Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komu na tym zależy?

Ireneusz Mosiczuk
Ireneusz Mosiczuk
Cel uświęca środki. Dwa tygodnie posuchy w politycznym tyglu jest wystarczającym okresem, aby zapomnieć o biciu się w piersi – odnoszę wrażenie, że cudze piersi. Zaczynają się przecież harce przedwyborcze.

12 sierpnia 2008 roku o godz.7:20 wystartował z Warszawy samolot należący do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego z Prezydentem Lechem Kaczyńskim i osobami towarzyszącymi na pokładzie. Lot i nieporozumienia na jego pokładzie były i są szeroko opisywane w prasie i na forach internetowych Incydent gruziński)

Niektórych wprawiały w osłupienie innym dodawały animuszu do podsycania już i tak bardzo gorącej atmosfery pomiędzy kancelariami prezydenta i premiera. Rozpętały się komentarze w mediach i na forach internetowych. Domysły, kalkulacje, oskarżenia stały się dominującym tematem sierpniowo-wrześniowych dni.

Dla podgrzania atmosfery - bo z jakiegoż by innego powodu - po powrocie do kraju, poseł PiS Karol Karski złożył do Prokuratury Wojskowej zawiadomienie o popełnienie przestępstwa z art.343 par. 2.

W uzasadnieniu zawiadomienia poseł Karski pisze..."Żołnierz ten przyniósł wstyd Państwu Polskiemu oraz jego Siłom Zbrojnym. Wykazał się tchórzostwem, gdy tego samego dnia w Tbilisi lądował samolot prezydenta Francji...". Teza, co najmniej kontrowersyjna i niepełna. Ponieważ prezydent Francji leciał z Moskwy w asyście rosyjskich Migów. Miał, więc zapewnione bezpieczeństwo, przynajmniej z jednej strony konfliktu. Bezpieczeństwo czytelne i wyraziste, bo sygnowane ochroną w powietrzu i możliwością kontaktu ze stroną konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. To nie przeszkadza posłowi używać mocniejszych argumentów, a mianowicie: ..."wbrew woli przetrzymywał Prezydenta w samolocie wojskowym i pozbawiając wolności przetransportował do miejsca, gdzie Prezydent nie chciał się znaleźć...".

Kuriozum, majstersztyk. Nigdy bym nie przypuszczał, że dbanie o życie i zdrowie pasażerów,
a zwłaszcza głowy państwa jest ich zniewoleniem. Odmowa pilota, uargumentowana, poparta rozmową Prezydenta z ministrem Klichem spotyka się z zarzutem zniewolenia głowy Państwa. Czyli co, zamach stanu? Uprowadzenie Prezydenta?

Po szczegółowej analizie materiału dowodowego, przesłuchaniu świadków prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie sygnowanej przez posła Karskiego (stanowisko prokuratury).

Ale daleko nam było do spokoju, w dniu 23 września 2008 r. poseł Przemysław Gosiewski przesłał na ręce Bogdana Klicha zapytanie nr 2496, w którym zawarł 7 pytań z prośbą o udzielenie odpowiedzi.
na pytanie na pytania podważające zasadność odznaczenia pilota za decyzje i działania podjęte podczas lotu do Tbilisi.

Wydawało się, że koniec politycznych przepychanek zakończy staranna i wyczerpująca odpowiedź ministra Klicha, która z datą 27 października 2008 została przekazana poprzez Marszałka Sejmu posłowi Gosiewskiemu.

Zbieg nieszczęśliwych zdarzeń z dnia 10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem wyjaśniany przez prokuratury Rosji i Polski dał asumpt do przypomnienia o tamtych wydarzeniach. Wpisuje się to w całą gamę spekulacji, osądów, wniosków czasami przybierających formę postulatywnego "powieszenia winnych". Kogo, za co? Cisza, nie wiadomo - bo wiedza słaba i bez dowodowego poparcia. Filmiki w necie ze strzałami w tle i komentarzem o dobijaniu rannych itp. bzdurach. Dywagacje na temat źródła syren. Wnioski o zamachu.

Jakoś nikt nie zwraca uwagi na odgłos pociągu, co wydaje się, czytając o otoczeniu Smoleńska, powinno być sygnałem o jakieś manipulacji. Następnie szerokie dywagacje z rozrysowanymi uwagami do poszczególnych części rozbitego samolotu. Dyskusja, szeroka dyskusja toczy się w kraju pogrążonym w bólu i żałobie.

Kiedy zaczynamy powoli wracać do normalności, kiedy chowamy ostatnie ofiary padają jak gruszki z nieba sensacje i sensacyjki. Umysły rozpalają się do czerwoności, bo ktoś nie zauważył, że prawdopodobną godzinę tragedii można określić w przybliżeniu z materiału, jaki posiadała TVP. A przecież TVP jako pierwsza miała odpowiedni materiał. Przecież montażysta TVP relacjonował te fakty. Był prawie ich naocznym świadkiem. Nagrał ujęcia, które potem obiegły świat. Rozumiem, można w ferworze tragedii zapomnieć. Ale przecież materiał musiał być zgrywany do przekazu dla innych stacji telewizyjnych. Dopiero, kiedy rosyjscy energetycy podważyli pierwotną godzinę tragedii, zaczęliśmy szukać, zastanawiać się. Dobrze, bardzo dobrze i nie należy robić z tego tragedii. Pozostają przecież jeszcze czarne skrzynki.

Aby podnieść jeszcze bardziej temperaturę dyskusji, zabiera głos rzecznik PiS Adam Bielan.

"Byłem na pokładzie tego samolotu, który leciał do Tbilisi, do Azerbejdżanu. Praktycznie przez cały czas byłem w saloniku z panem prezydentem. Twierdzenie, że to on osobiście wywierał wpływ na pilota jest absolutną nieprawdą" - powiedział Bielan w radiowej Trójce. Rzecznik PiS powiedział, że "nie przypomina sobie w ogóle żadnej sytuacji, w której pan prezydent Lech Kaczyński bezpośrednio rozmawiałby z pilotami".

"Prezydent cały czas spędzał ze swoimi gośćmi - na pokładzie, w saloniku było wtedy trzech prezydentów i premier. Praktycznie cały czas mu towarzyszyłem. Jeśli ktoś sugeruje, że prezydent wdzierał się do kokpitu, to jest to absolutna, wierutna bzdura" - powiedział.

Wierzyć, nie wierzyć? Mija się z prawdą, zmienia fakty? Przecież to pierwsze skojarzenia, jakie się nasuwają po skonfrontowaniu tych słów z ustaleniami prokuratury oraz wyjaśnieniami ministra Klicha. Możliwe, że nie zmienia i nie mija się z prawdą. Dokonuje tylko drobnego retuszu w relacji z tamtych dni. Tak jak generał nie wydaje bezpośrednio rozkazu szeregowcowi, tak prezydent posłużył się ministrami Łopińskim i Stasiakiem, co było jednoznacznym z poleceniem prezydenta. A więc wg Adama Bielana, nie prezydent wydał polecenie.

Wobec tych faktów, wobec odmowy wszczęcia postępowania karnego nasuwają się pytania, powstają wątpliwości.

1. Prowadzone było postępowanie przez prokuraturę, w czasie, kiedy żyli uczestnicy tamtego lotu i zostali oni wtedy przesłuchani. Zostały zgromadzone niezbędne dowody, obalono domniemania i zarzuty. Jaki cel przyświeca bohaterom aktualnie toczonej publicznej dywagacji na tamten temat?

2. Jeżeli poseł Bielan był na pokładzie samolotu, to, dlaczego mija się z prawdą przemilczając niektóre fakty, a inne dopasowując do szeptanej teorii wypadku pod Smoleńskiem.

3. Dlaczego Adam Bielan nie bacząc na powszechną wiedzę o działaniach Przemysława Gosiewskiego i Karola Karskiego, nie zważając na ustalenia prokuratury lansuje nową wiedzę na temat podejmowanych decyzji? Nie jestem, bowiem przekonany - a wynika to z prostej hierarchii służbowej - czy minister Klich wykonywał jakikolwiek telefon lub nawet wysyłał fax bezpośrednio do pilotów. Czyżby ominął drogę służbową bez udziału dowódcy 36 Pułku i dowódcy Sił Powietrznych. Co najmniej wątpliwe. Chyba, że.

4. Dlaczego wbrew logice wynikającej z już dostępnych materiałów, nie wykazujemy wstrzemięźliwość w ocenie przyczyn tragedii? Dlaczego wysuwamy się przed szereg nie czekając na wyniki ekspertyz i komunikatu prokuratury? Jaki mamy interes, aby jątrzyć i oczerniać ludzi tylko na zasadzie? ...bo ja wiem, bo to oni są winni.

Komu zależy na wznowieniu politycznych awantur? Kto ponownie zaczyna mieszać w politycznym tyglu?

A miało być inaczej. Chyba nie będzie. Pod kocioł dorzucono drwa, będzie na nowo się gotowało.

Źródło: wyborcza.pl, gazetaprawna.pl, onet.pl, prawica.net

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto