Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leczenie monopsoniczne

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Ortopeda domowy
Ortopeda domowy
Pierwsze dni nowego roku przyniosły wiadomość, która wprawdzie zbytnio nie zaskakuje, ale humoru nikomu nie poprawia. Nikomu - bo rzecz dotyczy absolutnie wszystkich.

Nie ma mocnych - jeśli jeszcze nie potrzebujesz usług służby zdrowia, to w przyszłości Cię to nie ominie. Każdego coś dopadnie: jak nie choroba, to fizjologia, czyli poród albo pomylenie z poplątaniem w mózgownicy.

Po lekarzu pierwszego kontaktu, który nie zawsze i nie wszystko jest w stanie leczyć, chory powinien trafiać do specjalisty ze skierowaniem, albo i bez. I tutaj zaczynają się coraz bardziej strome schody, bo jak wynika z doniesień, kontrakty są coraz mniejsze, a dostęp do specjalistów coraz bardziej utrudniony. Nie dlatego, żeby ich nie było, o nie - po prostu decyzja o leczeniu coraz mniej zależy od lekarzy, a coraz bardziej od urzędników ogromnego aparatu administracyjnego NFOZu.

W kontekście podpisywania kontraktów na świadczenia medyczne, między administracyjnym molochem dysponującym naszymi pieniędzmi, a szpitalami mówi pani minister Kopacz, miedzy innymi tak: "...by nie mylić nadwykonań, które ratują życie z nadwykonaniami, które są tylko i wyłącznie cudowną twórczością w sprawozdawczości… dane o zadłużeniu szpitali były intrygujące, gdy zestawiono je w resorcie z tym, ...że dyrektorzy szpitali marudzą, że nie mają pieniędzy." I dalej - pani minister "...chciałaby, żeby bardzo rzetelnie sprawdzono, na co te pieniądze idą, bo jeżeli ja mam placówki, w których 90 proc. pieniędzy idzie na wynagrodzenia dla personelu, to to nie jest miejsce, gdzie się leczy pacjentów. To jest miejsce, w którym zatrudnia się biały personel".

Nie wykluczam, że radosna sprawozdawczość to tischnerowska "g... prowda", ale przecież dokładnie to samo można powiedzieć o wydawaniu pieniędzy na płace administracyjnego potwora, jakim są struktury NFOZu. Oto, dla uzmysłowienia sobie rozmiarów zjawiska, pierwszy z brzegu
przykład jednego tylko oddziału wojewódzkiego.

Przeszukiwanie Googli metodą wpisywania wymyślonych ad hoc hasełek, daje nam też cząstkowy, ale jakże znamiennie świadczący o całości, obraz płac administracji zarządzającej pieniędzmi z naszych ubezpieczeń Cytuję: "O tym, ile pieniędzy idzie co roku na wynagrodzenia, decydują prezes NFZ w porozumieniu z ministrem zdrowia. Ale to szefowie lokalnych oddziałów Funduszu dzielą kasę i mają największy wpływ na wysokość podwyżek." Analogia ze szpitalami w zakresie funduszu płac nie budzi wątpliwości, tyle, że proporcje nieco inne, bo przecież urząd dysponuje całością.

Obowiązujący system zawierania kontraktów ohttp://pl.wikipedia.org/wiki/System_opieki_zdrowotnej_w_Polsce na tym, że "Narodowy Fundusz Zdrowia cyklicznie organizuje konkurs ofert na udzielanie świadczeń zdrowotnych. Świadczeniodawcy, którzy zaoferowali w konkursie najkorzystniejsze warunki, zawierają z NFZ umowę o udzielanie świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych."

Tyle przepis. Co oznaczają "najkorzystniejsze warunki" przy zawieraniu kontraktów? Najtańsze?
Oczywiście, bo jest to normalny układ handlowy. Trudno więc się w tej sytuacji dziwić, że np. jeden ze szpitali nie przyjmuje od Owsiaka nowoczesnej aparatury. Eksploatacja i zatrudnienie
specjalistycznej obsługi kosztuje, a to podniesie koszty usług, jakie szpital może świadczyć w ramach kontraktu. Oczywiście "najkorzystniejszego" dla NFOZ czyli najtańszego.

Wśród wielu przyczyn generujących problemy w obrębie usług leczniczych i opieki zdrowotnej nad ludnością, jest i taka, określana słowem uczonym a mało popularnym: monopsoniczna pozycja publicznego płatnika (NFZ). Znaczenie tego wyszukanego określenia wyjaśnione mamy tutaj. "Monopson to taka forma rynku, na którym istnieje tylko jeden odbiorca (przedsiębiorstwo pośredniczące w handlu) oraz wielu dostawców pewnego towaru lub usługi. Monopsonami są zazwyczaj firmy państwowe, np. kupujące ropę naftową, gaz ziemny lub usługi zdrowotne. Przedsiębiorstwo mające taką pozycję dąży do zakupu po zaniżonych cenach podczas negocjacji z dostawcami."
Kółko się zamyka. Nad naszym zdrowiem, nad szpitalami, nad chorymi lekko, średnio i bardzo ciężko, nad cukrzykami, nad dziećmi z chorobami genetycznymi, nad cierpiącymi na nowotwory, nad porodówkami, gdzie przychodzi na świat nowe pokolenie, panuje Król Monopson Wielki.

Miewa się, w przeciwieństwie do chorych tym lepiej, im tańsze usługi od szpitali wynegocjuje.
Wczoraj wieczorem w TVN24 Jurek Owsiak stwierdził był w wywiadzie dla p. Pochanke, że "lekarze się pogorszyli". I zapewne dobrze wie, o czym mówi, bo trudno o coraz bardziej humanitarną postawę u lekarzy pracujących w warunkach "monopsonicznych". Przypuszczam, iż pod koniec tego roku głupie dowcipy zamienią się w realia i będzie tak:
Przychodzi baba ze złamana nogą do lekarza, a lekarz pyta;
- Co pani jest?
- Jestem Rącza Łania
- doktor się pani kłania. Nassstęęępnyyyyy

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto