W ostatnim tygodniu wojsko w Kambodży otworzyło ogień do pracowników fabryki odzieży Phnom Penh. Zginęły 4 osoby, 30 zostało rannych. Jedynym grzechem robotników było głośne żądania podwyżek. Obecnie zarabiają oni 100 dol. miesięcznie, a zarabiać chcą 160 dol. Do protestujących nie wyszli pracodawcy, a wojsko. Nie było negocjacji.
Nie jest to odosobniony przypadek. Rząd Kambodży krwawo tłumi wszystkie oznaki buntu pracowników zatrudnionych w licznych, rozsianych po całym kraju fabrykach. Następują aresztowania i represje. Ostre reakcje elity rządzącej powodowane są tym, że przemysł odzieżowy przynosi Kambodży rocznie około 5 mld dol. zysku i generuje 80 proc. PKB. Nie jest także tajemnicą, że kambodżański świat biznesu i polityki związany jest ze sobą korupcyjnymi więzami. Swoje 3 grosze dorzuca Korea Południowa, największy inwestor zagraniczny w kraju. Seul nalegał, by do protestujących w fabrykach posłać jak najszybciej wojsko.
Robotnicy w fabrykach Phnom Penh i innych podobnych miejscach szyją ubrania dla takich marek jak: H&M, Gap, Puma i Zara.
Źródło: TheDiplomat.com
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?