Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mamy skarb na dnie oceanu i złoto w polskiej ziemi

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Po badaniach polskich geologów wydobycie odkrytych bogactw naturalnych będzie możliwe i opłacalne dopiero za kilkanaście lat. Przede wszystkim eksploatacja rud metali na Pacyfiku może nastąpić po wyraźnym uszczupleniu zasobów lądowych...

Polska w drugim etapie kryzysu, który stoi u naszych rogatek, ma problemy finansowe w związku z dziurą w budżecie państwa. Są one jednak mniejsze niż innych państw Europy. Z ogromnym długiem borykają się dziś: bogate i silne Włochy, stosunkowo bogata Hiszpania, a także ociekająca do niedawna bogactwem Wielka Brytania oraz Francja, Niemcy, czy też mniejsze i biedniejsze – Grecja, Irlandia, Portugalia, Węgry, Belgia, Czechy, Słowacja i kilkanaście innych. Faktycznie trudno znaleźć europejski kraj bez długów i dziury w budżecie.

Czekamy więc jak na zbawienie, na jakieś bogactwo ukryte w naszej polskiej ziemi czy choćby nawet w wodzie. Owszem, mamy odkryte złoża gazu łupkowego i ropy na naszym terytorium. Mówi się i o innych wiadomych złożach bogactw naturalnych, np. złota, srebra i podobno uranu. Ale jest też fascynująca informacja, która krąży od kilku lat w mediach - o bogatych polskich złożach rud: manganu, miedzi, niklu, cynku, kobaltu i molibdenu. Te wielkie złoża metali znajdują się bardzo daleko od Polski - w dodatku bardzo głęboko w wodzie. Gdzie? Na dnie Pacyfiku, w rejonie Hawajów i wybrzeża Ameryki Północnej.

Skąd się wzięła polska działka na Pacyfiku? To spadek po byłej RWPG (Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej – instytucji powołanej przez państwa Bloku Wschodniego, w odpowiedzi na Zachodnią EWG – Europejską Wspólnotę Gospodarczą, poprzedniczkę UE. Od czasów PRL dzierżawimy działkę na odległym oceanie (ponad 20 tys. km od naszych granic), w ramach organizacji Inter Ocean Metal (IOM), do której należą także: Bułgaria, Czechy, Kuba, Rosja i Słowacja. IOM zajmuje tam obszar dna Pacyfiku o powierzchni 75 km kwadratowych. Koszty dzierżawy są znaczne, my regularnie je płacimy. Roczne składki wynoszą ponad 100 tys. dolarów. Rząd liczy, że w przyszłości będą z tego pokaźne zyski.

Bądźmy szczerzy. Nasza działka z rudami metali na Pacyfiku nigdy nie budziła w Polsce większego zainteresowania. Dziś także nie budzi. Złoża leżą nie tylko daleko od kraju, ale i bardzo głęboko w wodzie – około 4 tysięcy metrów. Ale za to wartość tych bogactw, jakie kryje działka oceanu, może przekraczać nawet 130 - 150 mld dolarów. Na razie jednak nie mamy się czym cieszyć. Według ekspertów eksploatacja tych bogactw obecnie jest zupełnie nieopłacalna; nie ma jeszcze względnie taniej, ani łatwej, technologii ich wydobycia. Nie jest wykluczone, że za niedługi czas będzie to możliwe. Musimy cierpliwie czekać.

Nieco bliżej, bo na polskiej ziemi na Suwalszczyźnie, mamy głęboko ponad 1,5 tys. metrów w ziemi, jak oceniają geolodzy około 1,5 mld ton rud metali, m.in. około 50 mln ton tytanu, który jest używany do produkcji samolotów i okrętów oraz statków kosmicznych. Rudy metali w tym złożu ocenia się z grubsza nawet na około 360 mld dolarów. Problem w tym, że Suwalszczyzna musiałaby zniknąć z mapy, jako zielona kraina zamieszkała przez człowieka. Zniszczona byłaby totalnie. Czy jakiś rząd kiedyś odważy się na taki krok?

A co słychać o odkrytym złocie na polskich ziemiach? Otóż KGHM ma od dawna działkę na Dolnym Śląsku, na której geolodzy znaleźli złoże złota, szacowane na przeszło 80 ton. Jednak to nasze złoto leży bardzo głęboko. I miedziowy koncern (KGHM) nie podejmuje wydobycia. Bo na razie ten interes się nie opłaca. Muszą być opracowane nowe i tańsze technologie wydobywcze. Czekamy na nie. Czekamy więc na gaz łupkowy, ropę naftową, rudy metali na Pacyfiku i polskie złoto. Czekamy aż przyjdą do nas z technologią i opłacalną pomocą wydobywczą, bogate koncerny zagraniczne; być może amerykańskie, angielskie, holenderskie i inne. A jak przyjdą i zaczną wydobywać to wszyscy Polacy będą szejkami z ozłoconymi petrodolarami.

W ocenie ekspertów, po badaniach polskich geologów – wydobycie tych bogactw będzie możliwe i opłacalne dopiero za kilkanaście lat. Przede wszystkim eksploatacja rud metali na Pacyfiku może nastąpić po wyraźnym uszczupleniu zasobów lądowych rud i gdy ich ceny wzrosną. Obecnie nikt na świecie nie wydobywa ich z głębin oceanów, bo eksploatacja jest póki co nieopłacalna, prowadzone są jedynie testy.

Wiadomo, że polscy badacze przeanalizowali próbki z głębokości ponad 4 tys. metrów. Stwierdzili, iż na każdym kilometrze kwadratowym badanych terenów, które może eksploatować Polska, znajduje się około 13,4 km tzw. "konkrecji", czyli miejsc, gdzie w naturalny sposób powstają grudki rud metali. Próbki mają 33-proc. zawartości metali. A przy wydobyciu kopalin na lądzie, 3-procentowa zawartość metalu w rudzie, uznawana jest za wysoką. Informacje o bogactwach ukrytych w naszej ziemi są obiecujące i w przyszłości dadzą zapewne wymierne korzyści polskiej gospodarce.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto