Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mistrzowskie granie w Europie - półmetek jednej ósmej

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Za nami osiem spotkań 1/8 finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. Jak przystało na rangę rozgrywek, emocji, niespodziewanych rozstrzygnięć i medialnej otoczki zabraknąć po prostu nie mogło. Błyskawiczny skrót z wydarzeń na stadionach Europy.

W najciekawszym wtorkowym spotkaniu Real Madryt pokonał u siebie Bayern Monachium 3:2. Wielkie strzelanie na Santiago Bernabeu rozpoczął już w 10. minucie meczu Raul. Kapitan i najskuteczniejszy zawodnik "Królewskich" w historii Ligi Mistrzów znów pokazał klasę i kunszt, jakim imponował w latach swej świetności. Gola wyrównującego dla Bawarczyków zdobył brazylijski obrońca Lucio, lecz po chwili hiszpańskich kibiców znów w euforię wprawił Raul. Jeszcze przed przerwą na 3:1 dla gospodarzy podwyższył Ruud van Nistelrooy, wykorzystując doskonałe dogranie Davida Beckhama. To właśnie przywrócony w ostatnich dniach do składu Anglik był głównym bohaterem spektaklu w Madrycie, asystując także przy trafieniu Raula. W drugiej części gry goście zdołali odpowiedzieć już tylko bramką Marka van Bommela, po której strzelec "pozdrowił" hiszpańską publiczność "gestem Kozakiewicza". Po końcowym gwizdku sędziego Fabio Capello mógł odetchnąć z ulgą. Real wreszcie wygrał po wspaniałym widowisku, lecz sprawa awansu nie jest jeszcze przesądzona. Rewanż na Alianz Arena w Monachium.

Niespodzianką pachniało we Francji, gdzie Lille podejmowało ekipę Manchesteru United. Jedyną bramkę meczu kibice obejrzeli w 83. minucie, kiedy to w dość kuriozalnych okolicznościach bramkarza gospodarzy pokonał Ryan Giggs. Walijczyk nie czekając na gwizdek skutecznie uderzył z rzutu wolnego, a piłka wpadła do siatki obok zaskoczonego Tony'ego Sylvy. Piłkarze Lille natychmiast rzucili się do protestów. Eriv Braamhaar gola jednak uznał, a "Czerwone Diabły" zdobyły cenne trzy punkty i ze spokojem przystąpić będą mogły do rewanżu na Old Trafford.

We wtorkowy wieczór gole nie padały na Celtic Park w Glasgow, gdzie Artur Boruc i spółka stawili czoła zespołowi AC Milan. Strzelecka niemoc mediolańczyków i dobra postawa polskiego bramkarza sprawiły, że nadal trudnym jest wytypowanie zdecydowanego faworyta przyszłego pojedynku we włoskiej stolicy mody. Czy na San Siro podopieczni Carlo Ancelottiego sprostają twardo grającym piłkarzom Celticu? A może to Boruc będzie kolejnym golkiperem znad Wisły, który zatrzyma wielki Milan?

Rozstrzygnięciem nieoczekiwanym, by nie powiedzieć sensacyjnym, nazwać należy zwycięstwo PSV Eindhoven nad Arsenalem Londyn. Faworyzowani "Kanonierzy" nie sprostali kopciuszkowi z małej holenderskiej mieściny i na szczyt swoich, przecież niebagatelnych, możliwości będą musieli wspiąć się na własnym boisku. Ewentualny awans PSV natychmiast ochrzszczonoby mianem niespodzianki, lecz piłkarska Europa ma jeszcze w pamięci świetną postawę Holendrów w 2005 roku, kiedy odprawiając z kwitkiem bardziej utytułowanych rywali zakończyli swoją przygodę z Champions League dopiero w półfinale. Czy historia lubi się powtarzać?

W jednym z najciekawszych pojedynków, wręcz klasyków 1/8 finału, Barcelona uległa na Camp Nou Liverpoolowi 1:2. Katalończycy rozpoczęli mecz z wielkim impetem, odwagą w ofensywie, co zaowocowało w 14. minucie gry, kiedy to głową bramkarza rywali pokonał Deco. Podopieczni Rafy Beniteza wyrównali tuż przed przerwą. Fatalny błąd popełnił Victor Valdes, nie broniąc łatwego strzału Craiga Bellamy'ego. Barcelona próbowała objąć prowadzenie w drugiej połowie, lecz narażała się na kontrataki przyjezdnych. Po kolejnym nieporozumieniu defensywy zespołu Franka Rijkaarda zwycięską bramkę dla Liverpoolu zdobył John Arne Riise. Barcelońskie gwiazdy zostały upokorzone przed własną widownią, Anglicy dzięki geniuszowi taktycznemu Beniteza wracają na Anfield Road z trzema arcyważnymi punktami.

Na Estadio do Dragao miejscowe Porto podejmowało londyńską Chelsea. Dla Jose Mourinho była to podróż sentymentalna - to właśnie z portugalskim klubem zdobywał puchar Ligi Mistrzów w 2004 roku. Dziś skład Porto w niczym nie przypomina już ówczesnej jedenastki, lecz Chelsea nie zdołała pokonać zespołu Jesualdo Ferreiry. Mecz zakończył się remisem 1:1, a bramki dla obu ekip strzelali Meireles i Szewczenko.

W pozostałych spotkaniach drużyny również podzieliły się punktami. Inter zremisował na San Siro z Valencią 2:2, zaś w konfrontacji AS Romy z Olympique Lyon kibice goli nie oglądali. Sprawa awansu do ćwierćfinału nadal pozostaje zatem otwarta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto