Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kosym okiem, czyli skopać ogródek

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Kos_cerny.jpg&filetimestamp=20071223114136
Ponieważ dzień wczorajszy okazał się być kolejnym kamieniem milowym w moim życiu, a rzeczony kamień oznacza wielomiesięczne oczekiwanie na operację okulistyczną, postanowiłam od dziś patrzeć na świat jednym, kosym okiem.

Wiele jest rzeczy, na które od dawna patrzę zezem, ale swoich rozmyślań nad owymi rzeczami „zezem” zatytułować nie mogę, bo byłoby to jawnym pogwałceniem niezaprzeczalnej, intelektualnej własności prof. Stanisławskiego, który, jako ŚP. zgody na używanie swego znaku firmowego udzielić nie może. Nie posądzam Szanownego Nieboszczyka o niechęć, ponieważ, jakby mógł - to i z zaświatów sam by tylu i tak smakowitych okazji do kolejnego wykładu nie przepuścił. A okazje mnożą się nam jak za przeproszeniem króliki, niekoniecznie wielkanocne.

Niezwykle płodnym królikiem okazuje się być sprawa molestowania młodzieży i dzieci przez osoby duchowne, zawodowo i funkcjonalnie postawione nad większymi czy mniejszymi zespołami młodych ludzi lub zgoła dzieci. Sprawa omawiana jest na wszystkich możliwych
forach, mówią o niej laicy, ludzie uczeni w piśmie prawo - i lewoskrętnym, obrońcy Kościoła Katolickiego jak i przeciwnicy tej wiekowej instytucji.

Nie da się ukryć, że dominuje oburzenie tym bardziej, im bardziej KK usiłuje bronić się przed
zarzutami: czyny niegodne o których tak głośno, znane były hierarchii od zawsze, a specjalna instrukcja "Crimen Sollicitationis" nakazywała rzecz całą pedofilię utrzymywać w wewnętrznym obiegu.

Stąd kuriozalne stwierdzenie pewnego hierarchy watykańskiego, że największy grzech popełniają dziennikarze, ujawniający światu przypadki pedofilii duchownych. Koresponduje z taką postawą głos polskiego hierarchy, abpa J. Życińskiego, który w obronie pedofili
w duchownych sukienkach idzie krok dalej, usiłując z przestępców zrobić
ofiary, za które trzeba się modlić. "Liczę, że również mieszkańcy Lublina wyrażą swoją pamięć o księżach i w tym roku kapłańskim, dadzą wyraz solidarności ze środowiskiem, które w szczególny sposób oczekuje na psychologiczne wsparcie - powiedział Życiński."

Ja rozumiem, zgodnie z nakazem wiary, za grzeszników trzeba się modlić, ale nie znaczy to, że głównym obiektem troski powinni stać się winowajcy, a nie ofiary patologicznej chuci. Tym bardziej, że sprawy owe nie dzieją się tylko, jak chce wielebny, „gdzieś, w dalekiej Irlandii”.
Zapewne wielebny uważa, „że ciemny lud to kupi” i sprawy dziejące się gdzieś tam, za morzem, oddalają problem od własnego podwórka. Warto więc podjąć próbę odwrócenia kota ogonem, a wiernych prosić o współczucie dla ludzi narażonych na... istnienie młodych chłopców.

I w tym momencie, lekko zbrzydzona, porzucam temat z lekkomyślnością małpy bawiącej się brzytwą, a ze spraw męsko-chłopięcych, przechodzę do wybitnie męskich, czyli uroczego świergotu, jaki po długim milczeniu wydała z siebie pani prof. Zyta G., pragnąca przypomnieć narodowi swój nieustający zachwyt braćmi Kaczyńskimi. Obydwoma.

Niesłychaną i wspaniałą męskość
obu (sic!) panów podkreśla pani profesor słowami, których nie sposób nie zacytować:
„Lech i Jarosław Kaczyńscy są klasycznymi mężczyznami ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu...”. Tu się pani profesor jakby nieco zapędziła w zachwytach, bo ile wiem, tylko Lech ponosi konsekwencje swej męskości. Jarosławowi jak dotychczas wybitna męskość płazem uchodzi i żadna fama nie głosi, aby miało być inaczej.

Właściwie nie bardzo wiadomo, dlaczego pani profesor, członek Rady Polityki Pieniężnej uznała za stosowne śpiewać solówkę na temat męskości bliźniaków. Chyba tylko dla równowagi, bo za główny lajtmotiv wypowiedzi uważam stwierdzenie, że „Tusk ma skłonności do bycia kapryśnym i do okrucieństwa".

Niestety - sprawozdanie prasowe o tej wypowiedzi jest zmanipulowane optycznie. Tak właśnie - optycznie. Wytłuszczono bowiem pochwałę męskości bliźniaków, nie podkreślając w ogóle ani kolorem ani czcionką okrucieństwa premiera. I w tym sensie rzec można, że prasa kłamie. W czym z wielka uciechą, niniejszym biorę udział.

Całość powyższego napisana została pod wpływem sugestii pana Henryka K., który
tutaj wpisał: „Pani Jadwigo, przecie już wiosna, trza komuś skopać ogródek, a tu widzę ledwo podrapane grabiami.” Henryku - mówisz i masz!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto