Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. Jerzy Popiełuszko – niegdyś męczennik, dziś James Bond

Anna Winczakiewicz
Anna Winczakiewicz
Plakat promujący film
Plakat promujący film Kino Świat
Za nami uroczysta premiera filmu oraz kilka skandali. Na seansie były łzy i wzruszenie - w internecie śmiech i kompromitacja. „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, najbardziej wyczekiwany polski film roku 2009.

O filmie Rafała Wieczyńskiego głośno zrobiło się na początku lutego. Wszystko za sprawą plakatu promocyjnego, na którym Adam Woronowicz z uśmiechem Mona Lisy pozuje w zamszowym płaszczyku na tle gór i oddziałów milicji. Porównanie tego ujęcia do Daniela Craiga jako Agenta 007 było automatyczne. Na zagranicznych i polskich stronach użytkownicy dyskutowali, czy to polski homoseksualista udaje Bonda czy to kampania reklamowa marki odzieżowej. Zdziwienie użytkowników było ogromne, gdy któryś z nich wkleił fragment Wikipedii, informujący, że postać z plakatu to brutalnie zamordowany polski duchowny.

Dystrybutor poczuł się w obowiązku wytłumaczyć, skąd taki pomysł na promocję: „Plakat miał na celu zainteresowanie filmem i ściągnięcie uwagi młodych na osobę ks. Jerzego”. Szum medialny, jaki powstał wokół plakatu, najlepiej dowodzi tego, jak trafne to było posunięcie – dodaje reżyser.
Tego im zarzucić nie można – doskonały marketing! Sutanny na plakacie prawie nie widać, a otoczka wskazuje nie na film historyczny, a lekki thriller bądź sensację. Masowe wyjścia nastolatków do kin, w oczekiwaniu na strzelaniny i wybuchy bomb, gwarantowane.

Gdy sprawa ucichła a my przyzwyczailiśmy się do nowego wizerunku polskiego duchownego, wybuchła kolejna afera. „Dziennik” poinformował, że część ekipy nie dostała należnego wynagrodzenia. Zaległe pieniądze za pracę nad kostiumami czy dekoracjami miały się wahać od 2 do 240 tys. złotych. Poszkodowani odmówili udziału w uroczystej premierze i zapowiedzieli skierowanie spraw na drogę sądową. - Bardzo dziwią mnie te oskarżenia – wyjaśnia producentka filmu, Julita Świercz-Wieczyńska. - Owszem część pieniędzy nie zostało wypłaconych, gdyż są nienależne. Produkcja filmu wciąż jest w toku. Poza tym część osób nie rozliczyła się z rekwizytów bądź nie przedstawiła odpowiednich dokumentów.

Wydarzenia te wpłynęły na zainteresowanie obrazem. Podczas pokazu prasowego brakowało miejsc, a media dużo czasu poświęciły uroczystym premierom w Teatrze Wielkim w Warszawie i na Jasnej Górze.

Między sensacją a biografią

Księdza Jerzego poznajemy jako małego chłopca i śledzimy jak kształtowało się jego powołanie. Jawi się jako osoba prawa i odważna, dobrem zwyciężająca zło. - Myślę, że zobaczymy zwykłego, prostego chłopaka, który wszedł w historię z otwartym sercem - oczekiwania opisuje reżyser. - Udało nam się pokazać nie pomnik, ale postać niezwykłą, kapłana otwartego na ludzi, który miał swoją drogę dochodzenia do świętości.

Ja po seansie skłaniam się jednak ku opinii Bartosza Żurawieckiego z „Filmu”, że zamiast pełnej dramaturgii gry psychologiczno-politycznej dostałam biografię ks. Popiełuszki w obrazkach. Pyta on: „Jaki konflikt można zbudować na prostej opozycji: źli i głupi ubecy kontra dobrzy i słuszni przedstawiciele strony kościelno-opozycyjnej?”, pod czym się podpisuję. Zdaje sobie sprawę, że Kościół jednoczył ludzi w tamtych czasach, ale tak prostolinijne przedstawienie zagadnienia przeszkadza w odbiorze. Mając dwadzieścia lat zaliczam się chyba jeszcze do grupy dedykowanej, czyli młodzieży lubiącej kino akcji. Przykro mi, że twórcom nie udało się trafić w te gusta.

Historia kapelana Solidarności została przedstawiona na tle kluczowych wydarzeń lat 80., jak powstanie stoczniowców, walki z ZOMO czy wprowadzenie stanu wojennego. Dla osób niezaznajomionych z historią tamtych lat film miejscami będzie niezrozumiały, dla tych co przyszli w nadziei na sensację – za długi i nudny, bo co to za kino akcji bez pięknych kobiet i szybkich samochodów? Zaskoczeniem były za to dość lekkie sceny humorystyczne, przybliżające postać księdza. Ciężko jest mi jednoznacznie stwierdzić, jaki będzie odbiór filmu u młodego widza. Mnie wzruszył, ale ja potrafię się rozpłakać na kreskówce, więc nie jestem dobrym przykładem. Zdecydowanie bardziej pozytywne opinie słyszałam od osób starszych, pamiętających fenomen księdza, organizowane przez niego pielgrzymki czy pogrzeb gromadzący tysiące wiernych. Niewątpliwie jest to film, jaki wypada Polakowi zobaczyć.

Cieszy fakt, że osoby znające księdza z aprobatą wypowiadają się o obrazie.
- Przeżyłam to wszystko jeszcze raz - mówi Marianna Popiełuszko, matka zamordowanego księdza.
- To wielki film - przyznaje prymas Józef Glemp.
- Pod względem historycznym ten film jest zrobiony doskonale - mówi Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej. Faktycznie, na uznanie zasługuje wierne odtworzenie wydarzeń i atmosfery okresu PRL-u, różniące się od dotychczasowych humorystycznych obrazów.

Wiarygodność zawdzięczamy apelowi twórców o przysyłanie pamiątek i opowieści związanych z ks. Popiełuszką, które posłużyły jako inspiracja dla scenariusza. Również podczas produkcji reżyser konsultował się wielokrotnie z rodziną i znajomymi księdza: - Starałem się poznać ks. Jerzego poprzez rozmowy z jego przyjaciółmi i rodziną, słuchając jego kazań, oglądając zdjęcia - opowiada reżyser. - Wyłonił się bogaty w osobowość człowiek, z poczuciem humoru, z wieloma tajemnicami, które zaskakują.

Woronowicz jak Popiełuszko

Oklaski zebrał Woronowicz. Ci, którzy znali księdza nie mogli wyjść ze zdziwienia, jak bardzo aktor upodobnił i wczuł się w rolę księdza. Ponoć wynikały z tego zabawne sytuacje podczas kręcenia filmu, gdy ludzie zamierali „widząc ducha”. Przygotowując się do roli Woronowicz czuł presję, że wciela się w tak ważną postać i spędził pewien czas w seminarium duchownym.
- Nie chciałem się obok tego tematu prześliznąć, wiedziałem, że muszę to zrobić najlepiej jak potrafię - podsumowuje Adam.

O kreacji wzruszająco opowiada Joanna Szczepkowska, znająca księdza od dziecka, która w filmie gra własną matkę: - Kiedy weszłam do kościoła na Żoliborzu, gdzie kręciliśmy zdjęcia, i spojrzałam na Adama - to był dokładnie obraz księdza. To samo zachowanie, sposób mówienia, gesty... To niezwykła rzecz, coś więcej niż rola.

Największe trudności przysporzyło odtworzenie tła minionych lat. Technikę komputerową wykorzystano do przejazdu czołgów ulicami Warszawy (prawdziwe zniszczyłyby nawierzchnię) lub połączenia aktualnie kręconych zdjęć z archiwalnymi (pielgrzymka papieża Jana Pawła II). Od strony aktorskiej wyzwaniem były ostatnie sceny filmu – porwanie i męczeńska śmierć księdza Jerzego.
- Dotychczas grając w filmach często mnie bito, sam biłem, ale to mnie przerosło - zdradza Woronowicz. - Podczas kolejnych ujęć czuliśmy że coś się dzieje poza nami, że coś się w nas zmienia. To było wielkie przeżycie.

Prawda jest nieśmiertelna

Premierze filmu towarzyszy ogólnopolska kampania społeczno-edukacyjna „Prawda jest nieśmiertelna.” 30 tys. egzemplarzy materiałów przygotowanych przez Narodowe Centrum Kultury trafiło do gimnazjów i liceów. Komplety zawierają scenariusze lekcyjne, materiały dydaktyczne, eseje, homilie wygłaszane przez ks. Jerzego, film dokumentalny Rafała Wieczyńskiego oraz galerię zdjęć z życia księdza i z planu filmowego. Ponadto uruchomiono platformę internetową, gdzie można odbyć wirtualną wycieczkę po pokoju księdza i dowiedzieć się, kim był.

Jedną ze scen, która uderza w widza, jest rozmowa księdza ze znajomym małżeństwem. „Obyśmy doczekali wolnej Polski" – życzy kobieta. „Ale ja jestem wolny” – odpowiada ks. Jerzy. Minęło ponad 20 lat, odkąd żyjemy w niepodległym kraju. Korzenie naszej wolności możemy oglądać w kinach od 27 lutego.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto