Cieszy mnie, że nie tylko ja mam takie wrażenie. Marcin Meller również dostrzega ten sprytny sposób obrony Wojewódzkiego - kiedy popełni błąd, winą za niego obarcza swoich niedokształconych krytyków, którzy nie potrafią pojąć jego geniuszu.
Meller postanowił udowodnić Wojewódzkiemu, że nie należy do tej grupy. Jest oczytany, nie ma kompleksów potrafi łączyć literackie konwencje i polemizować za pomocą satyry. Meller, podobnie jak większość polskiej ciemnoty, identycznie ocenia ostatni wybryk Wojewódzkiego.
Publicysta "Newsweeka" w swoim felietonie Ja cierpię za miliony wciela się w Kubę Wojewódzkiego. Używa jego narzędzi publicystycznych i za pomocą satyry obnaża jego głupotę. Pisze, że Wojewódzki każdy swój błąd tłumaczy kompleksami i frustracjami polskiego narodu i przekłada go na wielkie idee.
Meller twierdzi, że Wojewódzki mógłby równie dobrze namalować symbol żydowski na szubienicy i wmawiać ludziom, że w ten sposób walczy z antysemityzmem; albo dać w mordę zwykłemu przechodniowi i w ten sposób zwrócić uwagę, na problem społecznej agresji.
Meller ujmuje się za Lechem Kaczyńskim; krytykuje Wojewódzkiego za to, że nazywał go małym, głupim człowieczkiem (Wojewódzki tłumaczył, że jest to reinterpretacja „Pieśni o małym rycerzu"). Dziennikarz TVN 24 wyśmiewa te tłumaczenia: "Nie rozumiał, że nazwanie prezydenta kraju małym głupim człowieczkiem jest postępową reinterpretacją „Pieśni o małym rycerzu" - czytamy w Newsweeku.
Meller jest jednym z nielicznych publicystów, który dostrzega fakt, iż Wojewódzki szkodzi Polsce, kreując ją na kraj rasistów, antysemitów oraz ksenofobów: "Dzięki mnie i mojemu pomagierowi nawet UEFA zrozumiała, że z prymitywnym rasizmem nad Wisłą nie ma żartów" - pisze.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
