Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakow Live Festival. Tajemnicza Sia i niezawodny Massive Attack

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Podczas koncertu Massive Attack na tegorocznym Krakow Live Festivalu
Podczas koncertu Massive Attack na tegorocznym Krakow Live Festivalu Z. Sosnowska/Alter Art
Taneczne widowisko podczas koncertu australijskiej piosenkarki oraz recenzja współczesnego świata w wydaniu trip-hopowego duetu z Bristolu to najważniejsze wydarzenia pierwszego dnia Krakow Live Festivalu.

Na lotnisku w Czyżynach już dawno przestały lądować samoloty, ale swoje miejsce znaleźli tutaj tysiące fanów muzyki, liczących na prawdziwy odlot. Po dwóch latach przerwy w końcu wrócił tutaj wielki muzyczny festiwal, sygnowany jako Live Festival. Zupełnie inny, niż przez ostatnie organizowane w tym miejscu przez ostatnie lata. Teraz współorganizowany przez władze miasta Krakowa festiwal przeniósł się z Błoń na lotnisko w Czyżynach, i w zamyśle ma promować niebanalną i uciekającą trendom głównego nurtu muzykę.

Koncerty inaugurujące tegoroczną edycję festiwalu to były tylko widowiskowe przedstawienia sceniczne. Zarówno Sia, jak i Massive Attack starali się przekazać publice coś więcej niż tylko godzinę zabawy spędzonej przy tupaniu nogą do taktu. Każdy kto oczekiwał, że przy występie australijska wokalistki będzie obserwował spontaniczne pląsy po scenie, musiał czuć się zawiedziony. Ale nikt po Sii tego nie oczekiwał. Piosenkarka praktycznie przez cały koncert w Krakowie stała nieruchomo, z wielką kokardką charakterystyczną dwukolorową peruką zasłaniającą jej oczy. Przez to, praktycznie każdy ruch sceniczny musiała wykonywać z pomocą członków jej ekipy.

Śpiewała z playbacku? Czy to co było widać na telebimach na pewno działo się na scenie? To tylko niektóre pytania, które zadawali sobie festiwalowicze podczas występu Sii Furler. Piosenkarka starała się, aby te wątpliwości ustępowały miejsca wyreżyserowanemu spektaklowi tanecznemu. Układy przy kolejnych singlach, takich jak „Bird Set Free”, „Unstoppable” czy najbardziej znanemu „Chandelier” były pełne dramatyzmu i teatralnej ekspresji. A to wszystko przy tekstach piosenek o załamaniu, zmaganiu się z własnymi słabościami, alkoholizmem. Nie zabrakło również wykonań piosenek napisanych dla innych artystów – czyli "Diamonds" z repertuaru Rihanny i "Titanium" Davida Guetty. Sia podczas godzinnego spektaklu nie pozwoliła sobie na nic, co by wykraczało poza wcześniej przyjęty scenariusz. Nawet podziękowania po zakończeniu występu były tylko kurtuazyjnym punktem show. Trudno zatem się dziwić się jej izraelskim fanom, który po koncercie Sii w Tel Awiwie grozili pozwem australijskiej piosenkarkę. Patrząc na reakcję krakowskiej publiczności, z ich strony Sia nie musi się tego obawiać.

Nieco bardziej zadowoleni byli fani Massive Attack. Legendarny duet spod znaku trip-hopu udowodnił, że po prawie trzech dekadach na scenie wciąż potrafią zaskoczyć. Na liście 15 utworów zaprezentowanych przez Roberta Del Naja i Granta Marshalla nie zabrakło najsłynniejszych kawałków, jak „Unfinished Sympathy” ale również singli z najnowszej epki zespołu „Ritual Spirit”. Massive Attack nie oszczędzali krakowskie publiczności – ciężką i rytmiczną elektroniką nie dali gościom festiwalu taryfy ulgowej. O tym, że duet z Bristolu zmusza na swoich koncertach do refleksji na współczesnym światem, to żadna nowość.

Naszpikowane efektami wizualizacje poruszały całe spektrum problemów społecznych - od uchodźców, Brexitu, kryzysu wokół polskiego Trybunału konstytucyjnego nawet po plotkarskie życie celebrytów. Przewijające się twarze ludzi z wielu kultur, okraszone napisem „Jesteśmy w tym razem” przy finałowym wykonaniu „Unfinished Sympathy” powinno na długo zapaść w pamięć. Za mikrofonem – oczywiście Deborah Miller. W trwającej trasie koncertowej Massive Attack postawili na wsparcie składu Young Fathers, który w Krakowie „Old Rock n Roll” oraz „Shame”.

Dla zachowania muzycznej równowagi, wcześniej na głównej scenie o pozytywne wibracje zadbał Damian Marley. Tak, z tych Marleyów. Najmłodszy syn słynnego Boba spośród swoich krewnych, w żyłach których płynie krew w kolorach reggae, zrobił największą międzynarodową karierę. Wokalista z Jamajki przypomniał nie tylko utwory ojca, ale przede wszystkim własny materiał. Na deser zostawił "Welcome to Jamrock", który stało się znakiem rozpoznawczym Damiana. Mieszkanka reggae, dancehallu i popu doskonale wpisała się w upalny piątek na czyżyńskim lotnisku.

Na nudę nie narzekali również goście mniejszego namiotu, gdzie na scenie zaprezentowały się dwie młode twarze polskiej muzyki. Z jednej strony Julia Marcel, która wywalczyła sobie stałe miejsce na scenie polskiej alternatywy, a z drugiej Natalia Nykiel – ostatnio kojarzona z coraz mocniejszym romansem z mainstreamową muzyką na pograniczu elektro i popu. Nie można również zapominać o gościach z Atlanty - grupie Algiers, który dali się poznać polskiej publiczności m.in. podczas OFF Festivalu w Katowicach. Ich eksperymentalny rock, momentami z domieszką bluesa oraz melancholijne brzmienia sprawdziły się również podczas Krakow Live Festivalu.

W drugim dniu imprezy szykuje się sceniczne widowisko w wykonaniu The Chemical Brothers, niespodziewany ale bardzo oczekiwany koncert Roisin Murphy czy dawkę rockowej alternatywy zaserwowanej przez The Neighbourhood. Bal wciąż trwa, a po nim jeszcze trzeba zachować trochę sił na głośne Muse.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto