Jerzy W., mieszkaniec Sulejówka, w lutym b.r. opiekował się swoją 7-miesięczną wnuczką pod nieobecność jej rodziców. Nierozsądnie pozostawił ją na kilka minut w wózeczku na podwórku. Pech sprawił, że gdy dziadek przebywał w domu, pies wydostał się ze słabo zabezpieczonego kojca i pogryzł małą Julkę. Niestety, lekarzom ze szpitala na ul. Niekłańskiej w Warszawie nie udało się uratować dziecka.
Dziadkowi przedstawiono akt oskarżenia, a psa przewieziono do wołomińskiego schroniska na obserwację. Niedługo po tym zdarzeniu do wielu lecznic weterynaryjnych w powiecie mińskim zaczęli zgłaszać się właściciele psów, które uznawali za agresywne i domagali się uśpienia, gdyż boją się o swoje dzieci. Należy zaznaczyć, że żaden lekarz weterynarii nie wykona zabiegu uśmiercenia zwierzęcia wyłącznie na podstawie argumentu właściciela o agresji.
Jerzy W. przyznał się do postawionego mu zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka i poddał się dobrowolnie karze 1 roku i 4 m-cy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Rottweiler był tak agresywny, że trudno było poddać go obserwacji. Na wniosek prokuratury został uśpiony.
Źródło: Tygodnik "Lokalna" oraz relacja pracownika lecznicy
Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie przyjechał do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?