Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koci podrzutek, czyli ratowanie oseska

Pleciuga Łazowska
Pleciuga Łazowska
Koty się dziwią:Most tęczowy? To jakiś wynalazek nowy...
Koty się dziwią:Most tęczowy? To jakiś wynalazek nowy... rys. Ewa Łazowska
Kociaki od dzikich kotek, które przychodzą na świat w sierpniu, właściwie nie mają szans, by przeżyć samodzielnie w ekstremalnych warunkach zimy. Natura jednak ma swoje prawa i maluchy jednak się rodzą, ale skazane na śmierć z zimna i głodu.

W połowie sierpnia dzika kotka urodziła w działkowej altanie trójkę kociaków. Nie ukrywam, że z takiego "prezentu" nie byłam zadowolona. Obecność jednak kocich osesków w mojej altanie była faktem i "coś" z tym trzeba było zrobić. Mogłam jedynie pomóc kotce w dobrym wykarmieniu potomstwa podrzucając karmę i mleko. Jednocześnie podjęłam starania, by za kilka tygodni maluchy przekazać do adopcji.

- Pani Ewo, proszę się nie martwić. Koty będą miały dom

O tym, że w mojej altanie są kocie oseski - powiedziałam zaprzyjaźnionej ze mną współwłaścicielce sieci sklepów zoologicznych. Pani Justyna, nota bene, wielka miłośniczka futrzaków, zareagowała natychmiast: - Pani Ewo, proszę się nie martwić. Koty będą miały dom. Moje klientki pytają o takie maluchy, więc nie ma problemu. Ustaliłyśmy, że trójka kociaków gdy ukończy ósmy tydzień życia - zostanie przekazana do swoich nowych właścicieli. Póki co, oseski pozostaną pod opieką dzikiej, kociej matki.

Nadmierny hałas dzikim kotom nie służy

I pewnie stałoby się tak, jak ustaliłyśmy z panią Justyną. Odchowane kociaki powędrowałyby w połowie października do nowych domów. Nie przewidziałam jednak "drobnego" szczegółu. W najbliższym sąsiedztwie mojej działki pojawili się nowi użytkownicy i zaczęli swoje urzędowanie od wycinania starych drzew owocowych. Hałas powodowany rewitalizacją sąsiedniej działki miał swoje konsekwencje.

Kilka dni temu dzika kotka zabrała dwójkę potomstwa z - wydawałoby się - bezpiecznego schowka w mojej altanie - zostawiając mi "w prezencie" trzeciego malucha. Dwutygodniowe, ale już nie ślepe maleństwo zostało prawdopodobnie przez matkę odrzucone.

Był już późny wieczór, gdy w ubiegły piątek zabrałam z działki drące się wniebogłosy maleństwo. Utrzymanie przy życiu takiego malucha nie jest sprawą łatwą. Postanowiłam jednak podjąć ryzyko. Mała koteczka musi być karmiona mlekiem podawanym strzykawką, co trzy godziny.

Pomoc nadchodzi, czyli "prawdziwe" mleko dla kociego oseska

Kto zajmował się kocimi oseskami ten wie, że o karmieniu ich mlekiem od krowy nie może być nawet mowy. Organizm kotów nie toleruje krowiego mleka ze względu na zawartość w nim laktozy. I w tej sytuacji musiałam sobie jakoś poradzić, by kociny nie skazać na odejście za tęczowy most. Pomoc przyszła w niedzielę rano. Niezawodna pani Justyna dostarczyła mi "prawdziwe" kocie mleko, zapewniając jednocześnie że Zefirynka (kota uratowałam w dniu imienin Zefiryny) będzie miała dom. Trzeba jej tylko ułatwić przebrnięcie najtrudniejszego okresu "niemowlęcego" życia.

I już na zakończenie tej kociej historii z kocim maluchem w roli głównej. Nurka vel Ślepotka także dostała swój przydział zadań w wychowaniu Zefirynki. Nurka spełnia rolę... matki zastępczej. Co prawda - nie może małej karmić własną "piersią", ale dba o higienę oseska - co w procesie wychowania małej, kociej kruszynki ma także bardzo ważne znaczenie.

Czas pokaże czy moja decyzja o uratowaniu Zefirynki była słuszna. Mam nadzieję, że to puchate cudo wyrośnie na pięknego kota.

od 12 lat
Wideo

Dobre i złe sąsiedztwo grochu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto