Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubisz drób i często jesz mięso? Uważaj, są w nim antybiotyki

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikimedia Commons
Hodowcy zwierząt dodają do paszy antybiotyki - udowodniła reporterka TVN. Co gorsza, to proceder nagminny, który zagraża życiu i zdrowiu konsumentów!

Nie od dziś wiadomo, że wszystkie produkty spożywcze trują nas, bo są nadziane chemią. Teraz jeszcze słyszymy o podtruwaniu człowieka dodatkowo antybiotykami, które siedzą w mięsie spożywczym. TVN24 alarmuje: Nielegalne antybiotyki w mięsie to "zamach na nasze zdrowie i życie"! Informacja ta brzmi co najmniej dziwnie. Bo jak to - antybiotyki w mięsie mogą być legalnie? Otóż mogą. A nielegalnie – nie.

Hodowla zwierząt na antybiotykach

"Przy takiej skali zjawiska, gdybyśmy upowszechnili to na cały kraj, to już jest zamach na nasze zdrowie, a może nawet i życie" – stwierdził ekspert ds. szczepień z Instytutu Profilaktyki Zakażeń, oceniając aferę opisaną w programie "Uwaga" TVN, dr Paweł Grzesiowski. Zwierzęta hodowlane, głównie drób, faszerowane antybiotykami to problem, z którym kontrola weterynaryjna walczy od lat - zaznaczył w rozmowie z TVN24, fachowiec-praktyk, Główny Lekarz Weterynarii.

Zobacz - (Foto: Uwaga TVN | Video: TVN 24) Nieuczciwi hodowcy i lekarze weterynarii narażają nas na utratę zdrowia - twierdzą eksperci -TVN24- Nielegalne antybiotyki w mięsie.

Reporterka programu "Uwaga" TVN, podczas prowadzonego przeszło pół roku śledztwa dziennikarskiego - jak się ocenia - wystarczająco udokumentowała proceder związany z "faszerowaniem zwierząt przez hodowców nielegalnymi antybiotykami", o których pochodzeniu zwykle "nic nie wiadomo", o czym czytamy w TVN24.pl. A to już poważny problem z jednej strony zdrowotny, a z drugiej karny.

Zdrowotny dla konsumentów – karny dla producentów mięsa. Spośród 25 hodowców zwierząt, z którymi reporterka miała kontakt i proponowała im sprzedaż specyfików medycznych, tylko jeden - jak mówiła - "pogonił ją" sprzed domu. Pozostali byli gotowi kupić czarnorynkowe "leki". Sprawa jest o tyle poważna, że w proceder antybiotykowy zamieszani są nie tylko "niektórzy producenci drobiu, ale i współpracujący z nimi lekarze weterynarii".

Groźne "niekontrolowane działania"

Ten fakt skomentował ekspert do spraw szczepień z Instytutu Profilaktyki Zakażeń. Według niego, przy takiej skali zjawiska (...) - "to już jest zamach na nasze zdrowie, a może nawet i życie". Jak argumentował - dodawanie antybiotyków może być niebezpieczne, zarówno dla zwierzęcia, któremu jest podawane, jak i dla człowieka, który "spożywa mięso z resztkami antybiotyku nie rozłożonego do końca, bo nie upłynął odpowiedni czas od momentu podania go w hodowli" - powiedział dr Grzesiowski, z Instytutu Profilaktyki Zakażeń.

Jak wyjaśniał lekarz, przy dorzucaniu (dodawaniu) do paszy, antybiotyku w procesie hodowli drobiu, np. w okresie 6 miesięcy, dochodzi do takiej sytuacji, w której "zmieniają się właściwości odżywcze mięsa" i "może to grozić niekontrolowanymi działaniami ubocznymi u człowieka".

"Nieprzewidywalne następstwa" dla zdrowia

Nade wszystko, w jego ocenie, najbardziej niebezpieczne i groźne jest jednak stosowanie (w hodowli zwierząt), leków z nieznanych źródeł. Gdyż "w nich mogą być substancje toksyczne". Ujawniona "skala tego zjawiska wymaga natychmiastowej reakcji, bo mięso drobiowe jest uznawane za zdrowsze, drób jedzą dzieci i wystawienie dziecka na działanie takiego mięsa, we wczesnej fazie, może skutkować zmianami w jelitach, jak i innych organach, na całe życie" - wyjaśnił dr Grzesiowski.

Specjalista w sprawach szczepień, ocenił również, że aktualnie w szpitalach w różnych rejonach kraju, pojawia się dużo dzieci "z zapaleniem jelit, z zespołem jelita drażliwego", i choć przyczyny tego zjawiska nie zostały jeszcze ani ujawnione, ani wyjaśnione - to jednak wśród przyczyn "jest niewątpliwy związek między toksycznym jedzeniem, a rozwojem tego typu zaburzeń" - powiedział.

"Dotykamy tematu, którego następstwa są nieprzewidywalne" - stwierdził dr Paweł Grzesiowski. "Żądza pieniądza zajęła pierwsze miejsce i jakość przestała być podstawowym kryterium wielu producentów, którzy idą na skróty, kupują tańsze leki, i nielegalne leki" – dodał Grzesiowski, podkreślając jednocześnie, że konsument jest obecnie "bezbronny", widząc i nabywając produkty w sklepach.

W codziennej praktyce konsumenckiej, nikt nie wie jak i zresztą, "nie ma żadnej możliwości rozpoznania na oko, które mięso jest, a które nie jest faszerowane środkami chemicznymi" – zaznaczył doktor.

Tu wszystko się kryje - "ręka rękę myje"

Janusz Związek, Główny Lekarz Weterynarii (GLW), który był gościem programu TVN24, powiedział, że wyciągnie konsekwencje, w dostępnym służbowo jemu zakresie, w związku z – jak to określił - "aferą antybiotykową w przemyśle mięsnym". Główny Lekarz Weterynarii powiedział, że w ostatnim okresie czasu, służby GLW zamknęły "6 lub 8 hurtowni leków weterynaryjnych, ponad 80 produktów leczniczych wycofały z rynku" – powiedział lekarz weterynarii, Janusz Związek. I zaznaczył, że proceder ujawniony przez reporterów TVN "jest naganny, ale nie można postawić przy każdym hodowcy inspektora weterynarii".

Jak podkreślił - odpowiedzialność za produkcję hodowlaną ponosi rolnik hodowca. Jeżeli więc współpracuje on z lekarzem weterynarii - to antybiotyki mogą być stosowane z przepisu lekarza weterynarii. A, jeśli "są one stosowane w jakikolwiek inny sposób, to jest to postępowanie absolutnie nielegalne i karygodne" - wyjaśnił. W rozmowie w TVN zapowiedział, że jeżeli reporterzy programu "Uwaga" TVN, przekażą mu listę lekarzy weterynarii, którzy "ułatwiali producentom stosowanie antybiotyków", to "natychmiast przerwie ten proceder".

Proceder ułatwia brak dobrej ustawy

W ostatnich trzech latach, do prokuratorów w kraju wpłynęło ponad 400 zgłoszeń, przeciwko lekarzom weterynarii i hodowcom (uwikłanym w proceder stosowania antybiotyków - red.). W większości są one jednak traktowane przez prokuratora, jako znikoma szkodliwość czynu i umarzane na wstępie, albo - po rozpoczęciu postępowania - tłumaczył Janusz Związek, obrazując tylko część problemu, jaki mają kontrolerzy tych spraw, borykający się ze złym, polskim prawem w tym zakresie.

Prawo farmaceutyczne – jak tłumaczył Główny Lekarz Weterynarii - tworzy minister zdrowia, a w tym prawie jest "część dotycząca prawa weterynaryjnego". "Od kilku lat chcemy zmienić ustawę, bo mamy problem z tzw. "czystymi substancjami, które są przywożone, jako dodatki do farb i lakierów, przez co omijają nadzór weterynaryjny". Tę lukę – podkreślił - "trzeba jak najszybciej zamknąć". Inspekcja Weterynaryjna i Ministerstwo Rolnictwa powinny przygotować własną ustawę farmaceutycznego prawa weterynaryjnego, by dokładnie ogarnąć ten rynek – wyjaśnił na koniec rozmowy w TVN24, Główny Lekarz Weterynarii.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto