Z ponad dwustu nadesłanych utworów wybrano podobno najlepszą dziesiątkę. Jeżeli takie piosenki były najlepsze, to jaki poziom reprezentowały te gorsze? Strach pomyśleć.
Uroczysty ponad miarę, konkursowy koncert był nieciekawy i na słabym poziomie wykonawczym. Jakby twórcy piosenek "na zamówienie"
nie bardzo zdawali sobie sprawę, że tworzą dla stadionowej publiczności, która
żyje swoistymi emocjami i zbiorowym rytmem. I że taka piosenka musi dać się
bez kłopotu wyśpiewać przez kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Czyli - żywy i prosty
rytm, proste słowa (bez metafor) i prosta melodia, która od razu wpada w ucho i da się zapamiętać, zanim skończy się mecz.
Stąd nieporozumienie i porażka zespołu Feel i Maryli Rodowicz. Feel nie potrafił odejść od swojego liryzmu i ambitnej rytmizacji, a Rodowicz, która już ma swoje miejsce w historii polskiej piosenki, powinna zejść ze sceny wzorem Adama Małysza, a nie uparcie trwać na niej przy słabnącym głosie i kolejnych operacjach plastycznych. Nie każdy jest Tiną Turner.
Na tym konkursowym bezrybiu prawdziwym rakiem okazał się zespół leciwych wiejskich gospodyń, które same napisały piosenkę i wykonały ją z werwą i na profesjonalnym luzie. Znani profesjonaliści dostali po nosie. Mała wioska Kocudza pobiła głośny Feel i "carycę polskiej piosenki". Jeszcze jeden argument za deregulacją zawodów ?
Dla mnie satysfakcja jest potrójna. Urodziłem się kilka kilometrów od sławnej
teraz Kocudzy; zapuszczałem się w tamtejsze lasy i pola będąc dziecięciem...
Brawo! A wybrzydzacze i tak nie chodzą na mecze. Do filharmonii - także nie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?