Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mecz Polska - Niemcy. Cieszmy się zwycięstwem, martwmy grą

Dariusz Skrobarczyk
Dariusz Skrobarczyk
Zwycięstwo w meczu z Niemcami ma znaczenie głównie symboliczne, ważniejsze jest to, w jaki sposób tego dokonaliśmy, a to może nasuwać wątpliwości, czy uda nam się przekuć ten potencjalnie realny sukces w ostateczny, upragniony cel.

Po sobotnim zwycięstwie reprezentacji polski w piłce nożnej nad niepokonanymi przez nas do tej pory Niemcami zapanowała w Polsce euforia, a z nią niebezpieczny triumfalizm. Postanowiłem więc dla otrzeźwienia napisać kilka słów o tym, jak naprawdę wyglądał ten mecz, co powinniśmy o nim myśleć i co on oznacza dla przyszłości naszej kadry i jej występów w eliminacjach mistrzostw europy.

Zacząć chciałbym jednak od zasłużonego peanu na cześć naszej drużyny. Oto udało nam się po raz pierwszy w historii, i to na dodatek w meczu o punkty, pokonać piłkarską reprezentację Niemiec. Nie tylko ukaraliśmy ich za pychę, która sprowadziła ich na manowce wiary w to, że mogą wygrać z naszym słabym zespołem, grając w tak dużym osłabieniu, bez dobrego planu na grę i to na dodatek na stojąco, ale jeszcze zabraliśmy im drogocenne cacko wspaniałej serii nie przegranych meczów eliminacyjnych.

Czytaj także: Polacy po meczu z Niemcami: Ten wynik jest bardzo ważny dla nas i atmosfery wokół zespołu

Co więcej, dokonała tego drużyna, na którą stawiali tylko niepoprawni optymiści, żeby nie powiedzieć marzyciele; drużyna złożona z zawodników niewybitnych, która od dawna nie zagrała dobrego meczu, a w tym dokładnie składzie nigdy; i w końcu drużyna prowadzona przez trenera bez osiągnięć i bez wyraźnej wielkiej wizji. I to właśnie ta drużyna zapisała się w historii, i za to im chwała oraz moje gratulacje, bo osiągnęli więcej niż się po nich spodziewano, a ten wynik jest ich najlepszą nagrodą.

Tak przedstawiona sprawa wczorajszego meczu ponownie sprowadza nas na ziemię i do myśli, od której wyszedłem - ten wynik będzie miał jedynie znaczenie symboliczne, jeśli nie poprawimy gry zespołu, bo tak grając możemy stracić całą korzyść z niego, jeśli nie damy rady Szkocji i Gruzji, o Irlandii już nawet nie wspominając.

Wynik 100 razy lepszy niż gra

Od pierwszych minut meczu zarysowała się jego obraz, który nie zmieniał się już wiele do ostatniej minuty. Niemcy operowali piłką i z łatwością dochodzili pod nasze pole karne, gdzie, na nasze szczęście, wykazywali się kompletnym brakiem pomysłu na rozegranie akcji i notoryczną nieudolnością w wykończeniu ich, w czym celował przede wszystkim Bellarabi. Nasi sąsiedzi zza Odry wykazywali się kompletnym brakiem celności, oddali jedynie 8 celnych strzałów na 22 wszystkich, a jeśli już trafiali w bramkę, były to strzały bardzo słabe, lub oddane blisko, bądź prawie że w, Szczęsnego.

Najlepszymi okazjami do zdobycia gola przez Niemców był strzał Podolskiego w poprzeczkę, nad poprzeczką z wolnej pozycji w wykonaniu Götzego oraz dwa strzały wspomnianego Bellarabiego, jeden z wątpliwego spalonego obok słupka i drugi mocny, zza zasłony, sparowany przez Szczęsnego.

Przykładem tego, jak cię ciężko grało się w tym meczu Niemcom, był towarzyszący ich grze poziom frustracji z niezdolności do przeprowadzenia udanej akcji, jaki przejawiał się skwapliwym wykorzystywaniem przez nich każdej okazji do wywrócenia się o nogi naszego bloku defensywnego i otrzymania dzięki temu rzutu wolnego sprzed naszego pola karnego.

My broniliśmy się dość nieudolnie, łatwo gubiąc, lub tracą, piłkę czy to w ataku, czy w środku pola, jednocześnie zostawiając w obronie wiele miejsca do gry Niemcom, którzy dość bezkarnie podawali sobie piłkę na naszym przedpolu, bez wysiłku też wchodząc w pole karne, a nawet podając między sobą w nim. Symbolem tej indolencji stała się chyba sytuacja, w której Götze zdołał okrążyć Krychowiaka z piłką przy nodze zaraz przed naszym polem karnym. Niewątpliwie kilka razy przed zagrożeniem uratowały nas ofiarne wybloki obrońców, głównie Kamila Glika.

Z gry mieliśmy naprawdę nie wiele, oprócz sytuacji golowych godne zapamiętania było kilka rajdów, jeden Grosickiego, który zakończył marnym strzałem w ręce bramkarze (był to notabene 1 z 3 naszych strzałów celnych) i drugi Lewandowskigo, który zakończył za niego Hummels, wybijając mu wślizgiem piłkę spod nóg, co spowodowane było zwłoką naszego snajpera mimo wielu dogodnych kierunków podania. Jakieś rajdy próbował uskuteczniać Maciej Rybus, ale najczęściej kończyły się one wyjściem z piłką za linię końcową.

Niestety, również przy strzelonych golach pomogli nam sami Niemcy. Pierwszy gol padł ze świetnego podania Łukasza Piszczka, który podczas szybkiej kontry, po przyjęciu piłki wypatrzył wchodzącego w pole karne Arkadiusza Milika i precyzyjnym, szybkim i mocno ściętym podaniem wkręcił mu piłkę na głowę na piątym metrze. Napastnikowi nie pozostawało nic innego do zrobienia, jak strącić piłkę głową na długi słupek, w czym wydatnie pomógł mu niepotrzebnie interweniujący Manuel Neuer, który nie dość że nie trafił w piłkę to jeszcze zderzył się z własnym obrońcą, zostawiając pustą bramkę.

Drug gol także został zainicjowany bardzo dobrym zagraniem Piszczka, który wrzucając piłkę z autu, przerzucił ją nad biernymi obrońcami niemieckimi i posłał w pole karne, wprost pod nogi zastawiającego się Lewandowskiego, który sprytnie wywalczył sobie miejsce i czas na przyjęcie, a następnie podanie, co też uczynił wystawiając na wolne pole idealną piłkę, dobrze podłączającemu się Sebastianowi Mili.

Trzeba jednak zauważyć, że zwłaszcza drugi gol padłą już w momencie, kiedy Niemcy się mocniej odsłonili i stracili koncentrację, nie wierząc, że Polacy mogą im strzelić, choćby jednego gola.

Statystyki meczu, w których Niemcy byli we wszystkich aspektach zdecydowanie lepsi od Polaków, tylko potwierdzają zaobserwowany i opisany wyżej przebieg meczu - Niemcy grali w piłkę, Polacy strzelali gole.

Pełne statystyki z meczu można znaleźć tutaj:Statystyki UEFA z meczu Polska - Niemcy

Czego dowiedzieliśmy się po tym meczu

Niestety w zasadzie niewiele nowego. Wciąż nie ma pomysłu na grę ofensywną i pewny sposób strzelania goli. W tym meczu padły one po akcjach zupełnie okazjonalnych i to też głównie dzięki indywidualności poszczególnych zawodników, i wierutnych pomyłkach przeciwników.

W środku pola mamy jedynie do zaoferowania twardą, siłową grę na rozbijanie, a nawet nasi defensywni pomocnicy, którymi Polska przecież stoi, nie potrafią skutecznie utrzymać piłki na dłuższą metę, co powinno być ich domeną. Obrona, nie wyłączając bramkarza, po raz kolejny nie została dobrze trafiona, choć kilka razy było blisko.

Na mecz wyszliśmy zupełnie nie przygotowani, w ustawieniu nieróżniącym się od każdego innego meczu eliminacyjnego, czy towarzyskiego, co też było przyczyną zdania się naszego zespołu na łaskę gry Niemiec.

Przechodząc do poszczególnych zawodników, należy zacząć od wielkiej pochwały dla Łukasza Piszczka, który po raz kolejny udowodnił, że jest graczem na światowym poziomie, któremu z pewną dozą prawdopodobieństwa zawdzięczamy to, że ten mecz wygraliśmy, a nie zremisowaliśmy 0 do 0, i który tym meczem pokazał, że jest również jednym z najlepszych naszych zawodników jeśli idzie o obronę, co często mu zarzucano.

Dowiedzieliśmy się także, że napastnicy pokroju Milika są w stanie strzelać gole nawet najlepszym, byle tylko była ku temu dobra okazja, a zwłaszcza podanie. Po meczu wiemy także, że jodłowiec może grać na poziomie reprezentacji z taką samą jakością, jak w Legii.

Prognoza na dalszą część eliminacji

Jak mówi stare piłkarskie powiedzenie, wszystko zależy od nas, jeśli uda nam się sformować jakikolwiek styl gry, który będzie nam co mecz dawał kilka, mniej lub bardziej, dogodnych sytuacji do strzelenia goli, z zaliczką tego meczu i mając w perspektywie mecze z przeciwnikami o podobnych lub niższych od naszego potencjałach, mamy szanse na zajęcie co najmniej drugie miejsce w grupie, a więc awansowanie na Euro 2016 bezpośrednio.

Niestety trener Nawałka swoimi dotychczasowymi osiągnięciami z kadrą stara się nas przekonać, że nie wie jak ta drużyna mogłaby grać lepiej, a przyczyn wczorajszego zwycięstwa nie zna tak samo jak trener Löw przyczyn porażki swojego zespołu.

Wiele wyjaśnią następne, wtorkowe spotkania, w których Niemcy zmierzą się z Irlandią, a Polska ze Szkocją. W wariancie pesymistycznym, czyli przy wygranej Irlandii i naszej przegranej, wrócimy do punktu wyjścia sprzed spotkania z Niemcami, jeśli nie będziemy w jeszcze gorszej sytuacji. Może się jednak spełnić wariant optymistyczny i Niemcy wygrają z Irlandią, a my ze Szkocją, dzięki czemu będziemy liderem grupy, nasz największy rywal do drugiego miejsca będzie pognębiony i straci punkty, a co więcej nie umniejszy to naszego splendoru tego zwycięstwa i wagi tych punktów.

Bez oglądania się na ten mecz, musimy mimo wszystko pokonać zarówno Szkocję, jak i Gruzję za miesiąc, co da nam już poważny asumpt do myślenia o wyjściu z grupy.

Choć z moich słów może tego nie widać, to jednak jako szczery patriota i miłośnik piłki nożnej, chcę i życzę naszej reprezentacji jak najwięcej sukcesów. Jednakże jako kibic myślący muszę dostrzegać nasze słabości i nie łudzić się wynikami, tylko patrzeć na grę, a ta wygląda tak jak ją opisałem, czyli nie najlepiej. Mam nadzieję że ten tekst pomoże komuś wyrobić sobie bardziej realistyczny pogląd na naszą reprezentację.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto