Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Liga Światowa: trwa cudowna passa polskich siatkarzy!

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Siatkarska reprezentacja Polski kontynuuje fantastyczną serię zwycięstw w tegorocznej Lidze Światowej. W niedzielne popołudnie po emocjonującym pojedynku biało-czerwoni pokonali Bułgarię 3:1 i z kompletem dziesięciu wygranych umocnili się na fotelu lidera grupy D.

Przed meczem:

Po sobotnim triumfie 3-1 biało-czerwoni zostali samodzielnymi liderami grupy i jedynym poza Brazylią niepokonanym zespołem w tegorocznych rozgrywkach Ligi Światowej. Jako gospodarz imprezy Polacy awans do finałowego turnieju w Katowicach (11-15 lipca) mają już zapewniony. Pewni wyjścia z grupy są także Bułgarzy, którzy w sobotniej potyczce z Polską odnieśli dopiero pierwszą porażkę. Choć dzisiejszy mecz w Warnie dla obu reprezentacji miał charakter czysto prestiżowy, to kibice znów mieli prawo oczekiwać zaciętej walki o wygraną. Dodatkowego smaku bułgarsko-polskim pojedynkom dodawał fakt, iż obie ekipy spotkały się w półfinale ostatnich Mistrzostw Świata. W dalekiej Japonii górą okazali się siatkarze Raula Lozano, którzy mieli dziś zagrać o dziesiąte zwycięstwo z rzędu i potwierdzenie rewelacyjnej formy z minionych tygodni.

Set pierwszy: Nerwówka na własne życzenie

Od pierwszych minut na placu gry zabrakło lekko kontuzjowanego Michała Winiarskiego, którego na pozycji przyjmującego zastąpił Sebastian Świderski. Od początku spotkania żadna ze stron nie zdołała wypracować sobie znacznej przewagi. Ciągłe wymiany punktów wskazywać mogły na niezwykle wyrównany poziom obu drużyn. Na pierwszą przerwę techniczną po zepsutej zagrywce Nikołowa z prowadzeniem 8-7 schodzili Polacy. Wznowienie gry nie przyniosło jednak zmiany jej obrazu.

Dopiero po autowym ataku Konstantinowa goście uzyskali dwupunktową przewagę przy stanie 12-10. Pierwsze skrzypce w polskim zespole podobnie jak wczoraj (21 punktów) grał Mariusz Wlazły. Atakujący BOT-u Skry Bełchatów z łatwością przebijał się przez blok rywali, którzy coraz częściej nie potrafili ustrzec się prostych błędów i przy drugiej przerwie przegrywali już różnicą trzech "oczek". Chwilę później w szeregi biało-czerwonych wkradło się jednak zbyt duże rozluźnienie i to gospodarze wygrali dwie kolejne akcje, a Raul Lozano zmuszony był poprosić o czas. Szczęśliwie dla podopiecznych Argentyńczyka, sytuacja szybko wróciła jednak do poprzedniego stanu. Szczególnie dobrze funkcjonował polski blok, a każda piłka coraz bardziej przybliżała liderów grupy do zwycięstwa w pierwszym secie.

Bułgarów stać było jedynie na pojedyncze przebłyski Gajdarskiego, choć trzy punkty z rzędu zdobyte przez zawodników Martina Stojewa wskazywać mogły na nerwową końcówkę partii. Przy wyniku 24-21 Polska stanęła przed pierwszą szansą wygrania seta, lecz as serwisowy jednego z przeciwników sprawił, że polscy kibice drżeć musieli o losy partii do ostatnich chwil. Ostatecznie gwóźdź do bułgarskiej trumny wbił dopiero...Aleksiew, w prostej sytuacji atakując w siatkę.

Set drugi: Huśtawka nastrojów

Początek drugiego seta także uznać należało za niezwykle wyrównany. Przy stanie 4-4 opuścić parkiet zmuszony był Wlazły, który przy próbie ataku wpadł na antenkę. Gdy wydawać się mogło, że strata 24-letniego zawodnika negatywnie odbije się na postawie całego zespołu, główną bronią Polaków ponownie okazał się blok. Pewna dyspozycja biało-czerwonych pozwoliła wykształtować kilkupunktową przewagę. Świetnie do gry wprowadził się Robert Prygiel, którego seria dobrych zagrywek stanęła u źródeł wysokiego prowadzenia 12-7. Następnie trzy punkty z rzędu padły łupem Bułgarów, lecz byli oni tylko tłem dla spokojnie gromadzących kolejne "oczka" gości.

Niestety sytuacja szybko uległa zmianie, a gospodarze niespodziewanie łatwo stopili przewagę Polski do jednego punktu. W obliczu coraz bardziej nerwowych nastrojów w polskiej ekipie na boisko powrócił Wlazły, a błysk geniuszu Pawła Zagumnego przywrócił spokój w szeregach wicemistrzów świata. Przy stanie 17-21 o czas prosił trener Stojew, lecz ani jego uwagi, ani potężne serwisy Nikołowa nie pomogły drużynie Bułgarii, która podobnie jak w pierwszej partii sama wykopała sobie dołek, indywidualne błędy przypłacając porażką w całym secie 22-25.

Set trzeci: Koszmar Polaków

Pierwsze minuty trzeciego seta przebiegały pod znaczne dyktando gospodarzy. Bułgarzy wygrali bodaj najdłuższą dotychczas wymianę meczu i uzyskali olbrzymią przewagę 8-2 przy przerwie technicznej. Trener Lozano szukać musiał nowych rozwiązań, a na placu gry pojawił się jeden z największych młodych talentów polskiej siatkówki - Bartosz Kurek. Polacy byli cieniem skoncentrowanego i pewnego zespołu z poprzednich partii, z wielkim trudem zdobywając kolejne punkty. Przy stanie 11-4 w polu zagrywki po raz kolejny dał o sobie znać Nikołow, popisując się asem serwisowym i raz po raz niszcząc polskich przyjmujących atomowymi uderzeniami. Dziesięć punktów straty i różnica klas po obu stronach siatki z każdą chwilą coraz boleśniej grzebały marzenia o nawiązaniu walki z rozpędzonymi rywalami. Stopniowo wybudzani z amoku goście starali się podjąć pogoń za drużyną Bułgarii, lecz starania te od początku skazywane być mogły na niepowodzenie. I mimo że w końcówce świetnymi zagrywkami popisał się Kurek, a Bułgarzy nie ustrzegli się błędów, to gospodare pewnie zwyciężyli w trzecim secie do dwudziestu.

Set czwarty: Bułgarska egzekucja

Od początku czwartej partii biało-czerwoni starali się za wszelką cenę zamazać plamy poprzedniego seta i szybko osiągnęli przewagę trzech punktów (6-3), a trener Stojew wcześnie prosić musiał o czas dla swojego zespołu. W efekcie zawodnicy w zielonych strojach zdołali doprowadzić do wyrównania, a na pierwszą przerwę techniczną schodzili nawet z prowadzeniem 8-7. W następnych minutach żadna ze ekip nie potrafiła wysunąć się na znaczne prowadzenie. W reprezentacji Polski brakowało lidera, który mógłby w pojedynkę pokierować poczynaniami całej drużyny. W połowie seta Polacy zdobyli cztery punkty z rzędu i przy stanie 16-14 myśleć mogli o zakończeniu niedzielnego pojedynku w czterech partiach. Plany gości szybko zweryfikowali jednak Bułgarzy, wygrywając trzy kolejne piłki. Wynik spotkania nadal był więc sprawą otwartą. Gdy wszystko wskazywało na deszcz nerwów w końcówce, podopieczni Raula Lozano dwukrotnie fantastycznie zablokowali rywali. Po zepsutej przez jednego z przeciwników zagrywce biało-czerwoni mieli pierwszą piłkę meczową. Wyrok egzekucji na bezradnych gospodarzach wykonał, notabene - również blokiem, niezwykle skuteczny dziś w tym elemencie gry Daniel Pliński i Polacy cieszyć się mogli z dziesiątego z rzędu triumfu w fazie grupowej tegorocznej Ligi Światowej.

Bułgaria - Polska 1:3 (23:25, 22:25, 25:20, 20:25)

Bułgaria: Andriej Żekow, Christo Cwetanow, Krasimir Gajdarski, Władimir Nikołow, Todor Aleksiew, Płamen Konstantinow, Teodor Salparow (libero) oraz Bojan Jordanow, Nikołaj Nikołow, Konstantin Stojkow, Iwan Zarew

Polska: Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Wojciech Grzyb, Sebastian Świderski, Piotr Gruszka, Piotr Gacek (libero) oraz Robert Prygiel, Łukasz Żygadło, Bartosz Kurek, Łukasz Kadziewicz

Tabela grupy D:
1. Polska 10 10 0 30-9 20
2. Bułgaria 10 8 2 26-9 18
3. Chiny 10 2 8 12-16 12
4. Argentyna 10 0 10 6-30 10

W tabeli kolejno: miejsce, drużyna, mecze, zwycięstwa, porażki, stosunek setów, punkty

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto