Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kutz: Jarosław Kaczyński się kończy. Piotr Duda liderem prawicy?

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikimedia Commons
Od przeszło sześciu lat prezes Jarosław Kaczyński walczy bezskutecznie o przejęcie władzy w kraju i wciąż nie traci nadziei. Może mu w tym pomóc skutecznie szef "Solidarności" Piotr Duda. Kazimierz Kutz jest pewien, że tak będzie.

Odkąd w 2007 roku Jarosław Kaczyński, na własne życzenie stracił władzę w Polsce, walczy nieustannie o jej ponowne zdobycie. Ma jednak widoczny przykład, że nigdy nie wchodzi się do tej samej rzeki, wszak rzeka płynie. Podobnie jest z polityką. Polityka płynie a ten, kto raz w niej zatonął i nie wypłynął, nie ma szans na ponowne wynurzenie. No, chyba żeby wziąć pod uwagę, o czym marzy także głośno prezes Kaczyński – wariant węgierski sprzed trzech lat. Podpowiada mu to stanowczo Piotr Duda.

Niezależny senator ze Śląska, Kazimierz Kutz, powiada w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że Jarosław Kaczyński mógłby przekazać polityczną pałeczkę Piotrowi Dudzie - szefowi "Solidarności". Analizując "manifest" polityczny Platformy Oburzonych i wsłuchując się w wypowiedzi szefa "Solidarności", wiemy prawie dobrze, jaką drogą i dokąd zmierza Piotr Duda. Zdaniem części publicystów - Duda, jako związkowiec, nie walczy o ludzi. "Walczy o swoją karierę". Dodajmy przyszłą karierę. Jego pomysły są "zupełnie nieistotne dla przyszłości Polski".

"Chcemy, aby ten rząd odszedł"

Nie tak dawno, bo zaledwie dwa tygodnie temu szef "Solidarności" mówił: "Polskę czeka czas dużych akcji protestacyjnych. Chcemy, aby ten rząd odszedł". Senator Kazimierz Kutz wyraża pogląd, iż obecny szef "Solidarności" Piotr Duda może odegrać ważną rolę w polskiej polityce. Jak i kiedy? Wkrótce. "Jarosław Kaczyński mógłby przekazać polityczną pałeczkę Dudzie". Dlaczego? Gdyż – zdaniem senatora - poza prezesem PiS jest on dzisiaj "jedyny charyzmatyczny liderem na prawicy". "Tylko on ma energię potrzebną do działania, a Kaczyński powoli się kończy" – prognozuje senator, o czym pisze portal Polskie Radio - Kaczyński się kończy.

Znany reżyser Kazimierz Kutz podkreśla dla "Rzeczpospolitej", że nie byłby zaskoczony, gdyby Piotr Duda, jako szef "Solidarności", kandydował w przyszłych wyborach do parlamentu. Nie byłoby to wcale odkryciem, bowiem w nagrodę za służenie interesom politycznym byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pośrednio realizacji celów PiS, były szef związkowej "Solidarności", Janusz Śniadek to od 2011 roku poseł na Sejm VII kadencji w okręgu gdyńskim, wybrany z listy Prawa i Sprawiedliwości.

Rząd "można zmienić bez kartki wyborczej"

Dzisiejsze doniesienia mediów w tych sprawach są bardziej konkretne i jednoznaczne. Piotr Duda już nie przebiera w słowach. Nie maskuje planów ani dążeń. Mówi prosto z mostu w Radiu ZET, że "jeśli nie ma drugiej strony przy stole negocjacji, to trzeba sobie tę stronę zmienić". A jeżeli "rząd nie chce prowadzić dialogu społecznego, to jedynym wyjściem jest zmiana rządu". W jaki sposób? W bardzo prosty. Na przykładzie niedawnego "scenariusza z Bułgarii", gdzie – zdaniem Piotra Dudy - "rząd upadł w wyniku protestów społecznych".

Mamy też dobry polski przykład. "Kilkanaście lat temu pokazał to prezydent Lech Wałęsa, zmieniając rząd Jana Olszewskiego. Pamiętamy, jak został zmieniony. Na pewno nie chodziło wtedy o sprawy teczek. Wszystko jest możliwe, rząd sam się może podać do dymisji. Już nie takie rzeczy działy się w krajach Unii Europejskiej" - stwierdził na antenie Piotr Duda, o czym czytamy w Gość Radia Zet. Odpowiedział w ten właśnie przekonujący sposób, prowadzącej rozmowę Monice Olejnik, która pytała, "jak można zmienić rząd bez kartki wyborczej".

Wystarczy "parę demonstracji i rządu… nie ma"

Mówiąc o "scenariuszu z Bułgarii", szef "Solidarności" Duda, przypomniał lutową (2013 r.) dymisję centroprawicowego rządu Bojko Borysowa w Bułgarii, który upadł wskutek serii gwałtownych demonstracji ulicznych, wywołanych wściekłością ludzi z powodu podniesienia cen energii elektrycznej. Jak przekonywał Duda - miesiąc temu w Bułgarii nikt nie sądził, że rząd może podać się do dymisji. Wystarczyło "parę demonstracji i rządu pana premiera Bułgarii nie ma" - mówił przewodniczący "Solidarności" w porannej audycji "Gość Radia ZET".

Żeby wszystko było jasne, także dla rządu koalicyjnego PO-PSL, Piotr Duda dodał, że "Solidarność" czeka do 17 kwietnia (2013) na odpowiedź na swoje postulaty. Przy tym kilkakrotnie podkreślił, że najważniejsze dla niego jest rozpoczęcie rozmów z rządem. Zaznaczył jednak, że w tej sprawie "pierwszy ruch należy do pana premiera" – podaje Gazeta.pl w Zmiana rządu. "Ja jestem otwarty, czekam na telefon" – powiedział stanowczym tonem.

Ultimatum "Solidarności" dla rządu

Piotr Duda podkreślił, że "największym skandalem" – według niego - jest to, że najważniejsze projekty ustaw nie trafiają do negocjacji w Komisji Trójstronnej. "Choćby ta ostatnia, kontrowersyjna, dotycząca czasu pracy, w ogóle nie była procedowana na Komisji Trójstronnej. Poszła obok do konsultacji. Premier mówi o komisji, a sam doskonale wie, że nic się tam nie załatwia" - stwierdził.

W czasie strajku generalnego na Śląsku, jaki miał miejsce 26 marca br., przewodniczący Duda zapowiadał przez mikrofony ostrzegawczo: "To dopiero początek panie premierze Tusk"! "Dziś wielki dzień dla polskiego ruchu związkowego, bo po raz pierwszy od ponad 30 lat na Śląsku odbywa się strajk generalny"! Postawił też ultimatum "Solidarności" dla rządu Donalda Tuska, w którym – jak zapowiedział – związek oczekuje od premiera deklaracji, w jakim terminie rząd spełni postulaty związkowców. Wyznaczono graniczny termin 17 kwietnia 2013 roku.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto