Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Metallica a cappella, czyli muzyka okiem Audiofeels

Ja? Felcyn
Ja? Felcyn
Okładka debiutanckiej płyty Audiofeels. Oprawą graficzną albumu zajęli się Piotr Filipczak i Konrad Wullert.
Okładka debiutanckiej płyty Audiofeels. Oprawą graficzną albumu zajęli się Piotr Filipczak i Konrad Wullert. materiały zespołu
O płycie Uncovered, ale i planach na przyszłość oraz kulisach pracy zespołu rozmawiamy z Markiem Lewandowskim, członkiem i aranżerem Audiofeels.

Ponad rok temu ósemka chłopaków z Poznania pojawiła się w pierwszym odcinku show "Mam Talent". Już kilka miesięcy później byli znani w całej Polsce, a Kuba Wojewódzki nazywał ich występ "prawdziwą rewelacją". Dzisiaj Audiofeels, bo o nich mowa, na dobre zadomowili się na polskiej scenie muzycznej wydając debiutancki album "Uncovered".

Płyta kończy z pewnością pewien etap w historii grupy. Jaki będzie wasz następny cel?
- Przede wszystkim poszerzamy repertuar i ćwiczymy warsztat wokalny. Pracujemy także nad oprawą naszych koncertów, choć to sprawa drugorzędna. Mówiąc "poszerzanie repertuaru" mam na myśli tworzenie kolejnych aranżacji ciekawych utworów, ale także stopniowe wzbogacanie koncertów o kompozycje stworzone wyłącznie dla tego zespołu.

Czy planujecie jakąś trasę koncertową promującą waszą płytę?
- Oczywiście, trasa jest już dokładnie zaplanowana. Będziemy koncertować w większości dużych miast w Polsce, głównie w filharmoniach, teatrach i domach kultury. Niedługo dokładny spis koncertów i miejscowości zostanie opublikowany na naszej stronie internetowej. Większość występów odbędzie się w listopadzie, choć zaczęliśmy już 8 października w warszawskiej Sali Kongresowej. Serdecznie zapraszamy.

Ile czasu trwały nagrania i jak przebiegała praca nad płytą?
- Nagrania, praca nad brzmieniem płyty i miksy trwały niecały rok. Był to przede wszystkim czas eksperymentów i nowych doświadczeń. Mimo, że Antek (Sobucki - akustyk zespołu - przyp. red.) i ja jesteśmy wykształconymi realizatorami, to jednak ta płyta była czymś zupełnie nowym - nikt w Polsce nie nagrywał wcześniej vocal play'u, nikt nie starał się z ośmiu wokali wykrzesać takich brzmień, które przypominają żywy band. Dlatego uczyliśmy się sami, dlatego też zdecydowaliśmy się od początku do końca zrobić tę płytę samodzielnie, nie korzystając z obcych studiów nagraniowych czy miksów innych realizatorów.

Zatem wasze głosy nie są "gołe" tylko odpowiednio przetworzone.
- Oczywiście, przetworzeniu ulega każdy nagrany wokal w studio, niezależnie od tego czy jest to Audiofeels czy Take 6. Różnica polega na tym, jak wokalista nagra swoją partię, na ile wykreuje brzmienie instrumentu i w jakim stopniu użyje się technik studyjnych.

Z którego utworu jesteście naprawdę dumni?
- Każdemu podoba się inny, choć od początku największe emocje wywoływało Nothing Else Matters. Dlatego zdecydowaliśmy, że będzie to nasz pierwszy singiel. Wśród faworytów są też Sound of Silence czy Shape of My Heart.

Wizerunek wykreowany przez was w programie "Mam Talent" kojarzył się raczej z wybuchową, spontaniczną grupą. Tymczasem płyta jest w większości stonowana, pełna ballad i klimatów bliskich jazzowi i klasyce.
- Mam Talent to show. Dlatego do tego programu wybraliśmy takie utwory jak Tragedy, Otherside czy Let's Get it Started. Z drugiej strony udało nam się jednak przemycić spokojniejsze klimaty, w postaci Sound of Silence czy nastrojowej muzyki z filmu Requiem For a Dream. Nasz repertuar to bardzo zróżnicowana muzyka, dlatego płyta odzwierciedla raczej nasze koncerty, a nie występ w programie telewizyjnym.

Załóżmy, że jeden z was przychodzi na próbę zespołu, pokazuje konkretny utwór i mówi: "To możemy zrobić". Co się dzieje dalej aż do momentu, gdy fani słyszą taki utwór w waszym wykonaniu?
- Najpierw rozważamy tę propozycję. Jeśli większość ją akceptuje, to Jarek (Weidner - przyp. red.) lub ja siadamy do aranżacji. Szukamy sposobu na inne przedstawienie oryginału, staramy się wykreować coś nowego. Rozpisujemy utwór na 7 głosów + beatbox, tworząc często nową harmonię. Następnie przynosimy wydrukowane nuty na próbę i czytamy swoje partie. Po ich opanowaniu wdrażamy pomysły związane bezpośrednio z vocal playem i interpretacją - jak wyeksponować dany instrument, jak operować dynamiką. Te uwagi i założenia z reguły przedstawia aranżer danego utworu. Uczymy się ich po czym próbujemy wszystko wykonać z pamięci. Ten etap powtarzamy tak długo, aż będziemy zadowoleni z efektów wykonawczych. Wszystko odbywa się na kilku próbach.
Jak oceniacie dwa lata swojej pracy artystycznej? Co uważacie za swój duży sukces, a co chcielibyście jeszcze zmienić?
- Sukcesem jest na pewno to, że stworzyliśmy trochę fajnych interpretacji znanych numerów, że nasze koncerty brzmią unikalnie i to, że wydaliśmy płytę. Cieszymy się też z kompletu słuchaczy na naszych koncertach. Jeśli chodzi o zmiany to wciąż doskonalimy dotychczasowy repertuar, ale przede wszystkim tworzymy nowe rzeczy.

Niedawno przeżywaliśmy Światowy Dzień Muzyki. Czy rzeczywiście Polacy są mało muzykalni?
- To jest bardzo trudne pytanie, trzeba by przeprowadzić badania żeby mieć na ten temat zdanie. Po tym, co dwie największe w Polsce rozgłośnie radiowe grają codziennie wnoszę, że większość społeczeństwa nie jest zbyt wymagająca...

Gdyby AudioFeels miało możliwość wystąpić z jedną z legend muzyki (żyjącą lub nie), to kto by to był i dlaczego?
- Jeśli chodzi o żyjące legendy - nie będziemy tego zdradzać, bo wierzymy że te plany są do zrealizowania. A z nieżyjących... z pewnością są w tym gronie Freddie Mercury i Michael Jackson.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto