Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kulisy smoleńskiej mgły

Piotr Drabik
Piotr Drabik
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Katastrofa_w_Smole%C5%84sku.jpg
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Katastrofa_w_Smole%C5%84sku.jpg
Od kilku miesięcy pojawiają się teorie na temat sztucznego wywołania mgły na krótko przed katastrofą polskiego Tu-154M w Smoleńsku. A czy to w ogóle byłoby możliwe?

Nie zostało potwierdzone, że nad lotniskiem Siewiernyj unosiła się naturalna mgła. Gdyby nie mgła, polscy piloci dostrzegliby wizualnie niebezpieczeństwo zderzenia z ziemią, a do katastrofy najpewniej by nie doszło - taki komentarz mec. Rafała Rogalskiego, pełnomocnika części rodzin ofiar smoleńskich, pojawił się w mediach w dwa dni po opublikowaniu raportu MAK ws. katastrofy rządowego Tu-154M. W podobnym tonie wypowiadał się Marcin Dubieniecki, pełnomocnik Marty Kaczyńskiej (prywatnie jej mąż). Upływ czasu może powodować, że nie da się już ustalić prawdy i odnieść się do zarzutów co do Iła, który mógł rozpylać sztuczną mgłę - wyjaśniał w wypowiedzi dla Wirtualnej Polski zięć zmarłego prezydenta Kaczyńskiego. Niestety, przy okazji zabierania głosu w tej sprawie panowie nie przedstawili żadnych konkretnych dowodów na to, aby w okolicach lotniska wojskowego Smoleńsk-Siewiernyj w sobotni poranek 10 kwietnia 2010 r. unosiła się sztuczna mgła.

Warto jednak rozłożyć całą sprawę na czynniki pierwsze. Czym zatem w ogóle jest mgła? Jak dowiadujemy się z Wikipedii, są to krople wody (lub kryształy lodu) zawieszone w powietrzu, których dolna podstawa styka się z powierzchnią ziemi. Istnieje kilka rodzajów tego zjawiska meteorologicznego (mgły adwekcyjne, frontowe, z mieszania, z wyparowania i orograficzne). Aby odpowiedzieć na pytanie, jaki rodzaju była mgła smoleńska sprzed ponad 9 miesięcy, należy przyjrzeć się opublikowanym już danym. Te najdokładniejsze zdecydowanie pochodzą z raportu MAK, choć zapewne to tylko część danych meteorologicznych, jakie zdobyli śledczy.

Dowiadujemy się z nich, że w dniu 10 kwietnia 2010 r. mgła zaczęła się formować w drugiej połowie nocy w rejonach obwodów Tulskiego, Kałużskiego i Smoleńskiego. Po godz. 2 rano czasu polskiego już przemieszczała się w kierunku z południowo-wschodniego na północno-zachodni (strona 17 polskiego tłumaczenia raportu MAK). 7-10 stopni zachmurzenia warstwowego na 50-100m
z polepszeniem po 12:00; 5-8 stopni górne, średnie, zamglenie, widzialność 4-6km;
do 12:00 mgła, widzialność 4-6km; do 12:00 mgła, widzialność 400-800m, wiatr 120-140o 1-4 m/s, temperatura +8 +11o C - taką właśnie prognozę pogody dla lotniska Smoleńsk-Siewiernyj do godziny 18 w dniu 10 kwietnia 2010 r. miał przekazać dyżurny synoptyk biura meteorologicznego z miasta Twer na 40 minut przed katastrofą (strona 55 tłumaczenia).

Tak, (mgła – red.) siadła w ogóle, 200 metrów widoczność - te słowa płk. Nikołaja Krasnokutskiego na ponad 3 minuty przed utratą kontaktu z polskim Tu-154M potwierdzają bardzo złe warunki atmosferyczne w okolicach lotniska (strona 37 stenogramu z otwartego mikrofonu kontrolerów ze Smoleńska). O godz. 10:15 czasu polskiego mgła przeszła w zamglenie, a piętnaście minut później widoczność na lotnisku wynosiła 2000 metrów.

Tym niemniej, dane meteorologiczne pochodzące z raportu kończącego śledztwo MAK ws. katastrofy smoleńskiej nie są jedynymi, do których warto się odnieść. Amerykański portal Weather Underground daje nam możliwość przeglądania archiwalnych danych pogodowych, również tych z 10 kwietnia 2010 r. Temperatura średnia 1 ° C, wilgotność 98 proc., widzialność 500 m, ciśnienie 1026 hPa, wydarzenia gęsta mgła - to tylko część informacji o pogodzie w Smoleńsku na 40 minut przed katastrofą Tu-154M, jakie możemy znaleźć na wunderground.com.

Na podstawie tych danych można wstępnie ocenić, że w dniu katastrofy polskiego tupolewa na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj panowała mgła radiacyjna. Jest ona typowa dla okresu wiosennego, gdy następuje gwałtowne promieniowanie ciepła z gruntu do atmosfery. Co więcej, położone w zagłębieniu terenu okolice lotniska są zabagnione, a to sprzyja pojawianiu się mgieł radiacyjnych.

Teraz czas na najważniejsze pytanie - czy możliwe jest stworzenie sztucznej mgły radiacyjnej? Na taką skalę, z jaką mieliśmy do czynienia feralnego dnia w okolicach lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, nie jest to możliwe. Powód? Oglądając zdjęcia satelitarne wykonane przez amerykańskiego sztucznego satelitę Terra z 10 kwietnia 2010 r. można zauważyć bardzo rozległą chmurę rozciągającą się od zachodniej Rosji aż po wschodnią Białoruś, chmura ta była pozostałością po porannej mgle. Na jej północnym skraju znalazł się Katyń i Smoleńsk. Ponadto, spore zachmurzenie w tych rejonach utrzymywało się na kilka dni przed katastrofą, co potwierdzają zdjęcia satelitarne (9 kwietnia, 8 kwietnia, 7 kwietnia). Wszystko to prowadzi do wniosku, że w praktyce nikt nie dysponuje arsenałem wystarczającym do tego, aby wytworzyć sztuczną mgłę na tak rozległym obszarze i utrzymującą się przez kilka dni.

Konstatacja ta nie rozwiązuje jeszcze wszystkich wątpliwości związanych z tą sprawą. Warto bowiem zastanowić się nad znanymi ludzkości możliwościami wywołania "sztucznej mgły". I w tym momencie warto wspomnieć o nagraniu pod nazwą "TMC-65", które w ostatnim czasie robi furorę w internecie.

Dla niektórych powyższe nagranie stanowi niepodważalny dowód na istnienie możliwości wywołania sztucznej mgły rankiem 10 kwietnia 2010 r. W rzeczywistości sprzęt prezentowany na filmiku to TMS-65M, specjalny pojazd wojskowy przeznaczony do odkażania sprzętu bojowego za pomocą potężnych strumieni gazu i aerozoli. Specjalistyczna urządzenie, będące trzonem tej maszyny, montuje się na ciężarówkę typu Ural-4320. Dzięki temu możliwy jest szybki transport TMS-65M, w miejsce gdzie jest potrzebny. Samo urządzenie napędzane jest silnikiem turbośmigłowym na m.in. paliwo ciekłe.

Co ciekawe, nie tylko Rosjanie mają podobny sprzęt na wyposażeniu armii. WUS-3 to wysokowydajne urządzenie do zadań specjalnych użytkowane przez Wojsko Polskie, bardzo podobne w swojej konstrukcji do TMS-65M. Służy ono do likwidacji skażenia pojazdów czy pasów startowych. Idąc tropem zwolenników teorii o wywołaniu sztucznej mgły w Smoleńsku, można dojść do wniosku, że i nasza armia jest zdolna do wywołania podobnego zjawiska. Warto jednak rozgraniczyć pewne pojęcia - mgła jest naturalnym zjawiskiem meteorologicznym, natomiast zasłona dymna to chmura dymu stosowana w wojsku m.in. do utrudnienia obserwacji terenu przez przeciwnika. W teorii nie można odtworzyć naturalnej mgły, można natomiast ją imitować za pomocą właśnie zasłony dymnej.

Zarówno TMS-65M, jak i WUS-3 są zdolne do wywołania zasłony dymnej z wykorzystaniem dużej ilości środków chemicznych, a konkretnie pyłu cynkowego, chloranu potasowego i czterochlorku węgla. Odpowiedni sprzęt wojskowy to jednak nie wszystko - aby odtworzyć naturalną mgłę potrzeba jeszcze odpowiednich warunków meteorologicznych. Najważniejszym z nich jest suche powietrze, a10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku wilgotność wynosiła ponad 90 proc. - na ściółce pojawiła się rosa. Niestety, trudno znaleźć jakiekolwiek dane na temat zanieczyszczenia powietrza w okolicach Smoleńska z dnia katastrofy polskiego tupolewa. Równie trudno znaleźć relacje świadków mówiące o unoszących się z miejsca tragedii oparach środków chemicznych czy nieprzyjemnym zapachu, a te powinny się pojawić, jeśli faktycznie została by wywołana "sztuczna mgła".

Omówione urządzenia to nie jedyne maszyny zdolne do wywołania zasłony dymnej używane w wojsku. Możliwe jest również użycie śmigłowców, np. Mi-2 wraz z wytwornicą dymu WDZ-80.
Zasłonę dymną można również stworzyć za pomocą świec dymnych. Działają one jednak na dość ograniczonym obszarze, zastem do zamglenia okolic lotniska Smoleńsk-Siewiernyj potrzebna by była ich bardzo duża liczba. Poza tym czas ich palenia wynosi około 5–7 minut. Do wytwarzania zasłon dymnych mogą być wreszcie stosowane granaty i świece dymne, przyrządy i sprzęt do zadymiania oraz amunicja dymna. Czas utrzymywania się zasłony dymnej (...) może wynosić od kilku do kilkudziesięciu minut - tłumaczy płk. Leszek Słomka, szef Centrum Szkolenia Obrony przed Bronią Masowego Rażenia Akademii Obrony Narodowej w Warszawie w wywiadzie dla "Naszego Dziennika". Jego słowa powinny wystarczyć za potwierdzenie przywołanych wyżej uwag o niestabilności zasłony dymnej stosowanej w wojsku.

Dla zwolenników teorii o wywołaniu sztucznej mgły przed katastrofą polskiego Tu-154M bardzo istotne są zeznania naocznych świadków katastrofy, które pojawiły się "Gazecie Polskiej". Pojawia się w nich m.in. relacja Aleksandry Berezininy, pracownicy miejscowej piekarni, która była bardzo zaskoczona nagłym pojawieniem się mgły na smoleńskich ulicach. W tych zeznaniach, co warto podkreślić, nie ma żadnych wzmianek o pojawieniu się nieprzyjemnego zapachu czy gryzącego dymu w okolicach lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, które - o czym wcześniej wspominałem - byłyby oznaką spowodowania "sztucznej mgły".

Podsumowując powyższe fakty, można z dużym prawdopodobieństwem odrzucić teorię o wywołaniu zasłony dymnej w celu spowodowania katastrofy polskiego tupolewa z 96 osobami na pokładzie. Jakie argumenty muszą się jeszcze pojawić, aby ostatecznie wyeliminować ciągle pojawiającą się w mediach hipotezę o "sztucznej mgle" w Smoleńsku? Trudno powiedzieć. Miejmy nadzieję, że wystarczy po prostu nie ukrywanie prawdy o katastrofie rządowego Tu-154M.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto