Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Larum grają

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Romuald Szeremietiew przekonuje, że Rosja gotowa zaatakować NATO. Zdaniem b. wiceministra obrony, strategia Kremla zmierza do utworzenia "wspólnoty geopolitycznej" od Władywostoku po Lizbonę.

Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony i p.o. ministra w rządzie Jana Olszewskiego, wiceminister obrony w rzadzie Jerzego Buzka, profesor nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej, od listopada ub. roku szef Biura Inicjatyw Obronnych przekonuje w wnagraniu zamieszczonym w portalu onet.pl, że Rosja może zaatakować NATO. Właściwie rzecz jest przesądzona, tylko nie wiadomo, "jak szybko Rosja zamierza realizować swoje plany". Zdaniem Szremietiewa, strategia Kremla zmierza do utworzenia "wspólnoty geopolitycznej" od Władywostoku do Lizbony. Jeśli przyjmiemy – tłumaczył Szeremietiew w innej wypowiedzi dla tego portalu - że Rosja chce odbudować imperialną potęgę i uznamy, że może chcieć graniczyć z Niemcami, to nie ma wątpliwości, że pierwszą ofiarą agresji będzie Polska. Niestety - ubolewał uczony strateg - NATO nie przejawia jakiejkolwiek chęci użycia sił zbrojnych, zaś prezydent Putin będzie chciał wykazać, że zachodni pakt obronny to papierowy tygrys. „Myślę, że może być interwencja militarna na terytorium jednego z mniejszych krajów Sojuszu, która wykaże, czy NATO będzie przeszkadzać czy nie“. W wypowiedzi dla „Faktu“ Szeremietiew zastanawiał się z kolei, jaką formę może przybrać atak putinowskiej Rosji na kraj NATO – czy bedą to "zielone ludziki", uderzenie taktyczną bronią atomową (możliwy atak atomowy na Warszawę) albo jedynie siłami konwencjonalnymi.
Romuald Szremietiew miał okazję głosić swoje opinie na temat rosyjskiego zagrożenia także w wystąpieniach i dyskusjach telewizyjnych, radiowych, na forach internetowych, wreszcie na wasnym blogu. Główną tezą tych wystąpień zawsze była niepohamowana agresywność putinowskiej Rosji i brak woli przeciwstawienia się jej imperilnym ambicjom po stronie NATO.

„Terroryści“ i „faszyści“

Wizja rosyjskich dywizji pancernych na przedmieściach Lizbony pochodzi z innej epoki. Tylko w najostrzejszej fazie zimnej wojny mogła naprawdę stać się rzeczywistością, w każdym razie była do pomyślenia, a zapewne także przdmiotem prac sztabowców Wschodu i Zachodu. Wisząca nad światem groźba atomowego koszmaru sprawiła, że nawet obrosłe państwami satelickimi radzieckie imperium nie odważyło się przekroczyć cienkiej granicy od zimnej wojny między wrogimi obozami polityczno-wojskowymi do zbrojnej konfrontacji. „Równowaga strachu“ przetrwała m. in. największy kryzys okresu zimnej wojny – kryzys kubański, kiedy to rzekomo nieobliczalny Nikita Chruszczow pod groźbą blokady morkiej Kubywycofał swoje rakiety z wyspy. Zawsze żywy duch wielokorosyjskiego imperializmu i ideologiczne zacietrzewienie nie stłumiły u władców na Kremlu zmysłu trzeźwej kalkulacji, każacego unikać awanturniczych przedsięwzięć o nieprzewidzianych skutkach. Mówienie dzisiaj o groźbie ataku ze strony putinowskiej Rosji na NATO, kiedy stosunek sił i obszary wpływów obu paktów uległy drastycznej zmianie na jej niekorzyść, jest pozbawione racjonalnych podstaw.
Także najnowszy „wynalazek“ – hybrydowa wojna – nie może być uznana za uniwersalny instrument nadajacy się do użycia przeciwko któremuś, rozumie się peryfryjnemu i słabemu, państwu czlonkowskiemu NATO, a więc przede wszystkim Łotwie czy Estonii. Porównywanie sytuacji tych państw, nawet jeżeli mamy na uwadze obeność licznej mniejszosci rosyjskiej, z sytuacją panujacą na Krymie czy w Donbasie jest grubym uproszczeniem. Wschodnie połacie Ukrainy są zamieszkałe przez ludość aktywnie opowiadającą się za utrzymaniem historycznych i realnie istniejących więzi z Rosją, albo wręcz – jak większość populacji Krymu – pragnącą połączenia z Rosją, a tym samym wrogo ustosunkowaną do proeuropejskiej polityki nowego rządu w Kijowie, co więcej - gotową się mu przeciwstawić z bronią w ręku. W krajach bałtyckich mieszkają Rosjanie, osiedleni w czasach radzieckich; znaleźli się tam w poczuciu cywilizacyjnego awansu i dlatego woleli pozostać w nich także po ogłoszeniu niepodleglości. W swej masie marzą oni bardziej o uzyskaniu pełni praw obywatelskich i podsniesieniu statusu społecznego w krajach osiedlenia niż o powrocie do rosyjskiej macierzy. Wobec możliwych aktów dywersji rządy, armie i siły bezpieczeństwa Estonii, Łotwy czy Litwy nie byłyby z pewnością tak bezradne, jak bezradna okzała się armia ukraińska. Poza tym atak na któryś z tych krajów, konwencjonalny czy „hybrydowy“, musiałby zakładać, że sojusznicy z NATO i sama ta organizaja nie są gotowe udzielić zaatakowanym czlonkom
skutecznej pomocy; inaczej mówiąc, że pozostali członkowie tego obronnego sojuszu, mający przecież chronić również ich samych, są gotowi skapitulować przed każdą groźbą. Biorąc pod uwagę zimnowojenne doświadczenia, wydaje się to całkiem bezpodstawne. Mimo to wątpliwości co do wiarygodności sojuszniczych zobowiązań nie są obce części polskich polityków i ekspertów. W ich opinii putinowska Rosja jest krajem nieobliczalnym, gotowym dla zaspokojenia swoich imperialnych ambicji podejmować najbardziej ryzykowne posunięcia.

Dowodem awanturnictwa Rosji miałaby zbrojna napaść na Ukrainę.
Ale politycy i eksperci, a także liczni komentarorzy polityczni w Polsce i na Zachodzie opisują to co się stało i dzieje na Ukrainie w kategoriach propagandy wojennej, uprawianej przez obie strony, a dość luźno związanej ze skomplikowaną ukraińską rzeczywistością. Według rządu w Kijowie i wspierających go polityków zachodnich, Rosja po prostu napadła na niepodległą, demokratyzyjącą się Ukrainę z dotąd niejsnym do końca zamiarem dokonania jej rozbioru albo opanowania całego jej terytorium. Do swoich celów wykorzystała grupy separatystów i terrorystów, wreszcie regularne oddziały własnej armii. Według propagandy moskiewskiej - w jej najnowszej wersji - legalnie wybrany reżim Janukowycza obalili nacjonalisci i faszyści z zachodu kraju, podburzeni przez USA i wyszkoleni w obozach w Polsce.
Propagandowe zaczadzenie nie pozwala dostrzec, że obie strony popaełniły już na wstępie strategicne błędy brzemienne w komplikacje, z których nie widać wyjścia. Oferując Ukrainie pomoc w dokonaniu radykalnego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto