Tomasz Lis do lutego 2012 roku był redaktorem naczelnym tygodnika „Wprost”. W marcu 2012 Lis został naczelnym „Newsweeka”. Nic w tym dziwnego, rotacje na stanowiskach, szczególnie na tym poziomie to niemal chleb powszedni. Żongluje się etatami i osobami zapewne w jednym celu - zwiększenia szeroko rozumianej wydajności.
Wszystko niby w porządku. Lis, będąc szefem „Wprost” wymyślił akcję społeczną „Fajna Polska”, mającą na celu promocję „nowoczesnego patriotyzmu”. 21 maja „Wprost” wystartowało z akcją „Polska OK!” Na początku czerwca Lis wraz z „Newsweekiem”, swoim nowym pracodawcą, również ruszył z wymyśloną w poprzednim miejscu pracy akcją - podaje serwis wirtualnemedia.pl. I zaczęło się!
Jeszcze jako szef „Wprost”, Tomasz Lis w styczniu 2012 złożył w Urzędzie Patentowym wniosek o rejestrację znaku graficznego akcji, nawiasem mówiąc jako swój własny pomysł. Tymczasem „Wprost” twierdzi, że pierwotne logo powstało w studio graficznym „Wprost”, a cała akcja od początku była tworzona jako towarzysząca obchodom 30-lecia istnienia tygodnika „Wprost”. Redakcja zmieniła nazwę z „Fajna Polska” na „Polska OK!”, aby podkreślić jej międzynarodowy charakter i promować nasz kraj z okazji EURO 2012. Teraz pozostaje pole do popisu dla prawników obu medialnych koncernów. Ringier Axel Springer i Lis domagają się od PMPG 8,73 mln zł „naruszenie praw autorskich, naruszenie dóbr osobistych oraz odszkodowanie i zadośćuczynienie.” Postępowanie procesowe ma na celu „zakazanie i usunięcie skutków działań stanowiących czyny nieuczciwej konkurencji”.
Pozostaje jednak problem innej natury. Nie czysto komercyjno-finansowej, ale też moralnej. Oto znany dziennikarz, zatrudniony przez dużą firmę, pobierający spore zapewne wynagrodzenie, działający w założeniu na dobro swojego pracodawcy uprawia partyzantkę, zagarniając prawa do wszystkiego, co wykona w czasie płatnej pracy (i wg. „Wprost” na wyraźne polecenie pracodawcy) jako swoje własne, autorskie pomysły. Pomysły te wynosi następnie do konkurencji i domaga się gigantycznej kasy za rzekomą kradzież pomysłu. Nie wiem kto, co, kiedy i jak wymyślił. Ale pozostaje pytanie za co Tomasz Lis brał kasę pracując dla „Wprost”, skoro pomysły uważał za swoje i bez możliwości wykorzystania ich przez gazetę dla której pracował i z której brał comiesięczną kasę.
Komizm całej tej sprawy polega na tym, że obie akcje są z założenia akcjami społecznymi i mają promować patriotyzm i Polskę! Teraz dochodzi do parodii, bowiem w procesie rzekomo poszkodowani, czyli Lis i Axel Springer domagają się między innymi „usunięcia skutków działań”! Czyli co? Trzeba zlikwidować wypromowany patriotyzm?! Pozostaje jeszcze kwestia wyceny tych strat moralnych i tych skutków. Dlaczego właśnie tyle? W tym miejscu przypomina się znana reklama o tym, że są rzeczy bezcenne, a za pozostałe można zapłacić kartą. W przypadku Tomasza Lisa patriotyzm do bezcennych nie należy. Co prawda tani nie jest, kosztuje bowiem sporo. Dokładnie 8,73mln.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?