Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia gra z Trabzonsporem, czyli egzamin poprawkowy

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Czas na najpoważniejszy sprawdzian mistrzów Polski w tej edycji europejskich pucharów. - Nie patrzymy na to, jak Legia zaprezentowała się w Trabzonie rok temu. Po prostu postaramy się zagrać tak dobrze, jak potrafimy - mówił Henning Berg.

- Oddaliśmy im pole, bo wiedzieliśmy, że to niczym nie grozi, a jak nadarzyła się okazja, zrobiliśmy swoje - mniej więcej tak wyglądał ubiegłoroczny plan Trabzonsporu ujawniony przez Adriana Mierzejewskiego. Dwie porażki ostatecznie przekreśliły szansę Legii na wyjście z grupy i podpisały późniejsze rozwiązanie umowy z Janem Urbanem. Szefowie warszawskiego klubu rozpuścili po kontynencie pogłoski, że szukają trenera, który od nowego roku przejmie zespół mający aspiracje lepiej prezentować się na europejskiej scenie. Tamtej jesieni Turcy nie przegrali w grupie żadnego meczu, w lutym odpadli po dwóch porażkach z Juventusem w 1/16 finału.

Obecna kadra drużyny z Hüseyin Avni Aker Stadium ma jednak niewiele wspólnego z poprzednią, która na finiszu miejscowej Super Lig zajęła czwarte miejsce. Latem przyszło dwunastu zawodników, odeszło siedmiu, oprócz Polaka m.in. Florent Malouda i reprezentant WKS Didier Zokora. Z Milanu sprowadzono lewego pomocnika Kevina Constanta, z Benfiki rasowego napastnika Oscara Cardozo (ostatnio kontuzjowany), finalistę dwóch poprzednich edycji Ligi Europy. W środku pomocy występuje Mehmet Ekici, który przez trzy ostatnie sezony rozgrywał dla Werderu Brema, a na stoperze doświadczony 36-krotny reprezentant Grecji Avraam Papadopoulos. Swój fach kształcił w Olympiakosie Pireus jeszcze u boku Michała Żewłakowa, po przenosinach do Turcji od razu wyznaczono mu rolę kierownika formacji defensywnej. Bośniak Vahid Halilhodžić, który na mundialu w Brazylii prowadził reprezentację Algierii, po raz drugi wyemigrował do położonego na historycznym jedwabnym szlaku Trabzonu. Do tej pory w lidze zanotował same remisy.

Przypomnijmy sobie, że 12 miesięcy temu Legia grała bez swoich filarów: Miroslava Radovicia i Dusana Kuciaka. Serba zastąpił mało wnoszący do gry Dominik Furman, Słowaka odpowiedzialny za utratę dwóch z czterech bramek Wojciech Skaba. Mimo optycznej przewagi legioniści faktycznie nie byli w stanie zagrozić rywalowi, przewaga w posiadaniu piłki nie przełożyła się na liczbę sytuacji bramkowych. Wtedy też dopiero uczono się jak prowadzić drużynę grającą na dwóch frontach, jak rotować składem i dobrać metodologię treningów do piłkarzy mających w nogach różne liczby przebiegniętych kilometrów. Teraz ta nauka ma zaprocentować.

Nie zanosi się na to, żeby Henning Berg naruszył swój żelazny skład. Tym bardziej, że najpoważniejszy kandydat do gry z ławki rezerwowych Orlando Sa został w Warszawie. Jego wejście w sobotnim meczu z Lechem dodało jakości wydarzeniom na połowie rywala i choć portugalskie napastnik bezpośredniego udziału przy bramkach nie miał, pod jego adresem część komentatorów kierowała zasługi w przebudzeniu zespołu.

Niektórzy zarzucają norweskiemu szkoleniowcowi sztywne przywiązanie do nazwisk w najważniejszych meczach i brak szans dla wyróżniających się zmienników (w inaugurującym fazę grupową meczu z Lokeren pierwszą zmianę zrobił dopiero w 90. min.). Berg odpowiada jednak w najlepszy możliwy sposób - wynikami. Ma świetny bilans w europejskich pucharach: 6 zwycięstw i remis, do tego Legia traciła bramki tylko w dwóch meczach, na krajowym podwórku mimo kilku potknięć pozostaje liderem. Z tak silnym rywalem jak jutro następca Urbana jeszcze się nie mierzył.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto