Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kocha czy nie kocha? "Dwie połówki pomarańczy" w Teatrze Capitol

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
Ewa Złotowska (Melania)
Ewa Złotowska (Melania) Teatr Capitol
Podobno dla wielkiej miłości zrobi się wszystko. Do czego w takim razie zdolny jest mężczyzna, który chce odzyskać ukochaną kobietę? Na to pytanie odpowiada sztuka Igi Kownackiej "Dwie połówki pomarańczy".

Sztuka "Dwie połówki pomarańczy" w reżyserii Marii Ciunelis to czarna komedia romantyczna. Adam (w tej roli Jarosław Boberek) chce za wszelką cenę odzyskać swoją żonę Karolinę (w tej roli Cynthia Kaszyńska), którą zostawił dawno temu. Zawiadamia ją o swojej rzekomej śmierci i podszywa się pod Joannę - psycholog policyjną, która ma ją wesprzeć w tym ciężkim dniu identyfikacji zwłok.

Wynajmuje dla Karoliny pokój w hotelu, by mogli spokojnie porozmawiać. Jednak misterny plan Adama zostaje zburzony przez dwie niepożądane osoby - jego rzekomą córkę, Alex (w tej roli Aleksandra Szwed) oraz Melanię (w tej roli Ewa Złotowska), uczestniczkę wesela odbywającego się w tym hotelu.

Próby zbliżenia się do wdowy co chwilę kończą się niepowodzeniem z powodu niesprzyjających okoliczności. W najmniej odpowiednich chwilach w pokoju pojawia się coraz bardziej pijana Melania. Z kolei Alex nie chce zmieniać miejsca pobytu, gdyż przyjechała na pogrzeb swojego ojca. Sytuacja komplikuje się, gdy zostaje odkryta męskość Joanny...

Spektakl w zabawny sposób pokazuje sprawy damsko-męskie z perspektywy trzech pokoleń - Alex, Karoliny oraz Melanii. Stare prawdy życiowe ścierają się z nowoczesnym podejściem do życia. Co więcej, nie brakuje w niej nagłych zwrotów akcji i zabawnych scenek - m.in. Karolina w stroju call girl czy pożar w pokoju wywołujący ogólną panikę. W sztuce tej nic nie jest takie, jakim się wydaje na początku. Śmierć małżonka nie jest wcale końcem związku - wprost przeciwnie. A słowa przysięgi małżeńskiej "dopóki śmierć nas nie rozłączy", nabierają całkiem innego znaczenia.

Jeśli chodzi o grę aktorską, to największe brawa należą się Ewie Złotowskiej, która jako rozrywkowa starsza pani wzbudzała w widzach wiele radości. Wprowadzała do pokoju ogarniętego żałobą sielankowy nastrój panujący na dole. Weselne przyśpiewki oraz taniec w jej wykonaniu były rewelacyjne. Komiczny efekt dopełniały pikantne puenty dotyczące relacji damsko-męskich.

Kolejną gwiazdą spektaklu okazał się Jarosław Boberek, który znakomicie odegrał rolę kobiecą. Z subtelnym wdziękiem zaprezentował swoje talenty aktorskie w... butach na obcasach, spódnicy i peruce. Także Aleksandra Szwed znakomicie zagrała swoją rolę - energicznej Amerykanki polskiego pochodzenia. Świetnie naśladowała akcent obcokrajowców, którzy posługują się naszym językiem. Nie można zapomnieć także o Cynthy Kaszyńskiej, z pozoru zbolałej wdowie, która postanawia korzystać z życia.

Niebagatelne znaczenie miała również oprawa muzyczna spektaklu, za którą odpowiedzialny był Piotr Golla. Wpadająca czasem przez okno czy drzwi weselna muzyka dodawała całej sytuacji komizmu. Na uwagę zasługuje także scenografia Magdaleny Michalskiej. Pokój hotelowy odzwierciedlony został w najdrobniejszych szczegółach.

Spektakl bawi i wzrusza jednocześnie, gdyż wątek żałoby łączy się nieustannie z wątkiem weselnym. W dodatku sztuka skłania do zastanowienia się, do czego jesteśmy zdolni, by odzyskać swoją drugą połówkę. Trzeba przyznać, że zakończenie jest zaskakujące. Warto wybrać się na tę sztukę, choćby dla nieoczekiwanej puety.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto