Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Kalicińska w Ostrowcu: "Jestem taka Ula z I b"

Redakcja
Małgorzata Kalicińska podczas spotkania w ostrowieckim BWA.
Małgorzata Kalicińska podczas spotkania w ostrowieckim BWA. Krzysztof Krzak
Autorka poczytnej sagi mazurskiej: "Dom nad rozlewiskiem", "Powroty nad rozlewiskiem" i "Miłość nad rozlewiskiem", Małgorzata Kalicińska, spotkała się z czytelnikami (głównie płci nadobnej) w Ostrowcu Świętokrzyskim. Organizatorem wieczoru autorskiego była tutejsza Miejska Biblioteka Publiczna.

Małgorzata Kalicińska jest z wykształcenia magistrem inżynierem ekonomiki rolnictwa. Nigdy jednak nie pracowała w wyuczonej profesji. Natomiast zdobytą wiedzę, zwłaszcza z dendrologii, wykorzystała w swoich powieściach. Jako dziecko nauczycieli zarzekała się, iż nigdy pedagogiem nie zostanie. Jak to często bywa, przekorny los sprawił, że przez kilka lat była belfrem - najpierw w Technikum Ogrodniczym w Konstancinie - Jeziornie, a następnie w warszawskich podstawówkach.

Wiedziona wspomnieniami z dzieciństwa, a zwłaszcza wakacji spędzanych w Szafrankach na Podlasiu postanowiła już jako dojrzała kobieta wrócić na wieś, tym razem na Mazurach. Założyła wraz z mężem ośrodek szkoleniowo - wypoczynkowy, którego działalność zakończyła się bankructwem. Po okresie "czarnej rozpaczy", pod wpływem córki stanęła na nogi. Zaczęła pisać, najpierw dla siebie, bo wszystkie książki, które miała w mazurskiej samotni już przeczytała, niektóre nawet po kilka razy. Wiele postaci występujących w "Rozlewisku" ma swoje pierwowzory w osobach, z którymi Kalicińska spotykała się na co dzień. - W swoich książkach nie portretuję ludzi, którzy okazali się niefajni, bo byłoby mi głupio. No cóż, może jestem taka Ula z pierwszej b, z dobrej klasy... - mówiła pisarka podczas spotkania w Ostrowcu. I dlatego w jej książkach nie spotkamy postaci syndyka likwidującego jej mazurski interes. Wspomniała też, że pierwowzór jednej z uwiecznionych w "Domu nad rozlewiskiem" postaci (Elwiry) miał do niej niejakie pretensje. I na nic zdały się tłumaczenia, że powieściowa sklepowa jest bardzo lubiana przez czytelniczki. Dopytywana przez uczestniczki ostrowieckiego spotkania o wyjawienie, kto kryje się pod książkowymi postaciami mężczyzn, Małgorzata Kalicińska unikała konkretnych odpowiedzi, bowiem kiedy onegdaj zdradziła tę tajemnicę fryzjerce, ta była zawiedziona, że często są to kompilacje kilku osób w jednej. - Zburzyłam cały stworzony przez nią we własnej wyobraźni wizerunek panów - mówiła pisarka. - Ona na przykład była przekonana, ze mam męża alkoholika i to jego opisuję w książce.

Małgorzata Kalicińska przyznaje, że jej powieści zawierają celowo tam umieszczone elementy dydaktyczne. Dotyczą one między innymi właśnie sposobów postępowania z bliskimi nam osobami, które dotknęła choroba alkoholowa. By zmienić nasz stosunek do osób niepełnosprawnych wprowadziła na karty swych powieści głuchoniemego Grzegorza i upośledzoną umysłową Kaśkę. - Żyjemy w lakierowanej rzeczywistości, z której usuwane są takie osoby, podobnie jak w telewizji nie ma miejsca dla doświadczonych prezenterek w pewnym wieku - ubolewała Kalicińska. A w telewizji angielskiej prognozę pogody zapowiada pan w bardziej niż średnim wieku, na wózku inwalidzkim. Tymczasem pani Małgorzata została zmuszona przez wiceredaktora naczelnego jednego z magazynów dla pań do zamiany we własnym opowiadaniu bohatera niepełnosprawnego na "supermana".

Małgorzata Kalicińska wyznała, że ma ogromną potrzebę posiadania mistrza. Jeśli chodzi o słowo, mistrzami są dla niej Lem, Wańkowicz, Szymborska, natomiast w dziedzinie muzyki - Chopin i Czajkowski.

Podobnie jak wielu widzów, tak i Małgorzata Kalicińska jest rozczarowana ekranizacją pierwszej części jej trylogii. - To głównie wina pań scenarzystek, które uważały, że wiedzą lepiej, jak poprowadzić dane postaci, pochlastały moją książkę. Poza tym kilkakrotnie zmieniał się, jeszcze na etapie przygotowań, reżyser - wspominała pisarka. Nie miała większego wpływu na ostateczny kształt serialu. Zapytana na początku przez producentów, kogo widziałaby w roli Małgorzaty, odpowiedziała żartem, że najchętniej Diane Lane... Dziś wie, że idealna do głównej roli byłaby Joanna Fertacz, która w serialu telewizyjnym zagrała "Wronę". Niestety, "warszawka" uważa, że najlepsi są aktorzy warszawscy, tymczasem pani Fertacz jest aktorką Teatru im. Jaracza w Olsztynie.

Zapytana przez czytelniczki nad czym obecnie pracuje, Kalicińska powiedziała, że ma dwie "rozgrzebane" książki, z których żadna nie jest czwartą częścią "Rozlewiska". Będą zupełnie inna od dotychczasowych jej powieści.

Jeśli zostaną napisane z taką swadą, z jaką Małgorzata Kalicińska rozmawiała z ostrowieckimi czytelniczkami - sukces gwarantowany!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto