Jak dowiedziały się
Wiadomości24.pl od Waldemara Czerskiego, rzecznika policji w Elblągu, 16-letnia Monika mieszkała ze swymi dziadkami, którzy byli jej prawnymi opiekunami. Z matką widywała się sporadycznie, ojciec pracuje za granicą. Nastolatka uczyła się bardzo dobrze, nie sprawiała żadnych kłopotów wychowawczych. Była sumienna i punktualna. Zawsze uprzedzała, jeśli przydarzyło się jej spóżnić.
Gdy wczoraj, mimo zapowiedzi, że będzie o godz. 16., nie pojawiła się w domu, dziadkowie mocno się więc zaniepokoili. Po kilkunastu minutach zaczęli poszukiwania. Nie mogąc znaleźć wnuczki, przed godziną 20 dotarli na policję. Policjanci zaczęli od przepytywania koleżanek Moniki. Jedna z nich powiedziała, że dziewczyna wybierała się do kościoła. Tam też
pojechał patrol.
Wraz z księdzem policjanci zaczęli przeszukiwać wszystkie pomieszczenia. Drzwi jednej z salek katechetycznych były zamknięte. Po wyważeniu drzwi zobaczyli ciało Moniki. Powiesiła się. Zostawiła dwa listy. W jednym żegnała się z rodziną, używając słów "wybaczcie", "przepraszam"... W drugim zawarła swe przemyślenia religijne, wyznanie miłości do Boga, wspomnienia z pielgrzymek...
– W listach nie było jednak niczego, co mogłoby pomóc w wyjaśnieniu przyczyn tragedii – mówi Waldemar Czerski. — Wszyscy, z którymi rozmawiamy są zszokowani. Nigdy nie przyszłoby im do głowy, że Monika może popełnić samobójstwo. To była taka pogodna, miła dziewczyna...
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?