Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Miasto Pożeraczy Deszczu" Thomasa Thiemeyera - recenzja książki

michalmazik
michalmazik
DEBIT
Kiedyś życie było proste. Czasem klepało się biedę, innym razem było lepiej - ale było to stabilne życie złodziejaszka. Do czasu... Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy kolejna ofiara okradziona z portmonetki, odnalazła rabusia. W tym momencie, życie złodzieja - Oscara, odmieniło się na lepsze, bardziej fascynujące. Choć dużo niebezpieczniejsze.

W taki sposób można skrótowo przedstawić początek powieści "Miasto Pożeraczy Deszczu" Thomasa Thiemeyera. Niemiecki pisarz i ilustrator, pokusił się o napisanie książki dla dzieci i młodzieży, która łączy w sobie elementy fantastyki, przygody i tematyki podróżniczej. "Miasto pożeraczy deszczu" można porównać do wybitnych dzieł, znanych i cenionych pisarzy. Alfreda Szklarskiego, autora cyklu przygód Tomka Wilmowskiego - ze względu na umieszczenie akcji w egzotycznym Peru, wśród nieznanego ludu, Juliusza Verne'a, autora m.in. "Podróży do wnętrza ziemi" - za fantastyczne i nieprawdopodobne przedstawienie przygód bohaterów, Steera Dugalda, autora "Kronik Smokologii", za dobry kontakt z młodym czytelnikiem, czy chociażby Josepha Konrada - za nietuzinkowość i rozterki moralne bohaterów. Książkę czyta się przyjemnie, akcja jest płynna, a język prosty, sprawny i nie powinien przysporzyć problemów nawet dziecku.

Fabuła przenosi Czytelnika w mało poznany XIX wiek. Wspomniany wcześniej Oskar, zostaje "zwerbowany" przez swoją ofiarę - bogatego i ekscentrycznego Carla Fridriecha von Humboldta - do grupy indywidualności, przygotowującej awanturniczą wyprawę do Peru. Podróżnicy pragną odnaleźć nieznany lud, który opanował fantastyczną technologię, przypominającą tę ze światów stworzonych przez Juliusza Verne’a. Człowiek, któremu udał się sfotografować tajemniczy lud, zaginął.

W ślad za drużyną poszukiwaczy, podąża niezwykle niebezpieczna kobieta o czerwonych włosach, wraz z niewyróżniającym się niczym szczególnym towarzyszem – redaktorem poczytnego podróżniczego pisma. Bohaterka jest wyjątkowo zdeterminowana aby dotrzeć na miejsce przed Humboldtem. Docenia spryt i klasę przeciwnika, ale nie pozwoli mu wygrać. Nie z jej umiejętnościami i wolą walki. To będzie jej zwycięstwo, które osiągnie nawet przechodząc po czerepach rywali! Tak być musi!
W obliczu takiego niebezpieczeństwa, drużyna Humboldta nie może tracić czasu. Cel ciągle jest odległy, a z każdą chwilą robi się coraz niebezpieczniej. Czy bohaterowie dotrą do zaginionego miasta przed Czerwonowłosą? Czy starcie jest nieuniknione? Kim lub czym są owiane tajemnicą Pożeracze Deszczu?

Jako ciekawostkę można dodać, że w książce, oprócz fikcyjnych bohaterów, pojawia się postać historyczna. Dowódca poszukiwaczy - von Humboldt, był XIX-wiecznym naukowcem, który założył Uniwersytet Humboldta w Berlinie.

"Miasto Pożeraczy Deszczu" Thomasa Thiemeyera można zaliczyć do dobrej literatury przygodowo-fantastycznej. Powieść ma wiele atutów, aby stać się w przyszłości klasykiem, a jedynym mankamentem jest fakt, że zakończenie łatwo przewidzieć już w połowie książki. Jednak jeden fragment zaskakuje absolutnie. Wzbudza zdziwienie, a nawet niespodziewany żal. Jaki? Odsyłam czytelnika do lektury.

Wydawnictwo DEBIT

Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Miasto Pożeraczy Deszczu" Thomasa Thiemeyera - recenzja książki - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto