Pan Migalski, znany z kowbojskiego kapelusza, okolicznościowych występów estradowych oraz listu, za który dostał od swojego duchowego wodza kopa na rozpęd - wysnuł był wczoraj niezwykle oryginalna tezę, że Kaczyński tak tańcuje, jak mu Tusk zagra. Muszę przyznać, że teza owa wprawiła mnie w osłupienie; ponieważ jednak nie ma rzeczy niemożliwych - pomyślałam - należy się z tym przespać tak, jak z każdym nowym pomysłem.
Łatwo powiedzieć - przespać się! Nie da się zasnąć, mając w pamięci fakt, że Jarosław nazywany był swego czasu genialnym strategiem oraz człowiekiem o niezwykłej inteligencji. A tu masz! - co rząd POmyśli, to Jarek w podskokach wykonuje na własna zgubę i pohybel! Ki diabel?!
Co prawda z odpowiedzi na kilka pytań redaktora Piaseckiego, jego błyskotliwy rozmówca wymigał się sprytnie, ale taka widać rola politologa, który zawodowo analizując sytuację, musi tę analizę dopasować do najnowszej tezy.
Analiza ta przywiodła pana Migalskiego do wniosku, że przede wszystkim Jarosław strzelił sobie samobója, przyznając się do brania leków w trakcie kampanii wyborczej.
Osobiście zawsze myślałam, że to wyznanie (potwierdzone przez panią profesor Staniszkis), miało stanowić przeciwwagę do brzydkiego akcentu w życiorysie Jarosława: rozczulające przesłanie do przyjaciół moskali - jakby na to nie patrzeć - było jednak strasznie kondominialne. Ale pan Migalski ma inne zdanie, które muszę uznać, bo gdzie mi tam do uczonego politologa!
Dalszy wywód pana Migalskiego uświadomił przytomnym przed telewizorem, że wszystko, co od tej pory robi jego ukochana partia i jej prezes, jest konsekwencją zdalnego sterowania. Genialnym strategiem Jarosławem steruje PO, ponieważ ma tak doskonale rozpracowany jego profil psychologiczny, że każdy jego krok można nie tylko przewidzieć ale wręcz… wywołać. Jakież z tego wnioski dla takiej, jak ja miłośniczki literatury szpiegowskiej oraz Brudnego Harry’ego?
Aby tak perfidnie kierować poczynaniami człowiekia, należy albo umieścić w pobliżu agenta wpływu (talib, czy gołąb?) który podpowiada samobóje, albo - dokonać prania mózgu, po którym człowiek reaguje na zdalne sterowanie.
I tu własnie jest chyba coś na rzeczy, bo ostatnio pojawił się w telewizorze facet, który
trzyma w ręce komórkę i odlicza „adin, dwa, tri…” . Łatwo się domyślić, że komórka to nie żadna reklama, ale nadajnik perfidnych poleceń z PO-rząd-nego centrum. To by się w zasadzie zgadzało, bo dawniej, jak pamiętam, też taki jeden po rusku w telewizorze odliczał i niektórym się potem robiło lepiej. Tym razem zatrudnili takiego, co steruje wybiórczo Jarosławem, pod wpływem czego nieszczęśnik sam sobie robi gorzej.
Wywody złotoustego politologa byłyby nawet śmieszne, gdyby nie fakt, że usiłując zdemonizować POczynania rządzącej partii,
przerobił przy okazji Jarosława na pajaca, który tak tańczy na swoja własna zgubę, jak mu Tusk zagra.
Jak wiadomo, do wielbicieli Jarosława nie należę, ale żeby zatroskany zwolennik prezesa z taką niedźwiedzią przysługą wyskakiwał… Musi koniec świata blisko!
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?