Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Klapsy polskie" Romana Kurkiewicza: forma a treść

Redakcja
Okładka książki "Klapsy polskie" Romana Kurkiewicza zaprojektowana przez Piotra Młodożeńca.
Okładka książki "Klapsy polskie" Romana Kurkiewicza zaprojektowana przez Piotra Młodożeńca. www.iskry.com.pl
Prawdziwą przyjemnością jest wzięcie do ręki tak starannie wydanej książki, jak "Klapsy polskie" Romana Kurkiewicza. Twarda okładka, oklejka, obwoluta... Ale chyba nie mogło być inaczej, skoro wydawcą są Iskry, oficyna z 58-letnią tradycją edytorską.

Opracowaniem graficznym wspomnianych już okładek, a także stron tytułowych i działowych zajął się sam Piotr Młodożeniec, syn Jana. A wśród protektorów autora, którzy wypowiadają się o książce na obwolucie znajdujemy Kazimierę Szczukę (pisze ona o "pierwszej i niepowtarzalnej wielkości" Kurkiewicza), Marka Kondrata, który zazdrości panu Romanowi talentu pisarskiego i Jacka Fedorowicza, wyznającego wprost: "Z najwyższym bólem i wszechogarniającą zazdrością stwierdzam, ze pojawił się wśród felietonistów wydających swe felietony w formie książkowej nowy i od razu znakomity".

I już wiemy, że "Klapsy polskie" Romana Kurkiewicza są zbiorem 77 ułożonych alfabetycznie felietonów, które w latach 2006 - 2009 ukazały się na łamach tygodnika "Przekrój". We wstępie autor pisze: "Nie ma usprawiedliwienia żadnego (...) dla faktu publikowania opublikowanych już felietonów, czyli (...) tekstów ulotnych, zanurzonych w bzdurze dnia codziennego (...)". Nawet jeśli jest to zwykła kokieteria felietonisty, to podzielam jego opinię w całej rozciągłości. Wszak wiadomo, że żywot felietonów, niczym jątki, jest niezwykle krótki. Wydarzenia, o których opowiadają należą zazwyczaj do kategorii folkloru politycznego i po kilku dniach, góra - tygodniach (prawie) nikt o nich nie pamięta. Tak jak o tragedii łosia, który spacerował po ulicach Ursusa. Kogo dzisiaj obchodzi rozpadająca się i powstająca na nowo koalicja PiS - LPR - Samoobrona? Nikt już nie fascynuje się seksaferą w tej ostatniej formacji, podobnie jak i losami Anety K. Nie ma Giertycha w MEN-ie, więc zniknął problem wyższości Sienkiewicza nad Gombrowiczem i izolowania niegrzecznych dzieci w zamkniętych placówkach. Natomiast takie zjawiska, jak homofobia wśród księży i niektórych dziennikarzy telewizyjnych (byłych muzyków), brak dróg i autostrad w naszym kraju, nonsensy urzędników (np. takie, aby budować węższe jezdnie, a wtedy zmniejszy się liczba wypadków, bo kierowcy nie będą mogli wyprzedzać na trzeciego) - to, niestety, stały element polskiej rzeczywistości i o nich publicyści, także felietoniści, piszą na bieżąco. A zatem po co wydawać takie zbiory felietonów? Co innego reportaże...

Jeśli jest coś wartego docenienia w felietonach Romana Kurkiewicza, to z pewnością ich bardzo skondensowana forma, przyjmująca często postać domniemanych dialogów między bohaterami (np. "rozmowa" braci Kaczyńskich, faktu i opinii, miseczki i mleczka); szokujące skojarzenia ("W Polsce z samobójstwem jest tak jak z prostytucją - samo w sobie zabronione nie jest, ale nakłaniać do niego i czerpać z niego zysków nie wolno"); obrazoburcze dla wielu stwierdzenia ("Jan Paweł II złego słowa o erekcji nie powiedział w całym swym nauczaniu"); błyskotliwe puenty ("Jeśli świat staje na głowie, to się przynajmniej cały nie powiesi"). Mnie podoba się także nieszkodliwa złośliwość Kurkiewicza, który Andrzeja Leppera kojarzy w dziedzinie jurności seksualnej z Rasputinem, Kazimierza Marcinkiewicza nazywa gorzowianinem 1000-lecia, zaś o Annie Fotydze pisze: "Przy wygadaniu naszej minister spraw zagranicznych milczenie owiec to mistrzostwo świata w krasomówstwie". Trochę drażni mnie natomiast powtarzalność pewnych motywów, takich jak erekcja, orgazm i... psie kupy. Dlatego też pozostanę przy cotygodniowej, bieżącej lekturze felietonów Ryszarda Marka Grońskiego, Daniela Passenta i Stanisława Tyma.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto