Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia-Pogoń: remis nikogo nie zadowoli, powrót Wdowczyka

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Na trybunach mecz przyjaźni, na boisku zapowiada się walka o każdy centymetr. Strata punktów dla Legii oznacza nerwowe spoglądanie we wsteczne lusterko, dla Pogoni - ostateczną utratę poczucia bezpieczeństwa ekstraklasowej egzystencji.

Końcówka sezonu zbliża się wielkimi krokami, działa wojny psychologicznej zostały więc wytoczone na front. Trener Lecha Mariusz Rumak wszędzie poza Poznaniem dostrzega spiski faworyzujące Legię - czy to w niekorzystnym terminarzu, choć nie wiadomo na czym owa niekorzyść miałaby polegać (to, że Legia gra zwykle dzień wcześniej to raczej plus dla Lecha), czy w nieprzychylnym spojrzeniu mediów, które kreują atmosferę sztucznego napięcia w szeregach jego zespołu i przesadną krytyką podważającą wzajemne zaufanie (vide: Grzegorz Mielcarski w Lidze Plus Ekstra), zapominając o wadach rywala. Trener Jan Urban odparł na briefingu, że to brzmi śmieszne, w jednym z wywiadów przytoczył wynik z jesiennego meczu w Poznaniu, a Marek Saganowski przypomniał Rumakowi niejednoznaczny rzut karny w Zabrzu, po którym Kolejorz zobył bramkę na wagę trzech punktów. Temperatura rośnie szybciej niż za oknem.

Legia nie chce powtórki

Na ostatnim treningu otwartym dla mediów legioniści ćwiczyli głównie schematy rozgrywania kontr i rzuty wolne. Urban był w dobrym nastroju, wspólnie z Jackiem Magierą ustawiał się w nawet murze i o mało co nie został znokautowany po strzale zdrowego już Michała Żyry. Mimo korzystnej sytuacji w tabeli i awansu do finału PP trener ma świadomość tego, co stało się rok wcześniej - wówczas Legia również była liderem, również na jej głowę przedwcześnie wkładano koronę. - Chłopaki pamiętają o tym, wiedzą ile przykrości to ich kosztowało. Porażka w lidze była dla nich olbrzymim ciosem, chyba nikt nie wierzył, że można stracić tytuł - mówił.

Dziś Urban nie będzie mógł skorzystać z Jakuba Koseckiego, który czwartkowe zajęcia opuścił juz po godzinie. Obecnemu na treningu prezesowi Bogusławowi Leśnodorskiemu powiedział, że nie daje rady, bo nadal czuje kłujący ból po brutalnym wejściu Siergieja Parejki w ostatnim meczu z Wisłą. Dickson Choto, który nieoczekiwanie wyszedł tydzień temu w pierwszym składzie, tylko truchtał dookoła boiska po naciągnięciu mięśnia w pachwinie. Urban mówi, że uważa go za jednego najlepszych stoperów, ale notoryczne urazy (wystąpił w lidze drugi raz w sezonie) i metryka przesądziły o tym, że latem odejdzie z Łaziekowskiej.

Wdowczyk reaktywacja

Przyjazd Pogoni do Warszawy jest rozpatrywany głównie przez postać Dariusza Wdowczyka. Był 2006 r., Legia w składzie z m.in. Edsonem i Rogerem po czterech latach odzyskała tytuł, uświetniając obchody 90. rocznicy założenia klubu. Portret Wdowczyka zawisł w klubowym muzeum (do czego nawiązywał Urban, gdy po raz drugi przyszedł na Łazienkowską) jako siódmego trenera, który podniósł do góry mistrzowską paterę. Jego nazwisko padało w kontekście schedy po Pawle Janasie w reprezentacji, był lubiany przez dziennikarzy za dżentelmeńskie maniery rodem z epoki wiktoriańskiej, medialną barwę głosu i kwiecisty język.

Później o jego przyszłości zadecydowała przeszłość. W marcu 2008 r. do drzwi zapukali funkcjonariusze CBA. Zarzut - kupowanie meczów z okresu pracy w Koronie. Sprint przez trzy klasy rozgrywkowe nie okazał się dziełem wyłącznie umiejętności kierowania zespołem i jakości piłkarzy. Za ustalanie wyników przy zielonym stoliku klub zapłacił wysoką cenę - decyzją Wydziału Dyscypliny został karnie zdegradowany, a ze sponsorowania wycofał się właściciel Kolportera Krzysztof Klicki. Gdyby nie pomoc miasta, Korona miałaby poważny problem z przystąpieniem do rozgrywek. Sam Wdowczyk solidnie ucierpiał - wyrok sądu opiewał na 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat oraz trzyletni zakaz pracy zawodzie. Bardziej srogi był jednak WD PZPN, który zakaz wydłużył do 7 lat. Aferze korupcyjnej, w której zatrzymano pół tysiąca osób, nadano jego twarz - twarz osobistości, która wówczas była na szczycie. To był barwny upadek.

Zawieszony Wdowczyk (przyznał się do zarzutów) nie dokonał jednak aktu trenerskiej apostazji. Jak sam zapewnia, śledził trendy i był na bieżąco z wydarzeniami. Odwołał sie również od wysokości wyroku. Związek i Trybunał Arbitrażowy przy PKOL uwzględniły jego skruchę i warunkowo zgodziły się na powrót.

Na zmartwychwstanie wybrał sobie wymagające okoliczności. Po rundzie jesiennej Pogoń zajmowała 8 miejsce z bezpieczną piętnastopunktową przewagą nad strefą spadkową. Dziś od Podbeskidzia dzieli ją jedna lokata i pięć punktów. Za fatalną postawę wiosną (jedyny zespół bez wygranej) głową zapłacił najmłodszy wśród szkoleniowców Artur Skowronek. Wdowczyk przyszedł po to, by romans beniaminka z ekstraklasą nie skończył się już po pierwszej randce.

Legia - Pogoń, godz. 18:15

Do godziny 13 sprzedano 23,5 tys. biletów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto