Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Modlitwa starej Żydówki. Wspomnienia z czasów okupacji

Zbigniew Sypień
Zbigniew Sypień
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
Ponure, wstrząsające historie, jak jadowite żmije wyłaniają się z książek prof. Grossa. Jeśli jest tam tylko część prawdy, jest mi jako Polakowi wstyd. Tylko zielone drzewka w Yad Vashem łagodzą w pewnym stopniu to uczucie.

Może to mit, a może prawda. Wiele razy słyszałem to w opowieściach i czytałem jako dziecko w bajkach. Morałem był tam nakaz: bądź uczciwy, dobry, sprawiedliwy; szanuj ludzi starych i pomagaj im. Nie wiesz przecież, czy ten biedak lub kaleka nie jest posłańcem z nieba, który chce ciebie właśnie sprawdzić, czy rzeczywiście jesteś chrześcijaninem i stosujesz się do tego, co w swych przypowieściach i naukach przekazał Jezus. Może bezmyślnie klepiesz pacierz, odmawiasz różaniec, w kościele podajesz znak pokoju, a w sercu masz obojętność lub nienawiść? Czy wiesz, czy pamiętasz o tym, że gdyby trzeba było streścić w jednym, jedynym zdaniu całą jego naukę, to byłoby to przykazanie miłości: miłuj bliźniego swego.

Gdzie był Bóg? O zagładzie sołotwińskich Żydów

Moja matka wierzyła, że życie uratowała jej modlitwa starej Żydówki. Opowiadała mi o zdarzeniu z czasów wojny, gdy byliśmy pod okupacją niemiecką i obowiązywał kategoryczny zakaz udzielania pomocy Żydom. Za ukrywanie Żyda rozstrzeliwano całą rodzinę. W tym czasie w naszym miasteczku już ich właściwie nie było. W 1942 roku zgromadzono w takim przejściowym getcie na sołotwińskim rynku naszych Żydów, których tu przed wojną było sporo i innych z najbliższych wiosek i osad i popędzono pieszo w skwarze lata poprzez Manasterczany, Żuraki do getta w Stanisławowie. Końcowymi stacjami były miejsca zagłady tego narodu, w Bełżcu, Treblince i Oswięcimiu.

Tam ich zawieziono na zatracenie. Gdy przechodzili koło domu dziadka w Manasterczanach błagali o wodę. Ciocia Hela skończyła właśnie udój i podała wiaderko z mlekiem, ale konwojujący żandarm kopnął wiadro i mleko wylało się na drogę.

My mieszkaliśmy w Sołotwinie w domu, który zbudował ojciec, przy ulicy Kotlarewskiego. Była to wąska, a w czasie deszczu błotnista uliczka. Pewnego dnia mama usłyszała dochodzący z ulicy hałas, jakieś krzyki i ujadanie naszego psa - Luksa. Wyszła na podwórko i zobaczyła ledwie wlokącą się kobietę, gonioną przez ukraińskich wyrostków, którzy rzucali kamieniami. Trafili. Kobieta przewróciła się, poobijana. Głowę miała zakrwawioną. Mama wbiegła na ulicę,
krzyczała na napastników i odpędziła ich. Podniosła kobietę, wciągnęła przez furtkę na podwórze i dalej do domu. Na dach zaczęły spadać kamienie.

Kobieta była starą, wynędzniałą Żydówką, której udało się uniknąć deportacji. Gdzieś ukryła się, ale odnaleźli ją dranie. Na plakatach rozwieszonych w miasteczku Żyd był paskudny, z krogulczym nosem, a poza tym był roznosicielem wszy i tyfusu! "Goń Żyda, łap Żyda, zabij Żyda" - takie było hasło i nakaz! A szumowin korzystających z takich okazji nie brakowało w żadnym narodzie.

Historia daje tu wiele dowodów. Oprócz kart pięknych są i te parszywe i wstydliwe. Kobieta była obolała, poraniona, miała zakrwawioną głowę, szlochała. Mama pomogła się jej umyć, zrobiła doraźny opatrunek. Dała jeść. Żydówka jadła i płakała. – Pani Sypieniowo, ja się za panią będę modlić, żeby pani długo żyła i nigdy nie była głodna. Na nas zaczęli, ale na was będą kończyć.

Czas pokazał, że miała rację. Mama otworzyła drzwi na ulicę i nasłuchiwała, czy nie idą powiadomieni policjanci. Cisza... Na ulicy był spokój. Nie przyszli. Kobieta ukryta została gdzieś w komórce. Gdy wróciłem do domu, chyba od kuzyna, nic mi mama nie powiedziała. Dziecko mogło mimowolnie zdradzić kryjówkę. Przyszedł wieczór i noc, a rano już jej nie było. Zniknęła z kilkoma kromkami chleba.

Mama dożyła prawie 95 lat. Co najmniej dwa razy uszła z życiem, niosąc w łonie drugie życie, można powiedzieć, że ocalała cudem! Ona w to święcie wierzyła! Mówiła mi z całym przekonaniem, z wilgotnymi oczami, jakby miała przed sobą tę nieszczęśliwą, sponiewieraną kobietę: - Modlitwa tej starej Żydówki uratowała mi życie. Czy na pewno tej?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto