Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lewe i prawe języki kokietowania masowego

Andrzej Pieczyrak
Andrzej Pieczyrak
Kronika - ogłoszenia.
Kronika - ogłoszenia. Andrzej Pieczyrak
"Lewe i prawe języki kokietowania masowego, czyli o tożsamości, języku i przyszłości lewicy i prawicy” - taki tytuł nosiło pierwsze z cyklu spotkań zorganizowanych przez bytomską galerię „Kronika”.

Kronika Idei

Pod takim wspólnym tytułem zapoczątkowano w bytomskiej galerii Kronika cykl spotkań poświęcony „nowym ideom w panoramie zjawisk kultury, zwłaszcza wokół sztuki najnowszej”. Rodzice chrzestni projektu, Małgorzata Tkacz-Janik i Stanisław Ruksza, zamierzają poprzez prezentację i dyskusję z publicznością dążyć do popularyzacji nowych prądów myślowych i ważnych książek oraz przedstawiać ciekawe postaci życia społeczno-kulturalnego. Otwarta formuła spotkań stwarza doskonałe możliwości do wymiany myśli i sporów ideologicznych...

Dwie biało-czerwone książki

Zaczynem do dyskusji podczas sobotniego spotkania były dwie wydane ostatnio książki: „Krytyki politycznej przewodnik lewicy” i trzynasty numer "Krytyki Politycznej" "Wakacje z prawicą". Obie książki, w okładkach o biało-czerwonej stylistyce, podejmują próbę odpowiedzi na pytanie o wartości, jakimi w dzisiejszych czasach kierują się dwa nurty polityczne: lewica i prawica.

Prelegentami spotkania byli socjologowie: Kinga Dunin, Maciej Gdula i Adam Ostolski, politolog Marek Migalski oraz kulturoznawczyni i współtwórczyni cyklu spotkań, Małgorzata Tkacz-Janik. To im przypadł zaszczyt zasiadania na przysłowiowej „kanapie” i to oni rozpoczęli dyskusję.

Kinga Dunin zwróciła uwagę na fakt, że zarówno ostatnie jak i przedostatnie wybory wygrywały partie prawicowe, które w swej kampanii wyborczej „przywłaszczyły” sobie lewicowe hasła. To dzięki lewicowemu hasłu „solidarnego państwa” PiS zdobył władzę dwa lata temu. Również dzięki obietnicom socjalnym kierowanym do młodzieży i do „budżetówki” ostatnie wybory wygrała PO. Marek Migalski zwrócił z kolei uwagę na inną ciekawą zależność, że partie o najbardziej lewicowym programie - Polska Partia Pracy i Partia Kobiet - zdobyły łącznie mniej głosów niż skrajnie prawicowa LPR. Migalski postawił tezę, że chociaż „nie da się wygrać wyborów nie używając języka lewicy”, to partie o programie lewicowym nie znajdują poparcia społecznego.

Na inny ciekawy problem związany z wyborami zwrócił uwagę Maciej Gdula. Zauważył on mianowicie, że od lat, my wyborcy, dajemy się pociągać dwóm sloganom głoszonym przez polityków. Pierwszym z nich jest tzw. „powrót do normalności”, a drugim „szukanie zdrajców”. Mimo, że nasza demokracja jest coraz bardziej okrzepła, a my coraz krytyczniej podchodzimy do wyborczych obietnic, to stale dajemy się nabierać na te same nic nie mówiące puste hasła. Najgorsze jest jednak to, jak podkreślił pan Maciej, że pod hasłem „powrotu do normalności” można narobić wiele złego. Wszyscy prelegenci zgodzili się co do faktu, że w Polsce partie centrowe są znacznie przesunięte w prawo w stosunku do „normy europejskiej”.

Publiczność ma głos...

Po tym krótkim wprowadzeniu prelegenci oddali inicjatywę zgromadzonym na sali słuchaczom. W burzliwej dyskusji uczestnicy spotkania zwracali uwagę na olbrzymią rolę mediów w kształtowaniu wizerunku partii i na fakt, że w dzisiejszych kampaniach wyborczych ważniejsze jest kreowanie wizerunku przywódcy niż akcentowanie programu partii. Uczestnicy spotkania zwrócili również uwagę na brak koherentności w programach partii. Podkreślano, że część partii uznawanych za prawicowe głosi i częściowo realizuje programy lewicowe, zaś partie przyznające się do lewicowych poglądów prezentują programy, które od wieków są uznawane za credo partii prawicowych. Uczestnicy dyskusji podnieśli również kwestię braku pluralizmu w mediach.

Marek Migalski bronił tezy, że dzisiejsze media są zdecydowanie bardziej pluralistyczne niż w latach dziewięćdziesiątych. Stwierdził, że z zadowoleniem obserwuje, oprócz skonfliktowanych polityków -
także wyraźnie skonfliktowanych dziennikarzy. Zdaniem politologa jasne określenie przez dziennikarzy swoich preferencji politycznych jest znacznie uczciwsze i dojrzalsze, niż skrywanie poglądów pod maską źle udawanej neutralności. Maciej Gdula zauważył, że paradoksalnie, to za rządów PiS panował największy pluralizm w mediach: "Gazeta Wyborcza" była przeciw rządowi, a "Rzeczpospolita" wyraźnie mu sprzyjała, TVP opowiadała się po stronie rządu, a TVN otwarcie występował przeciwko niemu, wyraźnie faworyzując PO.

Brak spójności programowej różnych ugrupowań przystępnie wytłumaczył Marek Migalski na przykładzie dwóch dużych partii parlamentarnych. LiD, który często utożsamiany jest z lewicą, aksjologicznie rzeczywiście reprezentuje lewicowe poglądy, jednak w sferze gospodarczej głosi program typowo prawicowy, gdzie naczelną zasadą jest liberalizacja gospodarki. Odwrotnie wygląda to w przypadku PiS, który w sferze aksjologicznej jest wyraźnie konserwatywny, zaś w sferze gospodarczej realizuje lewicowy program państwa opiekuńczego. Jak wyjaśniali prelegenci, ten pozorny brak spójności nie jest wadą omawianych partii, a raczej pewnym nowym modelem politycznym.

Na zakończenie dyskusji wróciło pytanie, „czy lewica jest obecna na dzisiejszej scenie politycznej”? Politolog Marek Migalski podsumował: elementy lewicowe są reprezentowane przez wszystkie partie parlamentarne, jednak partie prawdziwie lewicowe nie są reprezentowane w obecnym parlamencie.

Po przerwie zaprezentowano film Artura Żmijewskiego „Polak w szafie”. Film ten jest zapisem sporu wokół kontrowersyjnego obrazu wiszącego w katedrze w Sandomierzu i w szczególnie wyrazisty sposób ukazuje propagandową rolę „mediów” (w tym wypadku malowidła) w tworzeniu stereotypów. Autor zmusza nas do refleksji, jak łatwo przychodzi nam wierzyć w niesprawiedliwe oskarżenia, a jak niechętnie dociekamy ich wiarygodności. Wygodniej mieć wroga, którego można obwinić za wszelkie nieszczęścia, niż zaakceptować czyjąś odmienność. Niestety ta przykra prawda nadal żyje w mentalności wielu z nas.

Czy potrzebna jest „Kronika”?

Czterokrotnie już odwiedzałem bytomską galerię. Nie ukrywam, że ze względu na poruszane problemy, za każdym razem jechałem tam pełen obaw... i za każdym razem czułem się mile zaskoczony. Nie wiem, czy to zasługa tamtego magicznego miejsca, czy ludzi, którzy tam przychodzą, ale wszystkie moje dotychczasowe doświadczenia związane z spotkaniami organizowanymi w bytomskiej galerii są zdecydowanie pozytywne. Może zabrzmi to pompatycznie, ale dzięki „Kronice” uświadomiłem sobie, że są jeszcze miejsca, gdzie potrafimy „pięknie się różnić”. Wierzę, że taki klimat będzie nieodłącznie towarzyszył temu miejscu... i chciałbym wierzyć, że stanie się on również udziałem innych środowisk.

Dziękuję serdecznie organizatorom „Kroniki Idei” za odważne podjęcie kontrowersyjnych tematów i z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie, zapowiadane na 9 i 10 listopada. Już sam tytuł - „Futuryzm miast przemysłowych” wzbudza moją ciekawość. Liczę, że będzie to kolejny pretekst do refleksji i przypomnienia sobie zapomnianych prawd oczywistych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto