Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katastrofa londyńska

Redakcja
W24
Nie pamiętam tak marnych igrzysk olimpijskich, tylu przypadków niemocy, rozczarowania i zagubienia. Nasi faworyci padali jak muchy na parapecie. Tylko zawiedzeni kibice nie zawiedli. Ciągle wierzymy, że wiara czyni cuda. Jak się jej skutecznie pomoże.

Gdybyśmy wysłali do walki polskich kibiców zamiast chimerycznych i słabych psychicznie zawodników, bylibyśmy teraz medalową potęgą. A wygląda na to, że ponad dwieście osób wybrało się do Londynu na darmową wycieczkę. Była ambicja, szanse, kosztowne przygotowania, pełny balon optymizmu, a wyszło szydło z worka. Każda z dyscyplin sportowych poniosła spektakularną porażkę. Były porażki wręcz kompromitujące. Mistrz świata w skoku o tyczce nie potrafił przeskoczyć marnego 5,35 m. Wysłano go do Londynu za dawne zasługi. Jeden ciężarowiec ledwie wyszedł, już trzy razy spalił. Wybitna tenisistka przegrała trzy razy. Dwóch utytułowanych biegaczy pogubiło nogi na 800 m. Przechlapali swoje szanse pływacy i wioślarze. Opromienieni sławą siatkarze zgubili gdzieś formę i w meczu ostatniej szansy dali się pokonać słabym Australijczykom... Wystarczy.

Były łzy, zawodzenia, bezradne rozkładanie rąk, łapanie się za głowę, bo przecież tak niewiele brakowało do szczęścia. Zadziwiające jest to, że żaden z przegranych nie wie, dlaczego przegrał. Szkoleniowcy też nie wiedzą. Padają słowa: nic nie rozumiem, chcieliśmy wygrać, czułem miękko w nogach... Może ta klęska to rzeczywiście rezultat niewiedzy; błędów w szkoleniu i w przygotowaniach do najważniejszych imprez. To gorzka lekcja dla polskiego sportu, w którym jest coraz więcej kasy, a coraz mniej zadowalających choćby wyników (vide: nasze kluby piłkarskie).

Wiem, wiem... W sporcie zawsze ktoś musi przegrać, żeby ktoś mógł wygrać. "Polacy, nic się nie stało!". Chłopakom należy współczuć, a nie psioczyć. Dali z siebie wszystko... Niby racja. Tylko dlaczego mnie to tak wkurza i czuję się oszukany? Sport to robota jak każda inna. I spartaczona boli jak noga w ciasnym bucie od marnego szewca. Ej, tam! Odwołuję wszystko i już...

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto