Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mamy prawo głosować!

Danuta Matyja
Danuta Matyja
fot. Robert Kwiatek/Dziennik Bałtycki
fot. Robert Kwiatek/Dziennik Bałtycki
Dane Państwowej Komisji Wyborczej dotyczące frekwencji w wyborach są przerażające. Czy i dlaczego Polakom nie chce się korzystać z dobrodziejstw demokracji?

Demokracja czyli rządy mniejszości!

Wyobraźmy sobie Polskę jako kraj składający się ze 100 obywateli posiadających pełne, bierne prawa wyborcze, czyli prawo do wybierania swoich przedstawicieli. Gdyby przełożyć dane Państwowej Komisji Wyborczej, na takie hipotetyczne państwo, to okaże się, że w wyborach do obecnego parlamentu wzięło udział 41 obywateli. Co bardziej uderzające – zwycięska partia potrzebowała, do swego tryumfu, głosów ledwie 11 głosów! Zainteresowani i niedowiarkowie, mogą powtórzyć moje obliczenia – frekwencja w wyborach wyniosła, w zaokrągleniu do „pełnych” procent, 41 proc. a spośród głosujących 26,99 proc. głosowało na zwycięską Prawo i Sprawiedliwość.
A ciekawe ile osób, z grona tych hipotetycznych 100 obywateli, poparło partie tworzące obecną koalicję rządową?

Przyznaję – wynik nieco lepszy, bo koalicja, rządząca obecnie, zebrała aż 19 głosów! Czy to nie przerażające, że w Polsce rządzi grupa ludzi popierana przez ledwie co piątego obywatela? Reszcie, spośród tych 100 „teoretycznych” obywateli, albo nie chciało się ruszyć z domu do urny (aż 59 osób!), albo zostali przegłosowani (22 osoby) a narzeka teraz znakomita większość. Znajduje to wyraz w wielu sondażach, na przykład, mówiących, że 60% obywateli chce rozpisania nowych wyborów. Pytam się – a jaki jest sens, skoro i tak prawdopodobnie skończy się na tym, że będzie rządziła nami mniejszość, a raczej, przedstawiciele tej mniejszości, której zechciało się pójść do urn?

Argumenty leniwej większości

W swoim otoczeniu spotykam się często z totalnym brakiem zainteresowania tym, kto rządzi Polską oraz z ciągłym narzekaniem na jakość naszych rządów. Często więc zadaję pytanie – To dlaczego nie pójdziesz głosować? Najczęściej powtarzają się dwa, „koronne”, argumenty. Zachowując właściwą dozę poprawności politycznej, pierwszy argument muszę streścić następująco: „bo na wybory chodzi tylko grupa ludzi będąca pod silnym wpływem jednego dyrektora i oni i tak mnie przegłosują”. Ten argument brzmi dla mnie tak samo infantylnie, jak argument dziecka, które twierdzi, że nie pójdzie na podwórko, bo widzi, że jest na nim zgrana grupka dzieci, z którymi ono nie lubi się bawić. Dziecku takiemu pomogłabym w ten sposób, że obdzwoniłabym rodziców kolegów dziecka, zapraszając ich pociechy na wspólną zabawę.

Drugi argument nie głosowania w wyborach brzmi dużo poważniej – nie chodzę, bo nie ma na kogo głosować, oni wszyscy dbają tylko o czubek własnego nosa i wszyscy są tacy sami. Trudno nie zgodzić się z tą argumentacją, bo życie pokazuje, że jest ona w większości słuszna. Jednak wychodzę z założenia, i na szczęście nie jestem w tym sama, że skoro kandydują tacy ludzie, jacy kandydują, to i tak część z nich będzie nami rządzić wygrywając wybory. Lepiej więc chyba wybrać spośród nich „najlepsze zło” niż podarować sobie głosowanie, oddając się biernie w ręce innych i zastanawiać się czy, na przykład, komuś z komisji wyborczej nie przyszło do głowy skorzystać z tego, że nie pobrałam swojej karty do głosowania – wszak natura ludzka bywa bardzo przewrotna.

Zatem, drodzy czytelnicy, zastanówmy się po co nam ta cała demokracja, skoro nie chcemy korzystać z praw jakie ona daje? A może parlamentarzyści maja ją „uzdrowić” wprowadzając, tak jak, na przykład, w Belgii, wysokie grzywny za nieuzasadniony brak udziału w wyborach?

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto