Jedną, choć nie jedyną przyczyną przyjęcia przez prezydent Hannę Zdanowską rezygnacji z kierowania schroniskiem przez Bogumiłę Skowrońską-Werecką był brak nadzoru nad byłą główną księgową placówki - Grażyną Stokowską. W lipcu dyrektorka placówki odkryła, że z kasy schroniska zniknęło ponad 200 tys. zł. Główną podejrzaną w tej sprawie jest była główna księgowa, przeciwko której toczy się aktualnie postępowanie prokuratorskie.
Tyle głosi oficjalny komunikat na temat odejścia z placówki na Marmurowej dyr. Skowrońskiej. Wiadomo jednak powszechnie, że pani Bogumiła Skowrońska "nadepnęła na odcisk" kilku łódzkim działaczkom pro zwierzęcym, z którymi prowadziła od jakiegoś czasu wojnę - zarzucając im, że głównym powodem ich działalności pro zwierzęcej jest tzw. kaska. Działaczki pro zwierzęce oczywiście nie pozostały dłużne w fabrykowaniu zarzutów przeciwko Skowrońskiej. Zarzucały jej, między innymi, że schronisko prowadzone jest źle, panuje w nim nieopisany bałagan, a zwierzęta umierają z głodu i są pozbawione należytej opieki. Także opieki weterynaryjnej. Jednym słowem - według opinii tych wojowniczek o dobro zwierząt, w schronisku na Marmurowej panuje nieopisany bajzel, z którym trzeba zrobić porządek. Co prawda - liczne inspekcje, nasyłane na schronisko, nie stwierdzały we wnioskach pokontrolnych, że w placówce na Marmurowej jest aż tak tragicznie, jak by to wynikało z donosów tych działaczek do władz, jednakowoż nie ma co ukrywać, że konsekwencja i opór w dążeniu do celu (czyt. doprowadzenia do zwolnienia dyr. Skowrońskiej z zajmowanego stanowiska) przyniosły namacalne skutki.
Schronisko na Marmurowej podlega bezpośrednio Wydziałowi Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Łodzi i z tego Wydziału został kilka dni temu oddelegowany urzędnik w celu objęcia wakującej funkcji dyrektora. Jak mi wiadomo, nowy dyrektor od poniedziałku urzęduje na Marmurowej. Jedną z jego pierwszych czynności, mającą uporządkować pomieszczenia biurowe placówki (w tym gabinet dyrektora) - było usunięcie z pomieszczeń kilku rezydujących tu (kalekich i starych) psów, które dyr. Skowrońska hołubiła jak własne dzieci. Cztery z wyrzuconych psów zostały zakwalifikowane do adopcji i przekazane Łódzkiemu Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami. Co się dzieje z pozostałymi "rezydentami? Pewnie powędrowały do schroniskowych boksów.
Według użytkowników portali społecznościowych, nowemu panu dyrektorowi nie odpowiada fetor odzwierzęcy, jaki panuje w pomieszczeniach biurowych schroniska. Także zapach szczeniaków, które - wyrzucone na mróz przez jakiegoś "miłośnika" zwierząt - wylądowały w efekcie w tych że, schroniskowych pomieszczeniach biurowych. Złośliwi internauci twierdzą, że nowy dyrektor powinien jednak pracować w perfumerii, a nie w placówce dla bezdomnych zwierząt, ponieważ tam zawsze będzie śmierdzieć. Taka jest "uroda" wszystkich schronisk.
Nie zazdroszczę nowemu dyrektorowi "zaszczytnej" funkcji. Kierowanie schroniskiem, w którym jest około 600 psów i kilkadziesiąt kotów, nie należy do zadań łatwych. Prawdopodobnie nawet posiadając talenty organizacyjne i dar kierowania podległej mu załogą - nowy dyrektor będzie musiał zmierzyć się wcześniej czy później z dodatkowym zadaniem, czyli "opędzaniem" się od pseudo działaczek pro zwierzęcych.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?