Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał, co boskim wiatrem oddychał...

Kuba Wandachowicz
Kuba Wandachowicz
IV RP doczekała się wreszcie godnego swej wielkości kronikarza!

Ostatnio wiele się mówi w naszym kraju o poziomie dziennikarstwa, szczególnie dziennikarstwa politycznego. Zewsząd płyną słowa krytyki. Bardzo słusznej krytyki. Trzeba przecież otwarcie przyznać, że niektóre pismaki wykorzystają każdą błahostkę byle tylko przywalić rządzącym. 
Czepiają się te hieny każdego skrawka wysadzanej brylantami sukni miłościwie nam panującego Jarosława i szarpią bez umiaru. Jak się akurat do Jarosława przyczepić nie mogą (wszak trudno jest w nim znaleźć jakieś ciemne strony, które można by było z czystym sumieniem napiętnować), to wymyślają pseudoskandale – a to z Ministrem Giertychem, a to z Młodzieżą Wszechpolską, o słynnej seksaferze nie wspominając. Nie przebierając 
w słowach ubarwiają, dramatyzują, wylewają pomyje...

Uwagę na to zwrócił np. pan Maciej Rybiński, kiedy w odpowiedzi na jego świetny, merytoryczny esej o końcu „Polski Kiszczaka i Michnika” (och, jaki trafny tytuł – przecież inaczej III RP nazwać nie sposób!) rozpoczęło się ujadanie łże-elit (Lityński, Żakowski), które w znakomitym dziele Pana Macieja odnalazły jedynie pragnienie efekciarskiego skandalu podszyte żałosnym resentymentem niespełnionego felietonisty.

Wielu takich ujadających łże-dziennikarzy Polska musi znosić. Są jednak i inni, bardziej ludzcy, a zarazem poetycko uwznieśleni. Tacy, którzy twardo stąpają po przestronnych traktach Czwartej RP, a jednocześnie umieją wznieść się ponad zaduch codziennych sporów i dostrzec coś, co dane jest tylko nielicznym... Perłę, brylant, pierwiastek boski (choć jakże ludzki zarazem)...

O kim mowa? Panie i Panowie! Mamy wreszcie dziennikarza będącego klasą dla samego siebie. Człowieka Wielkiej Wiary, Wielkiej Kultury, Wielkiego Formatu... Wielkiej Wielkości... Przenajwiększej Przenajwiększości... Tamdaradam!... AND THE WINNER IS MICHAŁ KARNOWSKI!

Jeśli ktoś z Szanownych Czytelników przegapił ostatnie wielkie dzieło tego przezacnego żurnalisty, to służę linkiem: http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=28750
. Proszę wybaczyć, ale nie jestem w stanie oddać ducha tego dzieła w sposób odpowiednio doniosły – tak, by nie pomniejszyć jego rangi. To trochę tak, jakby kazać komuś w pięciu zdaniach streścić Iliadę i Odyseję razem wzięte. Proszę czytać i napawać się każdą zgłoską, ponieważ nie codziennie dane jest zwykłemu śmiertelnikowi obcować z dziełem tak uduchowionym. Bo i bohater artykułu jest kimś niezwykłym. To On. Premier. Kanclerz. Jarosław Kaczyński. Postać ze spiżu. Bóstwo troskliwie pochylające się nad losem maluczkich.

Pisanina Pana Michała jest jak taniec biblijnej Salome – z tym, że w tym wypadku to nie tancerz uwodzi władcę, lecz odwrotnie. Pan Michał dostojnie skacze z przecinka na przecinek, delikatnie pauzuje w myślnikach, wywija pirutety na kropkach. Wszystko po to, aby pod koniec każdego akapitu w dostojnym grand plié
pochylić się przed świetlistą postacią bohatera hymnu. Brawo. Takich dzieł nie pamiętają najstarsi czytelnicy PRL-owskich propagandówek. Szacunek, Panie Michale. Polska Pana wezwała, a Pan na to wyzwanie odpowiedział najpiękniej jak się dało. Proszę nadal napawać się tym boskim wiatrem, który owiewa postać Pańskiego Idola. I proszę jak najczęściej zdawać nam relacje z tych intymnych inhalacji. Ja bym tam nosa nie śmiał włożyć.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto