Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kota ogonem, czyli coś dla panów

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Sprawy męsko-damskie omawiać można bez końca, a przypadków i przypadłości dwojga ludzi nie da się oglądać z dwóch stron; jest ich bowiem ilość nieskończona.

Ponieważ w dniu autentycznego, werbalnego i chóralnego wielbienia kobiet, moja

łyżka dziegciu

rozpuściła się w beczce miodu i zepchnięta została do ciemnego kąta, gdzie ledwo dwie dociekliwe zajrzały, odwracam w dniu mężczyzn kota ogonem. Początek jest równie banalny i żywcem przeniesiony z przestrogi dla pań, a wszelkie podobieństwo do tekstu o paniach – całkiem zamierzone i celowe.

Wszystko układało się jak najlepiej... Małżeństwo uchodziło za tak zwane wzorowe. Oboje pracowali, ona zajmowała się domem, on – miewał wiele zajęć pozadomowych, których ona nie kontrolowała: byłoby poniżej godności nie wierzyć lub sprawdzać człowieka, który kochał ją szalenie a do kościoła chodził regularnie.
Wszystko toczyło się utartym trybem, aż zaczęła dostrzegać coraz większe zmiany w zachowaniu męża. Coraz częściej przebywał poza domem, jechał gdzieś sam w tak zwanych interesach, coraz częściej dochodziło do sprzeczek; ona okazała się nagle wymagająca, nudna i upierdliwa z tymi wiecznymi domowymi sprawami, on – coraz mniej wyrozumiały, poirytowany domową prozą życia.

Sytuacja zaczęła być nieznośna: on prowadził kawalerskie życie, ona – czuła na plecach litościwie spojrzenia tych, którzy wiedzieli wszystko. Czasem idąc z dzieckiem, odwracała je tyłem, żeby nie widziało tatusia, który śmigał samochodem z coraz to inną panią przy boku. I tak rok po roku, krok po kroku – doszło do nieuniknionego rozwodu. On wprawdzie kpił z jej możliwości utrzymania się bez niego, ale przecież nie obstawał twardo przy utrzymaniu stadła. Ona miała w perspektywie harować do upadłego, on – cudowne, nowe życie ze wspaniałą, nową kobietą. Taką jakiej jeszcze nie miał, której wielkie zalety jakże młodego ciała wróżyły szczęście do końca świata i jeden dzień dłużej. Pani też była szczęśliwa – wszak zawsze uwielbiała starszych panów, a ten na dokładkę miał dobry zawód i zasobny portfel.

Wszystko układało się pomyślnie; żona ustąpiła miejsca; nic tylko brać starego, umiejętnie przy pysku trzymać, położyć łapę na finansach, pogonić cudze dzieci, bo zjawiły się własne, wyedukować się zaocznie, bo do pracy nikt nie gonił – po prostu bajka. Kalendarz jednak ma pewną paskudną cechę – lata lecą wszystkim. Seksowna młoda żona zmieniała się powoli w dojrzałą, tłustą harpię. Mocno stanęła na własnych nogach, starszawy jeleń zamieniał się powoli w podstarzałego, schorowanego człowieka, który już kokosów nie zarobi. Ona z siłą wozu pancernego pokonała wszystkie przeszkody, zaplanowała precyzyjnie swoją i swoich dzieci przyszłość, on – coraz bardziej zahukany i coraz mniej wydolny, zamieniał się powoli w pogardzanego „starego dziada”. Jemu na starość została emeryturka, a jej stary zawalidroga, który – jak niesie fama i ćwierkają znające się na rzeczy stare wróble - pewnego dnia "zostanie wystawiony za okno”.

Można by jeszcze długo snuć tę opowieść – ale po co? Prosty wniosek dla panów, którym szare komórki skoncentrowały się daleko od mózgu: jeśli już musicie - uważajcie na modliszki. A zresztą, pal was diabli !

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto