rządów "Platformy" absencji środowiska prawicowego, dziś wchodzą w układ z monopolistami: Polsatem i sieciami komunikacyjnymi, które dają im zarobić. Zejście konserwatywnych publicystów do podziemia usprawiedliwiali tym, że "ekstremiści gadają bzdury i reprezentują niszowe wartości".

Czytaj więcej: Bartosz Węglarczyk nad Boyle płakał jak bóbr. A nad "Wyklętymi"?

O ile ślepym trafem, może intuicją nie popartą wglądem intelektualnym, założyciel KMN racjonalnie uczepił się Donalda Tuska, to zamieszczenie aparatu satyrycznego na siedzibie PiS jest nietrafione. Kaczyński możliwie radykalnie ustawił się do zjawiska zwanego postdemokracją lub infantylizacją elektoratu i jest w polskich warunkach antysystemowy, choć zawsze możemy powiedzieć, słusznie zresztą, jak Paweł Kukiz, że niewystarczająco. Adekwatne naigrawanie się ze starszego pana z Żoliborza, włączywszy w nie mimikę i przywary "wodza", nie zbuduje rezonansu, który zgrany z sytuacją międzynarodową odbijałby się dość nośnie w przestrzeni kulturowej dekorowanej przez artystów kabaretowych. Możemy śmiać się z ślepego zapatrzenia polskich neokonów w Amerykę, ich trockistowskiej nienawiści do Rosji, wytykać Kaczyńskiemu Macierewicza, który ciągle coś zapowiada. Czy możemy jednak z czystym sumieniem obśmiewać władzę, którą "kieruje" z tylnego siedzenia Jarosław, za niewypełnianie obietnic wyborczych? Między "prezesem" a Tuskiem z "Posiedzenia rządu" rysuje się przepaść. Po jednej stronie mamy skuteczność, pracowitość i uczciwość charakterystyczne dla prolokalnych polityków, po drugiej lekkomyślność, beztroskę i pozerstwo gładkich kosmopolitów. O ile w przypadku Tuska obśmiewanej manierze premiera "haratającego w gałę" towarzyszyła polityczna indolencja, o tyle za manierą Kaczyńskiego nie odnajdziemy buty, nieudolności i pogardy dla społeczeństwa postrzeganego jako target wizerunku i korporacyjnego wpływu.

Górski ustanawia jakże mało czytelny parytet między konserwatystami a Platformą Obywatelską, w myśl złotego środka winę rozdzielając równo i sugeruje Kaczyńskiemu totalitaryzm. To zarzut niezrozumiały w sytuacji, gdy elektorat delegował Zjednoczoną Prawicę do przeprowadzenia zmiany, której celem jest upodmiotowienie społeczeństwa wyrażone choćby w swobodzie wyboru wieku emerytalnego i szkolnego. Artysta wskazuje na Misiewicza jako rzeczywistość równoległą do "swoich" z taśm PO. Czym Misiewicz zaszkodził Polsce? Ile nakradł?

Wkalkulowaliśmy (my wyborcy) odrobinę pisowskiego szaleństwa w zmianę polityczną zakładając, że niechęć wobec korporacji, które wymusiły dla siebie kosztowne przywileje, nie obędzie się bez sztywnych charakterów i pryncypialnych działań. Fakt, z obsesją lewicy i liberałów - podzielaną przez kultowego showmana - na punkcie liberalnego indywidualizmu "meblowanie" Polski przez Kaczyńskiego niewiele ma wspólnego, ale to chyba dobrze. Indywidualizm kreuje skandaliczne hierarchie i niszczy więzi społeczne. Niewiele dzieli go od egoizmu społecznego.

Możemy się uśmiać z tików i zabawnych wpadek Kaczyńskiego trudno jednak podciągać parodię współczesnego Stańczyka pod kulturę reformatorską i przełomową, wysoką czy nawet celną politycznie.

Czytaj więcej: Tych memów nie zobaczycie w "Wyborczej". Jak Agora udaje internet

W warstwie artystycznej błyskotliwie zredagowany sitcom "Ucho prezesa", wygładzony przez grafików i starannie wyreżyserowany porównywalny jest ze schyłkowymi dziełami wielkich libertynów Hollywood. Ciężej zachwycać się dziełami Kubricka, gdy wielki reżyser nachalnie przeprowadza nieaktualną tezę społeczną. Górski staje się banalny jak więdnący mistrzowie kina. Rozminięcie się z rzeczywistością społeczną i zdymisjonowane przesłanie, nawet przy zewnętrznie trafnym przerysowaniu postaci politycznego show, pogrążają szczerość satyryka. Czy nie bardziej na bohatera orwellowskiego serialiku nadaje się Ryszard Petru i Mateusz Kijowski (w TVP Górski drwił z KOD-u)?

Jakkolwiek groteskowość zachowania Błaszczaka, Mariusza Kamińskiego czy Jacka Kurskiego nie uzasadnia wyolbrzymionej narracji estradowej z youtube, to lustro podsunięte władzy przez KMN ma kilka ciekawych funkcji. Odbija paranoję bliskiego otoczenia "prezesa", jego małostkowość i samozadowolenie, emocjonalną niedojrzałość i maskowaną złośliwością lękliwość w kontaktach społecznych.

Czytaj więcej: 40 tysięcy na marszu Kaczyńskiego, 20 wyprowadzonych przez lewicę

Gdyby nie superata kontroli u - nie doświadczonego zarządzaniem finansowym i artystycznym - Jacka Kurskiego, który pozwolił sobie na szereg dyktowanych kompleksami posunięć nijak mających się do wyrafinowanego urzędu TVP, KMN trwałby na posterunku "Dwójki" nie niepokojony wysokim prawdopodobieństwem ingerencji w swój proces twórczy, tym samym gwarantując Kaczyńskiemu umiarkowaną wolność od zjadliwego i działającego na wyobraźnię szyderstwa. Ale złakniony sukcesu Kurski, który "w twardą i arogancką dupę dostał od życia", nie tylko od zdradzonej żony, lecz i kamratów politycznych, także od samego wodza, potraktował ambitnego literata jak członka domowego gangu, któremu od czasu do czasu – prewencyjnie – trzeba pogrozić. Pouczał go, strofował i straszył utratą "etatu". Tego panu Robertowi było za dużo.

Wszystko ułożyłoby się prościej, gdyby w miejsce polityka na fotelu szefa publicznej telewizji zasiadł intelektualista, na przykład Krzysztof Skowroński. Ten bez zastrzeżeń zrozumiałby opinię wystawioną teatrowi Górskiego przez jednego z internautów: "Wielki szacunek dla KMN. Nigdy nie stanęli po żadnej ze stron, wyśmiewają każdą władzę. To są prawdziwi artyści, którzy swoje poglądy zostawiają dla siebie, a nie chwalą się nimi na jakiś wiecach, marszach, czy konwencjach".

Czytaj więcej: Czego nie wiesz o marcu 1968?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto