Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubuskie: dwa wyroki za psy. Kary podobne, przewinienia odmienne

Zbigniew Jelinek
Zbigniew Jelinek
Mężczyzna zostawił dwa psy na uwięzi, jeden zmarł z głodu. Prezeska Stowarzyszenia Obrony Zwierząt zniesławiła kierownika schroniska za głodzenie zwierząt. Oboje usłyszeli wyroki skazujące o podobnym wymiarze kary.

Franciszek R. mający dwa psy owczarka i kundla nie wywiązywał się z opieki nad nimi. W końcu mężczyzna zostawił je na uwięzi na posesji w miejscowości Boryń w gminie Czerwieńsk. Jeden ze zwierzaków zmarł z głodu.
Teraz usłyszał wyrok Sadu Rejonowego w Zielonej Górze. Uznano go za winnego okrucieństwa. Kiedy psiaki zostały same, mężczyzna nie zapewnił im jedzenia. Pozostawił ich na pastwę losu. Sąd wymierzył mężczyźnie karę ośmiu miesięcy więzienia zamienioną na pracę społeczną w wymiarze 40 godzin miesięcznie. Zakazał również na sześć lat posiadania psów. Sprawca ma obowiązek wpłacić 2 tys. zł na rzecz fundacji Centaurus. Wyrok jest prawomocny.
Z kolei Sąd Rejonowy w Żarach rozpatrywał sprawę o zniesławienie byłego już kierownika schroniska dla zwierząt, Kazimierza Bara, przez szefową Stowarzyszenia Obrony Zwierząt „Aport”, Jolantę Jureczko. Sąd uznał szefową „Aportu” za winną i wymierzył jej karę ograniczenie wolności na okres pięciu miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Kara ma polegać na wykonywaniu prac społecznych. Ponadto sąd nakazał jej przeproszenie Bara i obciążył skazaną kosztami sądowymi. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawa ta ciągnęła się przez mnóstwo miesięcy. Pod koniec stycznia zeszłego roku (!) w żarskim ratuszu odbyło się spotkanie członków komisji mienia komunalnego przy radzie miejskiej, w którym udział wzięły także wolontariuszki ze Stowarzyszenia Obrony Zwierząt „Aport” wraz z jego szefową, Jureczko. Wówczas między nią a Kazimierzem Barem, kierownikiem schroniska dla zwierząt doszło do ostrej wymiany zdań.
Według obserwatorów, Jureczko między innymi wyraziła się, że kierownik schroniska kocha tylko swoje własne psy, a te w schronisko są zaniedbane i głodne. Doszło do scysji. Ze słów Jureczko wynikało, że schronisko to jakaś katorga, gdzie psy są głodzone i nękane. Ponadto stwierdziła, że szef schroniska wykorzystuje samochód służbowy do celów prywatnych.
Bar poczuł się dotknięty wypowiedziami Jureczko i skierował sprawę do sądu o zniesławienie. Najbardziej zabolało go twierdzenie, że samochodem schroniska wiózł kwiaty do prywatnego zakładu żony. Nie ustosunkowywał się do zarzutów o losie psów w schronisku. Jak się później okazało, twierdzenie o wykorzystywaniu samochodu do celów wożenia kwiatów -
nie miało żadnego pokrycia dowodowego, zaś dla sądu okazało się kluczem do sprawy.
- Ten wyrok powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy rzucają oskarżenia bez pokrycia – skomentował obecnie orzeczenie sądowe jeden z radnych, Aleksander Czerwonajcio, członek komisji mienia komunalnego przy radzie miejskiej, będący wtedy świadkiem zdarzenia. Przyznał jednocześnie, że po ostrej wymianie zdań na styczniowym posiedzeniu komisji, praca w schronisku bardzo się poprawiła. Nie stwierdzano, że psy są zaniedbywane.
- Jest to zasługa Stowarzyszenia "Aport”. Jego wolontariuszki bardzo aktywnie pomagają załodze – oznajmił.
Bar nie chciał oceniać wyroku. Jest usatysfakcjonowany?
- Nie będę komentował wyroku. Jestem obecnie prywatną osobą - odparł.
Tymczasem z orzeczenia nie może otrząsnąć się szefowa „Aportu”: - Co ja takiego zrobiłam, że tak mnie potraktowano? Sąd nie wziął pod uwagę, że ja na okrągło pracuję społeczne. Będę się odwoływać od tego wyroku – zapowiada zszokowana Jureczko.
Wyrok sądu żarskiego w odczuciu społecznym jest bulwersujący.
- To nienormalne – wypowiada się mieszkaniec miasta, Stefan Bukowski. - Reakcja kobiety spowodowała, że kierownik schroniska wziął się do należytej pracy. To on powinien odpowiadać za złe traktowanie zwierząt! - oburza się Bukowski.
Jolanta Jureczko dała się poznać z wielu akcji, jako niezłomny obrońca praw zwierząt. Założyła Stowarzyszenie, skrzyknęła wolontariuszki, żywo reagowała na wszelkie sygnały o porzuconych psach. Dbała o to, aby znajdowały nowe domy i życzliwych ludzi. Taka panuje powszechna opinia o działalności prezes „Aportu”.
- Unoszą też mnie nerwy, kiedy słyszę o maltretowaniu zwierząt
- mówi jeszcze Bukowski.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto