Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matavanero. W zgodzie z naturą i ekologią

Grzegorz J. Skrabek
Grzegorz J. Skrabek
Pireneje kryją w sobie wiele tajemnic i niespodzianek. W dolinach, pośród najwyższych szczytów, można natknąć się na pozostałości po opuszczonych wioskach. Matavanero to jedna z takich miejscowości.

Historia wioski sięga lat przedwojennych. Nie wiadomo kiedy dokładnie opuścił ją ostatni mieszkaniec. Przez kolejne kilkanaście lat wioska stała pusta i niezamieszkana. W 1970 roku przypadkowo znalazł ją włóczęga, hiszpański bezdomny. Wybrał sobie jeden ze stojących tam budynków, wyremontował go własnymi rękami i zamieszkał w nim. Remontując swoje nowe mieszkanie, bezdomny posłużył się jedynie dostępnymi tu materiałami naturalnymi. W oddalonej o kilkanaście kilometrów, bardziej cywilizowanej wiosce, wyżebrał materace, koce i ubrania.

Wodę czerpał z naturalnego źródła, jakich w górach jest wiele. Później wybudował sobie małą studnię, do której napływała woda ze źródła. Miał zatem wodę do picia. W kilku miejscach posiał warzywa i zioła. Następnie posadził kilka drzewek i krzewów owocowych. W ten sposób, w zgodzie z naturą i z wykorzystaniem dóbr ekologicznych, prowadził swoje gospodarstwo.

Bezdomny nie musiał obawiać się kontroli czy najazdów tutejszej policji, albowiem dojazd do wioski był praktycznie niemożliwy. Surowy klimat najwyższych szczytów Pirenejów nie sprzyjał też turystyce. Człowiek żył sobie tutaj w zgodzie z naturą i ekologią. W ciszy i dzikości, zarówno fauny jak i flory.

Kilka lat później do wioski dotarli inni. Najczęściej były to osoby młode. Zwolennicy szeroko rozumianej wolności mieli tutaj możliwości do stworzenia sobie pewnego rodzaju azylu. Niesamowita rzesza punków, skinów i przedstawicieli innych subkultur, mogła tu "pielęgnować" swe zainteresowania. Nowi mieszkańcy Matavenero wprowadzili tutaj swoje zasady. Jedną z tych zasad było: nikt nikogo nie okrada, każdy sobie tu pomaga.

W 1981 roku, władze hiszpańskiego regionu "Leon" podpisały dekret, o nieodpłatnym przekazaniu terenu w ręce tutejszej społeczności. Pierwszy mieszkaniec wioski został jakoby wyznaczony na sołtysa. Jednak okradł cały skarbiec wioski i uciekł. Od tego czasu w Matavanero rządzi społeczność.

Ludność zamieszkująca wioskę to przede wszystkim "młodzi gniewni". Obecnie jest tu około trzydziestu gospodarstw, w których mieszka pięćdziesiąt osób, w tym dzieci w różnym przedziale wiekowym. Edukacja dzieci i młodzieży ogranicza się tutaj do obowiązkowej szkoły podstawowej.

Utrudnienia związane z dojazdem do wioski powodują, że wszelka pomoc medyczna lub społeczna dociera tutaj helikopterem. Mieszkańcy Matavanero mają na miejscu własną straż pożarną. W kilku gospodarstwach jest prąd płynący z baterii słonecznych. Nie ma tutaj bowiem możliwości założenia miejskiej sieci elektrycznej. Dzieci do szkoły jadą specjalnym "wioskowym autobusem konnym" i w ten sam sposób również wracają.

Dorośli pracują od świtu do nocy na swoich gospodarstwach. Mają tu swoje uprawy, na zimę robią przetwory. Hodują też konie. Kilka osób pracuje na zewnątrz wioski, przy różnych pracach dorywczych. Pieniądze zarobione przeznaczają na środki czystości czy też na kupno np.: nowych roślin do uprawy lub paszy dla zwierząt oraz lekarstw. Jednym słowem surowy klimat nie przeszkadza mieszkańcom wioski.

W Matavanero jest piekarnia, w której wypieka się chleb raz w tygodniu. Jest również żłobek i przedszkole. Opieką nad dziećmi zajmuje się każda kobieta, której wyznaczono dyżur w odpowiednim dniu. Jest tutaj również biblioteka, w której znajdują się książki napisane w różnych językach. W znajdującym się tutaj barze można napić się kawy lub gorącego mleka. Jest również możliwość zamówienia czegoś do zjedzenia. Mieszkańcy wioski mają swoją kulturę i przyzwyczajenia. Mówią w kilku językach.

Do baru doprowadzona jest woda z "naturalnej" studni. Do jej wykonania wykorzystano głównie kamienie. Władze regionu podarowały mieszkańcom wioski kilka tysięcy metrów węża. Jest on jedynym sztucznym materiałem, jaki wykorzystano do doprowadzenia wody do najbliższych domostw.

Miejscem załatwiania zwyczajnych potrzeb fizjologicznych jest specjalnie wybudowany "kompostownik", z którego korzystają mieszkańcy wioski. Właśnie to pozwala tutejszemu społeczeństwu na różnego rodzaju uprawy. Odchody żyjących tu zwierząt, doskonale nadają się na nawóz. Matavanero to zupełnie ekologiczna wioska w pełnym tego słowa znaczeniu. Wioska ekologiczna i nazywana przez Hiszpanów zbiorowiskiem dzikusów.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto