Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny parabank? Perfect Trade obiecuje nierealne zyski

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Na rynku finansowym można znaleźć oferty parabanków, które kuszą klientów znacznie wyższym zyskiem z wkładów, niż dawała w reklamach złota piramida Marcina P.

Na rynku finansowym można znaleźć oferty parabanków, które kuszą klientów znacznie wyższym zyskiem z wkładów, niż dawała w reklamach złota piramida Marcina P. Na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) - jak informuje serwis rmf24.pl - figuruje m.in. parabank Perfect Trade, który obiecuje "pomnażać pieniądze aż do gwarantowanej wysokości 26 procent".

Władze spółki Perfect Trade zapewniają solennie, że ich firma jest wiarygodna i nie jest powtórką spółki ani sprawy Amber Gold. Ale zdaniem znawców - podobieństw ma więcej niż kilka. Są więc w tej spółce "oszustwa, przyjęcie przez podejrzanego nazwiska żony, tak jak zrobił Marcin P., są znikające pieniądze i ostrzeżenia Komisji Nadzoru Finansowego". Ponadto są nawet mające uwiarygodnić wielkość i moc firmy - "kopalnie złota w Gwinei".

Spółką Perfect Trade zajęła się - podobnie jak Amber Gold - prokuratura, ale "natychmiast umorzyła śledztwo". Wywołała tym samym nową falę podejrzeń. Przede wszystkim wobec tej spółki. Śledczy z prokuratury twierdzą, że nie ma znamion popełnienia przestępstwa. Ech, skąd my to znamy? - pytamy nie bez podstaw.

Inwestorzy wymyci "na błysk"

Historia spółki zaczyna się 15 kwietnia 2009 roku. Wtedy Adrian Grandke razem z Damianem Kluge - zakładają w Katowicach firmę "Carwash Investment Sp. z o.o." Miał to być ich i klientów złoty biznes. Firma zachęcała reklamami potencjalnych inwestorów do wpłacania na konto pieniędzy - najmniej 50 tysięcy złotych, które miały dać początek budowie sieci myjni samochodowych. Zwrot z inwestycji miał być pewny jak w banku i wynieść "nawet 70 procent, oczywiście bez żadnego ryzyka".

Ale inwestycja myjni nie wyszła. Przeszkód było wiele. Zdaniem prokuratury w Katowicach "udało się postawić tylko 4 myjnie". Niektóre kupiono i przemalowano. A ludzie pozostali bez pieniędzy. "Mam kilkuset poszkodowanych. Bliżej 200, niż 900, ale to jest naprawdę duża liczba, choć jeszcze nie jest pełna" - mówi Rmf24, prowadząca sprawę firmy "Carwash", prokurator Agnieszka Wichary, z Katowic.

Teoretycznie - według wiedzy dziennikarzy - inwestycja katowicka w "Carwash" miała być "superbezpieczna". Klienci dawali pieniądze "na konto powiernicze w banku i tylko bank miał prawo wypłacać pieniądze firmie Carwash, jeżeli pokaże ona dokumenty potwierdzające wykonanie kolejnych etapów inwestycji". Firma Carwash dostarczała bankowi dokumenty - prawdopodobnie sfałszowane - i wybierała z banku pieniądze.

Szkopuł w tym, że poszkodowani klienci "nie mogli odzyskać pieniędzy nawet za tych kilka myjni, które udało się zbudować, bo nie mieli do nich prawa własności". Pieniądze przepadły a śledczy za żadne skarby "nie potrafią ich odnaleźć".

Prokuratorzy wyznaczyli termin zakończenia śledztwa w sprawie Carwash na 2013 rok. Śledztwo może być długie, trudne i skomplikowane. Śledczy mają górę dokumentów i dowodów przestępstwa. To wprost nie do wiary - dokumenty firmy Carwash zajmują pokój o powierzchni około 16 metrów kwadratowych. Prokurator zapowiada, że jak na dziś - "nie ma zamiaru tego umarzać". Głównym podejrzanym w sprawie będzie prawdopodobnie Adrian Grandke - szef firmy, który niedawno zmienił nazwisko.
Po wybuchu afery firmy Carwash, gdy na Śląsku było już o niej głośno – przedsiębiorczy Adrian Grandke poznał swoją przyszłą żonę, Annę Jachowicz - wynika z ustaleń śledczych. Wkrótce po ślubie pan Adrian przyjął nazwisko swojej żony i zaczął nowe, "odmienione" życie, jako Adrian Jachowicz. Siłą rzeczy małżeństwo połączyło go rodzinnie z ojcem Anny, czyli teściem Markiem Jachowiczem. Teść uruchomił właśnie firmę Socket Resources, która działa w Polsce pod marką handlową - Perfect Trade.

Marek Jachowicz wiedział o mało czystej przeszłości zięcia Adriana, ale wiadomo - rodziny się nie wybiera. Podobno dał swoim współpracownikom wytyczne i twardy nakaz, aby nie dopuszczać Adriana do pieniędzy. Jednak Adrian Jachowicz był związany - przynajmniej na początku działalności z firmą Perfect Trade, pełnił w niej funkcję project-managera i odpowiadał "za rozwiązania technologiczne". Teraz już go w niej nie ma.

Gdy pod koniec lipca br., Marek Jachowicz - teść Adriana - nagle zmarł, sprawa się skomplikowała. Ani córka Anna, ani zięć Adrian Jachowicz vel Grandke, nie odziedziczą udziałów w spółce. Nie odziedziczą, bo przed śmiercią Marka Jachowicza, firmę "miał przejąć jej drugi udziałowiec, Marek Filipczuk".

Wielka firma w małym mieszkaniu

Tajemnicza, skomplikowana i "nieczysta" firma Perfect Trade, ma podejrzeń związanych z jej istnieniem i działalnością, wiele i coraz więcej. Przypomnijmy - formalnie spółka nieżyjącego Marka Jachowicza - nazywa się Socket Resources. Na swojej stronie internetowej Socket Resources chwali się, że współpracuje z mającą 50 lat historii - "rafinerią złota Beldior w Antwerpii" oraz z "bankami w Szwajcarii", a nawet ma "własne kopalnie złota w Gwinei". A więc złota firma. I potężna.

Po sprawdzeniu całej prawdy w szwajcarskim odpowiedniku Krajowego Rejestru Sądowego, okazuje się, że firma jest - owszem - zarejestrowana w niewielkim mieszkaniu. Podobno "prezentuje" to mieszkanie serwis Google Earth.
A przedstawiciele firmy nie zaprzeczają - potwierdzają, że rzeczywiście ich firma jest w mieszkaniu, ale - jak tłumaczą - "to jest tylko sam adres". Firma Socket Resources, czyli właściciel marki Perfect Trade, "została tam zarejestrowana z powodów prawnych". Bo w kantonie Berno podatki są niższe, a w dodatku "łatwiej według tego prawa, handlować surowcami". I co najważniejsze dla jej szefów: taka firma "nie podlega naszej Komisji Nadzoru Finansowego".

I jeszcze ciekawa informacja dla udziałowców Socket Resources: firma została zarejestrowana z minimalnym dopuszczalnym kapitałem zakładowym - 20 tysięcy szwajcarskich franków. To duża rozbieżność z głoszonymi przez jej właścicieli zapewnieniami, że "ma depozyty na 13 milionów złotych i 270 milionów euro kapitału".

Służby działają powoli i niemrawo

Firma wystartowała z działalnością w styczniu 2012 roku. W lutym została namierzona przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Trafiła więc na Listę Ostrzeżeń Publicznych, obok złotej Amber Gold i Finroyal. KNF złożyła natychmiast zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście o możliwości popełnienia przestępstwa przez firmę.

Zawiadomienie dotyczyło gromadzenia przez spółkę Socket Resources i Perfect Trade, "środków pieniężnych innych osób, w celu udzielania kredytów, pożyczek pieniężnych lub obciążania ich ryzykiem bez wymaganego zezwolenia". KNF zarzuciła ponadto firmie "doprowadzenie klientów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, za pomocą wprowadzenia w błąd, co do gwarancji i zabezpieczeń przy zapewnieniu 26 procent zysku w skali roku".
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście - 28 czerwca 2012 roku, sprawę umorzyła, na co Komisja Nadzoru Finansowego złożyła zażalenie. Sprawa teraz jest w Sądzie Rejonowym Warszawa Śródmieście i trochę tam zapewne poleży. Bo sprawa skomplikowana wielce, daleka od rozszyfrowania w zakresie i istocie działalności.

Sprawa podejrzanej Socket Resources trafiła nawet do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale ABW "nie podjęła czynności procesowych", a przesłała informacje służbowe o możliwości naruszenia prawa bankowego przez firmę Socket Resources, do "właściwej jednostki Policji, która prowadziła postępowanie przygotowawcze". Czy można mieć w tej sytuacji pełne zaufanie do instytucji państwa?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto