"Chciałem służyć mojemu narodowi, chciałem żyć w mojej przystani nikomu nie czyniąc zła..."
Wczoraj w Teatrze 13, w Białołęckim Ośrodku Kultury mieszczącym się przy ul. Vincenta van Gogha 1 już po raz kolejny został wystawiony spektakl "Mistrz i Małgorzata", oparty na powieści rosyjskiego pisarza Michaiła Bułhakowa. O czym jest ta sztuka? Pozwolę sobie przypomnieć jej treść tym, którzy czytali już jakiś czas temu i zapoznać z nią te osoby, które jeszcze jej nie poznały.
W przedstawieniu można było zauważyć trzy główne wątki: opowieść o Szatanie (Wolandzie) odwiedzającym pewne europejskie miasto, historię pisarza (Mistrza) i jego miłości do Małgorzaty oraz opowieść o Piłacie i Jezusie (Jeszule), przeplatające się ze sobą i tworzące nierozerwalną całość.
Czy Bóg istnieje? A Syn Boży? Nie! Boga przecież nie ma. To wszystko wymysł - twierdzą pisarz Michaił Aleksandrowicz Berlioz i poeta Iwan Bezdomny. Ich dyskusji przysłuchuje się tajemniczy obcokrajowiec, podający się za turystę i specjalistę od czarnej magii. Nieznajomy upiera się, że "Jezus naprawdę istniał" i on sam może o tym zaświadczyć. Mówi jeszcze inne dziwne rzeczy. Na przykład przepowiada Berliozowi, że tego samego dnia zginie w niecodzienny sposób.
Bezdomny, martwiąc się o przyjaciela, postanawia złapać Wolanda i jego świtę. W wyniku szatańskiego zbiegu okoliczności trafia jednak do szpitala psychiatrycznego. Wszystkie jego słowa zostają uznane za twór wyobraźni poety-schizofrenika. W międzyczasie autor pozwala nam śledzić opowieść tajemniczego turysty, który jakoby był świadkiem procesu i ukrzyżowania Jezusa oraz zagłębić się w losy Mistrza i jego ukochanej Małgorzaty. Uczucie łączące dwójkę tytułowych bohaterów stanowi niewidzialną klamrę, która łączy wszystkie wątki obecne w powieści.
Wojny, kataklizmy, tragedie - o tym słyszymy najczęściej. To sprawka diabła? On był w dawnym Jeruszalaim, jest w europejskiej stolicy i w piekielnych zaświatach. Istnieje od stworzenia świata i zawsze jest blisko ludzi. Pokazuje ciemną stronę drzemiącą w człowieku i tak nią kieruje, aby zło się uwidoczniło. Wcale nie musi stwarzać nowego okrutnego świata. Istnieje zależność między dobrem a złem. "Czym byłoby dobro, gdyby nie istniało zło?" Jedno nie może przecież istnieć bez drugiego. Tylko czego jest więcej na tym świecie?
A miłość? Czy to jedynie puste słowo, bez znaczenia? Czym ono jest dla głównych bohaterów spektaklu? To w imię miłości i wiecznego szczęścia Małgorzata zawiera pakt z szatanem, byleby tylko być ze swoim ukochanym. Nawet jeśli mieliby się znaleźć w otchłani piekielnej. Uczucie łączące dwójkę tytułowych bohaterów, Mistrza i Małgorzatę, stanowi niewidzialną klamrę, która łączy wszystkie wątki obecne w sztuce. Bo to jednak miłość jest najważniejsza.
Takie oto tematy poruszano w Teatrze 13 na spektaklu "Mistrz i Małgorzata" wyreżyserowanym przez Tomasza Służewskiego. Spektakl trwał 5 godzin i nikt z publicznośći nie opuścił sali przed jego zakończeniem. A widzowie jak zwykle nie zawiedli. Świetna gra aktorów została nagrodzona przez widzów trzykrotnymi brawami na stojąco ( mnie najbardziej podobała się gra Sylwi Dawidczyk - Wolanda, Michała Kempistego - Bezdomnego i Wiktora Skowrońskiego - Piłata).
Nie można zapomnieć o pięknej muzyce i efektach dźwiękowych przygotowanych przez Jana Pałysa, które doskonale komponowały się z treścią spektaklu i stwarzały niesamowity nastrój. Nie zabrakło również efektów wizualnych, o które zadbał Paweł Śmiałek. Strawa duchowa była znakomita. Przygotowano coś i dla ciała. Na spragnionych czekała diabelska uczta.
Spektakl "Mistrz i Małgorzata" ponownie pojawi się na deskach Teatru 13 w przyszłym roku.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?