Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kowboj Mirnal, czyli prawdziwe oblicze inżyniera

Redakcja
Mirosław Naleziński. Fot. Ewa Kowalska
Mirosław Naleziński. Fot. Ewa Kowalska
„Czy wiesz, kto jest po drugiej stronie monitora?” – akcja, której celem jest ochrona dzieci przed niebezpieczeństwem, sprowokowała mnie do spotkania się z tyleż kontrowersyjną, co jak się okazało, sympatyczną, postacią z Wiadomości24.pl – z Mirnalem.

Myśl o spotkaniu z Mirosławem Nalezińskim powstała w mojej głowie już w połowie września. Jego akcje po burzliwym początku zaczęły rosnąć. Nawiązałam z nim łączność e-mailową i 31 października mieliśmy się spotkać. Niestety, los sprawił, że ten dzień, był dla mnie szczególnie smutny. Wyznaczyliśmy kolejny termin – wigilię Wielkiej Rewolucji Październikowej. Tym razem los sprawił mi figla. Przed wyjściem na spotkanie ze mną Mirnal nie zdążył zajrzeć na Wiadomości24, nie odebrał e-maila z redakcji (bo przychodzą na adres domowy, a nie do pracy), nie wiedział, że został zablokowany. Szkoda. Nie jest miło być posłańcem, 
przynoszącym złe wieści…

  •  
    Kiedy zastanawiałam się nad scenariuszem naszego spotkania, otrzymałam od Ciebie e-maila, a w nim prośbę o „przytemperowanie 
    ząbków, czyli warsztatu dziennikarskiego”. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie wiedziałam, na podstawie czego wysnułeś wniosek o moim zaczepnym stylu. Trochę mi było przykro.


Żartujesz. Ja miałem na myśli kobiecą naturę typu „kocica”.


I zakładasz, że ja myślę tak samo. „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”, chyba o tym zapomniałeś.


Ale ja naprawdę nie miałem złych intencji.


A ja miałam wrażenie, że obawiałeś się mojego agresywnego zachowania.


Wczoraj w nocy oglądałem film o Amerykanach w Somalii. Wstrząsający film. Nie, rzeczywiście nie lubię agresji.


A westerny oglądasz?


Gdyby w telewizji leciał kultowy western „15.10 do Jumy” to bym chętnie obejrzał. Natomiast generalnie nie oglądam filmów kowbojskich, bo uważam, że wyrosłem z tych klimatów.


Wyrosłeś? A do Wiadomości24.pl wszedłeś jak kowboj do baru. Otworzyłeś drzwi kopniakiem i wyciągnąwszy rewolwery z kabury, krzyknąłeś „teraz ja”. A dokładnie, to wystrzeliłeś „Wasze odczucia są bez sensu” oraz „Wasze opinie są jedynie kompromitacją”. Czy zgadzasz się, że takie porównanie rodem z Dzikiego Zachodu jest dość trafne?


No tak, ale jak jedzie sobie spokojny kowboj i otacza go stado bizonów ...


Spokojny kowboj?!


A nie zauważyłaś, że ja się denerwuję tylko wtedy, kiedy ktoś mi nadepnie na odcisk?


Czyli to użytkownicy Wiadomości24.pl przesadnie zareagowali na Twoje komentarze?


Oczywiście.


Ale sam powiedziałeś „…niektóre z moich komentarzy bywały na tzw. krawędzi… staram się nie przekraczać linii dobrego smaku, ale balans może być niekiedy nieudany i może przekroczę…”.


Naturalnie zdawałem sobie sprawę z faktu, że balansuję, ale czy nie miałem często racji w swoich komentarzach?


Nie można Ci tego odmówić. Problem jednak leży nie w treści, a w formie. Nastąpił zresztą taki moment, kiedy złagodniałeś, a Twoje akcje zaczęły natychmiast rosnąć. Nie było to miłe?


Oczywiście, że było. Nawet do żony mówiłem – patrz, moje artykuły zaczynają się podobać. Fajnie było. Każdemu w jakimś stopniu zależy przecież na akceptacji otoczenia. Kiedy na początku dostawałem te minusy, to nie wiedziałem w zasadzie, jak to działa. Dopiero redakcja mi wyjaśniła, że to wyraz subiektywnej opinii innych autorów. Wtedy zorientowałem się, że minusy niekoniecznie stawiane były za treść artykułu.


Zgadza się, one były dowodem niezadowolenia z całokształtu Twojej działalności w gazecie. Niemniej jednak przyszedł czas, że zaczęły pojawiać się wpisy typu „Mirnal jaki jest, taki jest, ale stwierdziłem jednak, że przy bliższym poznaniu zyskuje” lub „Uważam, że Pana obecność w serwisie Wiadomości24.pl jest niezbędna”. Aż ...


Aż nastąpiło ponowne przesilenie.


Znowu zacząłeś się wymądrzać.


Lubię się wymądrzać! Całe życie się wymądrzałem (śmiech
).


Tylko że sposób, w jaki to robisz, rzuca cień na odbiór Twojej osoby. Skoro więc mówisz, że w zasadzie miło Ci było, kiedy krzywa sympatii do Ciebie zaczęła rosnąć, to nawet jeśli przyjmiemy, że byłeś prowokowany, dlaczego dałeś się ponieść złym emocjom?


Może to kwestia upływu czasu, przemijania…?


Widmo trzeciej młodości?


(śmiech
) Napiszesz to?


Jak chcesz ...


A jeśli się do tego przyznam, to mi pomoże, czy mnie pognębi?


Jestem dobrej myśli. Przecież jakoś musimy zakończyć ten bezsensowny konflikt.


Chciałbym ...


Piszesz: „Jestem prostym inżynierem pośród zardzewiałych kadłubów statków wszelakich”. Na czym polega Twoja praca?


Pracuję w Stoczni Remontowej NAUTA jako konstruktor. Przedłużamy statki, to znaczy przecinamy je w połowie i w tym miejscu wstawiamy wybudowaną u nas wstawkę oraz wszystkie trzy części spawamy ze sobą.


Urodziłeś się w Gdyni, całe życie oddychasz morskim powietrzem, czy nie korciło Ciebie...


Żeby prysnąć w świat?


Nie, żeby pójść śladem Twojego starszego kolegi po fachu, Zygmunta Chorenia (projektanta m.in. „Daru Młodzieży”) i zająć się bardziej romantyczną działką? Białe żagle nie robią na Tobie wrażenia? Wolisz zardzewiałe kadłuby?


Pan Choreń to niedościgły mistrz, parę miesięcy współpracował zresztą z naszym biurem. Nigdy nie myślałem o żaglowcach, raczej miałem ambicje wynalazcy. Mam na swoim koncie kilkanaście zgłoszeń patentowych jeszcze z orłem ... bez korony.


Wdrożone zostały do produkcji?


Tylko niektóre. W większości to były dość górnolotne pomysły, jak choćby pędnik wiatrowy, który swego czasu był także budowany na świecie, ale innego typu. Zresztą, na opisach patentowych, które mają określoną, logiczną budowę, poćwiczyłem nasz język do tego stopnia, że kiedy otrzymałem patent, to w tekście znalazłem pierwszy błąd – napisano „mechaniźmie” i po zwróceniu przeze mnie uwagi, wydano specjalna erratę. Wiadomo – urząd to urząd. Kiedy rozczarowałem się trochę techniką, zaczęły mi chodzić po głowie pomysły polonistyczne i tak jest do dzisiaj, chociaż utrzymuję się oczywiście z pracy inżynierskiej.


Skoro się czujesz polonistą, to powiedz mi proszę, co znaczy „prosty inżynier”.


To jest powiedziane tak trochę kokieteryjnie.


Czyli jesteś kokietem?


Jestem (śmiech
). Nie uwierzyłaś chyba, że jestem prostym inżynierem, zwłaszcza, że z wiekiem jestem coraz bardziej przygarbiony…


Do garbu zaraz wrócimy. Teraz, proszę, powiedz, czy sam robisz błędy językowe?


No pewnie, że tak! Parę lat temu, kiedy udzielałem się na forum językowym, napisałem „heca” przez „ch” – do dzisiaj jest mi głupio. Podobnie zresztą, przez całe życie mówiłem „przekonywujący”, a to błąd! Ma być „przekonywający” lub prościej „przekonujący”.


A co to znaczy „lela polela” – to z Twojego komentarza


To liczba mnoga od „lelum polelum” (śmiech
).


Czy znajdę to słowo w słowniku języka polskiego?


Czy w każdym, to nie wiem, ale...


 
... w mirnalowym tak?


Jakbyś zgadła na witrynie www.mirnal.neostrada.pl
aktualizuję swój słownik.


A „wypocinki”?


A kto tak napisał?


Ten sam, który jednego dnia mówi o sobie „jestem z gruntu niepijący”, a drugiego „Akurat wróciłem z imprezy… i byłem w stanie. Jak na pijusa i tak wyrażałem się dość schludnie”. Znaczy znasz smak alkoholu?


Ha, no pewnie!


Ale rozumiem, pijusem nie jesteś. Z całą pewnością natomiast jesteś uzależniony od komputera. Jak to znosi Twoja rodzina?


Z trudem, ale się przyzwyczaiła. Zresztą żona i starszy syn są programistami, więc pewnie trochę mnie rozumieją, młodszy syn kończy architekturę, ale również nie stroni od komputera.


„W internecie można dostać garba i popaść w chorobę psychiczną” – piszesz w jednym z komentarzy. Garbu u Ciebie nie widzę, a jak głowa? Nie boisz się?


Oczywiście, że jest pewne ryzyko. Chyba muszę zacząć chodzić więcej na spacery, zwłaszcza, że mam dziesięciotygodniowego spaniela.


Będziesz wtedy miał mniej czasu na komentarze...


(śmiech
) I tak myślę, żeby więcej czasu poświęcić na artykuły. Tylko czy redakcja będzie chciała je publikować?

 

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto