Wraz z insygniami otrzymał tytuły Wodza, Wielkiego Stratega, Reformatora i Zbawcy Narodu. Oponenci kapitana dorzucili swoje trzy grosze, krytykując go i jego współpracowników, zwłaszcza tych, których wyciągnął z szafy, odkurzył i dał im wysokie uprawnienia kierowania statkiem.
Myślał o nich i o ich wierności. Bea, pierwsza po kapitanie i druga po Bogu, I oficer Brzuchal, znawca dwóch obcych kontynentów i jednego języka, Sęp, Zbrojmistrz i Ogniomistrz w jednej osobie, Nijaki, spóźniony chrześniak, wdzięczny i posłuszny. Dołączył do nich później Skarbnik, skromny, twarzowy zastępca kapitana, nawigator majątku, ekonomicznej fortuny statku. - Oby się ziściła. - Zamarzył kapitan.
Potwierdził w duchu insygnia i tytuły, dziękując tym, którzy doprowadzili go władzy, masom narodu popierającym jego i statek, oficerom i załodze, a także klakierom, propagandzistom oraz szarym obywatelom przewożonym autokarami, miłośnikom gorącej kiełbasy z pachnącą cebulką schludnie ułożoną na ciepłej bułeczce. Postanowił to wszystko wyrazić w przemówieniu, w wielki dzień rocznicowy. Oblizał wargi na myśl o czekającej go przyjemności głoszenia niezaprzeczalnych prawd.
Poprzedniej nocy śniła mu się Paranoja, niezbyt duże zwierzątko, usiłował je oswoić, przychodziło mu to z trudem. Kiedy była tuż, tuż i prawie jadła mu z ręki, nagle wyrywała się na wolność i znowu go nawiedzała, kiedy miał powiedzieć coś ważnego, zmieniała sens słów, z prawdy czyniła kłamstwo, z kłamstwa prawdę, pod jej wpływem nie był nawet pewien, co jest co, pojęcia mu się zacierały, miłość ojczyny myliła z nienawiścią do ludzi, rozpacz przeszłości z nadzieją przyszłości, dzieliła ludzi i rzeczy po połowie, jakby dla równowagi. W nocy Paranoja przypomniała mu kolejny raz, że jego powinnością jest odrąbać głowę hydrze przeszłości dręczącej jego naród, radząc sobie z trudnym zadaniem jak Herkules, który jednym mądrym pociągnięciem oczyścił stajnie Augiasza zaświnione aż po sufit.
- Mój ukochany naród! - Westchnął kapitan z dumą i przytulił go do serca. Nie zamierzał oddać go nikomu, ani dzielić się nim, bo był jego własnością, sam go wybrał i miał prawo go kształtować na wzór i podobieństwo swoje, niezależnie od tego, co o nim, Wodzu Narodu, szeptali, mówili, pisali i krzyczeli, a nawet malowali, jego krytycy i oponenci, ludzie zagubieni w nierzeczywistości.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?