Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maturalne paradoksy rocznika 88 w pigułce

Agata Pańczyk
Agata Pańczyk
Świadectwo dojrzałości nasuwa mi na myśl wiele sytuacji, które nigdy nie powinny mieć miejsca, ale wydarzyły się w roku szkolnym 2006/2007. Czy następne roczniki maturzystów też będą musiały zmagać się z podobną ignorancją?

Trzymam w ręku niedawno otrzymane świadectwo dojrzałości z chwalebnym napisem Rzeczpospolita Polska. Niestety, dokument, zamiast kojarzyć mi się z pewnym patosem przypomina o wszystkich niemiłych incydentach, z którymi mi - maturzystce oraz wszystkim szczęściarzom przyszło zmagać się w roku szkolnym 2006/2007.

Widocznie rząd uznał, że widmo matury nie jest samo w sobie wystarczająco przerażające i postanowił zadbać o nas w szczególny sposób. Zapraszam na przegląd paradoksów, z którymi musiał zmierzyć się rocznik 88, w innym miejscu znany jako maturzyści 2007, w skądinąd kluczowym w ich życiu okresie.

Matura podstawowa, matura rozszerzona…

Albo obie na raz! Decyzja o pisaniu matury na jednym poziome zelektryzowały wszystkich związanych ze szkolnictwem oraz w równym stopniu zaskoczyły uczniów i nauczycieli. Wydane wbrew prawu, w pewnym stopniu zniweczyły założenia programowe nauczycieli oraz pokazały, ile czasu poświęconego na przygotowania maturalne poszło na marne. Pisanie matur na wyłącznie jednym poziomie miało ułatwić życie uczniów oraz skrócić okres sprawdzania matur. Oczywiście ten postulat okazał się chybiony, ponieważ na wyniki maturalne trzeba było czekać ponad sześć tygodni. Warto wspomnieć, że połączenie arkuszy pozbawiło uczniów podchodzących do matury rozszerzonej pewnego zaplecza w postaci dobrze napisanego arkuszu podstawowego (a przynajmniej napisanego lepiej niż matura na poziomie rozszerzonym!)

Gorące decyzje

Warto napisać o liście ministra edukacji skierowanego do młodzieży przygotowującej się studniówki. Zawierał on wskazówki dotyczące organizacji maturalnego balu skierowane do nauczycieli, uczniów i rodziców. Pełen nostalgii i tęsknoty za dawnymi czasami, kiedy ubraną w tanie i skromne stroje, bawiąca się na balu młodzież cechowało dobre wychowanie i prostota. Pierwszym, ale nie największym minusem tego listu był fakt, że autor nie uwzględnił faktu, że czasy, ludzie i zwyczaje się zmieniają, drugim: list wyszedł w chwili, w której część szkół była już po balu maturalnym, a w innych przygotowania do niego były już dawno zakończone.

Nie mogłabym nie wspomnieć o kilku istotnych zmianach w systemie punktowania wypracowania z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym. Decyzja o nich została podana do informacji w najlepszym momencie, ponieważ zaledwie dwa tygodnie przed egzaminem maturalnym (ok. trzech dni przed zakończeniem roku szkolnego). Szkoda, że nikt nie zastanowił się nad faktem, że chyba odrobinę za późno na takie poprawki.

Przelicznik punków

Gdyby to był ranking maturalnych paradoksów tą pozycję umieściłabym na pierwszym miejscu. Pozostawiłam ją sobie na deser, ponieważ dobitnie wskazuje głupotę, z jaką przyszło zmagać się tegorocznym maturzystom. Owe ironiczne podejście będzie mi przez całe życie przypominać świadectwo maturalne, na którym widnieją wyniki egzaminów zarówno z poziomu podstawowego, jak i rozszerzonego, chociaż arkusza z tego pierwszego nawet nie widziałam na oczy.

Przelicznik punktów, będący konsekwencją decyzji o pisaniu matur wyłącznie na jednym poziomie został, wraz z innymi nowościami (na przykład maturalną amnestią), zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego przez Rzecznika Praw Obywatelskich. W styczniu 2007 r. zostały one uznane za niezgodne z konstytucją, jednak w „trosce o abiturientów” postanowienia Trybunału Konstytucyjnego wejdą w życie dopiero po maju 2007 r.

Przelicznik punktów jest niesprawiedliwy i krzywdzący w każdym wymiarze. Wystarczy rozważyć dwa przypadki: ucznia, który podszedł do matury rozszerzonej i podwinęła mu się noga. W takim wypadku nie zdaje matury, chociaż już 30 proc. z poziomu rozszerzonego daje mu automatycznie 40 proc. z podstawy. W drugim przypadku chcę przedstawić ucznia, który składa dokumenty na studia na kierunek, w którym wymagany jest poziom podstawowy i rozszerzony. W takim wypadku przegrywa batalię o miejsca na uczelniach z maturzystami z lat poprzednich (nawet jeśli z poziomu rozszerzonego uzyskał taki sam wynik jak oni).

Dodam tylko jedno – wprowadzenie nowej matury w 2005 r. spowodowało w szkołach dużo zawirowań. Kiedy było już mniej więcej wiadomo, czego uczniowie i nauczyciele mogą się spodziewać po nowych arkuszach maturalnych, wprowadzono poprawki. W niecały miesiąc później było już wiadomo, że poprawki są nietrafne i zapowiedziano kolejne zmiany. Ja szkolną edukację mam już za sobą i maturę w kieszeni – przychodzi mi tylko współczuć kolejnym rocznikom „królików doświadczalnych.” Widać jeszcze dużo wody musi w Wiśle upłynąć, zanim termin „nowa matura” będzie dla każdego jasny i klarowny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto