Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konieczność

Maria Czerw
Maria Czerw
Olga Tokarczuk szydzi z żałobnego patosu. Wątpię czy jej śmierć nie dotyka. Być może do niej nie dojrzała na tyle, by dzielić uczucia żałoby.

"W sobotę po południu włączyłam telewizor i w miarę jak za oknem zapadała noc, słyszałam coraz więcej słów takich jak naród, ofiara, mistyczny zbieg okoliczności, znak, przeklęte miejsce, prawdziwy patriotyzm, Katyń, prawda" - irytuje się. Po czym psychologizuje: "Przerażony umysł próbuje znaleźć wyjaśnienie, ale pozwala się ponieść starym mitom". "Jak ludzie pierwotni tańczący wokół starych totemów, ignorujemy żywych i potrafimy docenić tylko umarłych" - krytykuje. Tokarczuk podsumowuje: "Mam dość budowania naszej wspólnej świadomości wokół marszy pogrzebowych i upadłych powstań. Marzę, że Polska stanie się nowoczesnym społeczeństwem, definiowanym przez osobiste osiągnięcia i idee przyszłości".

Tę opinię napisała na zamówienie prestiżowego New York Times. O parę podobnych wynurzeń poproszono jeszcze Wiktora Osiatyńskiego.

Znakomita literatka wcale nie unika tematu śmierci. Rozumie ją jednak na wyrafinowany sposób perskiego kota. Taki, któremu nie można zarzucić pospolitości. Udowodniła to powieścią "Prowadź swój pług przez kości umarłych", z której wylewa się ona strumieniem zbyt wartkim, żeby nadążyć, prawie sensacyjnym. Ale zarazem nieprzepracowanym.

Tokarczuk - zastrzega - lituje się nad ofiarami tragedii i współczuje ich bliskim. Nie chce poczynić kroku do przodu. Przypatruje się z daleka. Lęk przed bliskością? - sama pyta w swojej twórczości.

Okazując współczucie, ściskając się w tłumnych kolejkach na placach, razem odbierając telewizyjne relacje okazywaliśmy sobie ciepło, a przez nie wsparcie, którego nie zastąpi prozac. Nikt z nas z osobna nie był bohaterski, wyjątkowy, nie tłumaczył dzieciakom Blake'a albo A.E. Poe. Nawet Kaczyński umarł w jakimś zbiorze, który działaczka "Zielonych" upośledza wskazując na wzorczy indywidualizm. Wyciszone przestrzenie terapeutycznych gabinetów w takim Krakowie lub Wrocławiu zastąpił trawnik. Nie o takiej prozie marzyła.

Bez rytuałów - zarządza pisarka. To znaczy mogłyby być, pod warunkiem, że oryginalne, np. z "Tybetańskiej księgi umarłych". Jak już, to bardzo dziwnie, fantastycznie, najmniej realnie. Bóg nie powinien być realny - "Prawiek i inne czasy". Było siermiężnie: fioletowy ornat, stuła, krucyfiks, świątki i historyczna architektura. Komunikacja gestów, słów, światła i kadzideł w przesyconej namaszczeniem liturgii wyniosła ludzi przodem do tajemnicy, która niewiele w gruncie rzeczy obchodzi laureatkę czterech Nike. Bez poruszenia przyjmuje wzniesiony w tym niepowtarzalnym klimacie znak pokoju między wschodnioeuropejskimi prezydentami, np. Miedwiediewem a Grybauskaite.

Dziesiątki znaczeń - które niewiele albo mniej obchodzą autorytety nakłaniane przez najważniejszą gazetę świata do przedrzeźniania ludzkiej bliskości, zbyt zwyczajnej, żeby mogła przejść nie oceniana - wlatują w granice pokoleniowej świadomości. Krytyka w New York Timesie niszczy je po kolei.

Jedno może zainteresuje ekskluzywne towarzystwo z "Krytyki politycznej", które chciałoby wystylizować ludzki pogrzeb na pochód indywidualności niepołączonych żadną trwałą w czasie i przestrzeni symboliką.

Jest to - znajomo dźwięcząca - konieczność. Maszyny nie podniosły się do lotu, a wszyscy będziemy musieli przekroczyć swój Rubikon rozkładu, tak jak bohaterowie tragedii smoleńskiej i katyńskiej. Nie poszybowały w górę, bo wulkan wybuchł. Dobiegniemy kresu życia, bo jesteśmy śmiertelni.
I choćby sto uzbrojonych w doskonałą narrację kobiet olśniło nas swoją erudycją to i tak najtańsza z tanich metafizyk lepiej objaśni konieczność, a w rezultacie pogodę ducha i braterstwo. Z koniecznością nie potrzeba się wadzić, ją można w pewnym tylko sensie pokonać - zbyt teatralną dla koryfeuszy samoświadomości - ludzką solidarnością. Każda inna strategia obnaża pretensję do wszechmocy nieosiągalnej dla człowieka a z perspektywy nieskończoności jawiącą się jako śmieszna. Szkoda tylko, że udekorowana przez Olgę Tokarczuk pogarda dla masowej celebracji uczuć żałoby robiła nieodparte wrażenie tekstu zredagowanego pod antyramę kolejnego wydania równie masowego dziennika.

*Olga Tokarczuk, pisarka. Uhonorowana wieloma nagrodami, czterokrotna laureatka Czytelników Nike. Największym dotychczasowym sukcesem Tokarczuk okazała się wydana w 1996 powieść "Prawiek i inne czasy". Książka została nominowana do literackiej nagrody Nike w 1997, uzyskując nagrodę czytelników. Członkini partii Zieloni 2004 oraz zespołu kwartalnika "Krytyka Polityczna".

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto