Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kłamstwom -powiedzmy NIE!

Elżbieta Świączkowska
Elżbieta Świączkowska
23 letnia dziewczyna udaje, że jest chora na białaczkę . Prowadzi kilka stron internetowych, na których przedstawia swoją chorobę. Czerpie z tego korzyści materialne i manipuluje uczuciami osób szczerze pomagających innym. Takim działaniom zdecydowanie chcę powiedzieć- NIE!

Do napisania tego materiału skłoniły mnie komentarze pod ostatnim artykułem dotyczącym Impresji Artystycznych w Ciechocinku. Autorki broniły się przed dyskusją zauważając, że ich tekst dotyczy zupełnie innej sprawy.
I słusznie. Przenieśmy ją zatem tutaj.

Nad sprawą zastanawiam się od lutego 2011 kiedy to skontaktowała się ze mną Emilka- autorka blogu Czarodziejka Ola. Zapytała mnie czy wiem, że Ola- osoba, której pomogłam symuluje chorobę - białaczkę. A symulując wprowadza w błąd osoby wzruszone jej chorobą.

Informacje jakie otrzymałam od Emilki postanowiłam skonfrontować bezpośrednio z bohaterką przedstawionych zdarzeń. Zadzwoniłam do Oli z prośbą o wyjaśnienie. Dowiedziałam się, że jest zmęczona obecną sytuacją i znajduje się w szpitalu. Zadzwoniłam do jej mamy i uzyskałam informację , która potwierdziła prawdziwość słów Emilki.

Nie zamierzam przeprowadzać analizy działań Oli lub ludzi jej podobnych. Ze względu na anonimowość i brak weryfikacji, oszustwo w internecie należy do najłatwiejszych. Czuję się
jednak w obowiązku przedstawienia faktów , ponieważ swoim postępowaniem Ola zaburzyła wiarę w sens pomagania ludziom chorym i pokrzywdzonym.

Pamiętam, że uczestnicząc w akcjach wolontariatu denerwowało mnie - jak wówczas uważałam - obcesowe podejście personelu do potrzebujących pomocy. Niestety - postępowanie Oli nauczyło mnie podobnej reakcji.

Fakty są zatem następujące:

We wrześniu 2009 organizując akcję "Pozytywna Adrenalina - zielone anioły wyraziłam zgodę na lot w tandemie Oli, która poinformowała mnie, że jest chora na białaczkę. Poleciała wraz z innymi dziećmi z Wrocławskiej Kliniki Hematologii.

Oprócz miejsca w tandemie musiałam zorganizować jej nocleg i wyżywienie, transport na dworzec i pieniądze na bilet powrotny. Zaangażowałam w to kilka osób, które poświęciły czas i dobrą energię. Zastanawiające jest to, że Ola wymyśliła całą historię dotyczącą samopoczucia i trudności z przybyciem do Wrocławia, a my bez zastrzeżeń przyjęłyśmy ją do wiadomości. Patrząc na załączony film jest mi tylko przykro. Doceniam mądrość powiedzenia:"Strzeż się swoich pierwszych odruchów- zazwyczaj bywają szlachetne"

Po skoku otrzymałam na skrzynkę e-mailową niezwykle kwiecisty w stylu list dziękczynny- rzekomo od jej mamy.

Mama w rozmowie telefonicznej stwierdziła, że nigdy nie pisała do mnie listów ponieważ... nie obsługuje komputera. Dodała, że Ola nie jest chora na białaczkę.

Nasuwa się pytanie, czy rodzina, mieszkając wspólnie, nie wiedziała o takich działaniach?

Czytając blog Emilki i otwierając załączone linki do stron prowadzonych przez Olę
dowiedziałam się, że niejednokrotnie informowała czytające osoby, że przebywa na Oddziale Hematologii we Wrocławiu z detalami opisując chorobę oraz szpital. Rozmawiałam z pracownikami szpitala i z całą stanowczością stwierdzam, że Ola NIGDY nie była pacjentką wymienionej Kliniki. Nie mogła być - bo nie jest chora.

Doświadczyłam również nocnych sms od Oli - zawierających silny ładunek emocjonalny wołania o pomoc. Dziś wiem, że były to narzędzia manipulacyjne. Dzięki nim Ola uzyskiwała uwagę i zainteresowanie adresatów. Na moje szczęście tym razem zareagowałam prawidłowo.

Tyle faktów. A co mnie zbulwersowało?

Wchodząc na stronę fundacji organizującej Festiwal osób niepełnosprawnych przeczytałam informację, że Ola otrzymała wyróżnienie szczególne za "za serce, dobroć, umiejętności wokalne, za całokształt".

Napisałam list do fundacji z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Być może jest nieświadoma działań Oli.

Trudno odmówić dziewczynie talentu- rzeczywiście pięknie śpiewa, ale mając do dyspozycji fakty nie twórzmy fałszywego obrazu. Ola oszukała i okłamała wiele osób. Nie pozwólmy jej
na dalsze działania. Uważam, że wykorzystywanie cudzego nieszczęścia oraz tak straszliwej choroby do własnych medialnych celów jest nieetyczne i nieuczciwe.

Ja zdecydowanie mówię - NIE!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto