Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje wspomnienie polsko-jaruzelskiej wojny

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Stan polsko - polskiej wojny był dla mnie takim samym obuchem w łeb, jak dla wszystkich. Wielokrotnie powtarzane orędzie generała, niedowierzający telefon do koleżanki, która w popłochu cisnęła słuchawkę i głos do mojego ucha "rozmowa kontrolowana".

Kilka tygodni wcześniej była w moim domu egzaltowana starsza pani ze stolicy (prywatnie moja kuzynka), która zdążyła obskoczyć Wybrzeże, gdzie z poświęceniem przepisywała ręcznie wierszyki buntownicze oraz patriotyczne, rozsyłając je po znajomych. Byłam i ja odbiorcą takich pocztówek. Na szczęście nie podpisanych i dla ciekawości pewnego pana, którego różne rzeczy bardzo interesowały, uzgodniliśmy, że w życiu takiego pisma nie widziałam. Ani nikogo w Gdańsku nie miałam. No.

Kuzynka rozwinęła urozmaiconą działalność, o czym dowiadywałam się od mojej córeczki, którą ciocia i jej ojciec ciągali w charakterze spacerowego pretekstu na plebanijne zebrania. Mała wracała z opornikami przypiętymi do sweterka, ciocia wyciągała z przepastnej torby a to powielaczowy egzemplarz "Zniewolonego umysłu", a to zielone przebitki z przemówieniami Michnika, a to przepisane na maszynie doniesienia z paryskiej "Kultury" o marnym losie latających uniwersytetów. Co Warszawa to Warszawa, na prowincję docierało niewiele. Mając na głowie problemy z wyżywieniem rodziny, dostępnym powszechnie octem odkładałam patriotyczną lekturę do lepszych czasów, czyli na półkę w pracowni męża. Zamiast lepszych przyszły jednak nieco gorsze i kilka dni po ogłoszeniu stanu wojennego obudziło mnie stukanie do drzwi. Przyszli jacyś panowie, oznajmili, że mąż został internowany jako wróg realnego socjalizmu i będzie rewizja w domu. Oznajmiłam przeto, że owszem, nie zaprzeczam, ten pan tutaj czasem nocuje i pracuje, tam, w pracowni. Ale on już nie mój mąż, bośmy się właśnie spokojnie rozwiedli. Poproszona więc zostałam na świadka przy rewizji w larach i penatach mojego eks.

Pomaszerowałam w asyście cywilnych panów, z których każdy doskonale mnie znał jeśli nie z medycznych usług to przynajmniej z widzenia. Telepały mnie nerwy i mróz, przy którym mój szlafroczek okazał się być odzieniem niewystarczającym. Rzecz jasna, nietrudno było natrafić na wszelką bibułę, zalegającą między przyborami malarsko - rzeźbiarskimi. No i tu już zaczęła się czysta farsa. Ja udawałam że nie mam pojęcia co to za papiery. Smutni panowie wierzyli, że mówię prawdę. Wszystko zostało spakowane jako dowód rzeczowy działalności wywrotowej. Na dokładkę panowie zabrali moją maszynę do pisania, aby przeprowadzić ekspertyzę pisma. Następnego dnia (rozwód rozwodem, ale papierosy i czyste gacie chłop powinien mieć) wybrałam się "na widzenie". Złośliwy los pozbawił mnie jednak tego tragicznego doświadczenia. Mój mąż został przekształcony w "gwardię obywatelską" - miał od tej pory być członkiem patroli pilnujących porządku w mieście po godzinie policyjnej. Z
prześladowanego bojownika o wolność zrobiono uczestnika reżimu. Czyste kpiny.

Kuzynka
wyjechała przed stanem wojennym i wbrew cichej nadziei na męczeństwo nie doznała prześladowań ani za przepisywanie wierszyków, ani za rozwożenie podziemnej prasy. Funkcjonariusze reżimu uwierzyli, że nie mam pojęcia, skąd podziemna prasa w domu. Po miesiącu
upomniałam się o swoją maszynę do pisania. Zwrócono mi ją bez problemu. I w taki banalny sposób ani ja ani nikt z rodziny nie nabył statusu kombatanta
wojny polsko - jaruzelskiej.

ZOBACZ INNE WSPOMNIENIA ZE STANU WOJENNEGO:

— Witold Janowicz:

Z Kaśką roznosiłem ulotki

— Jadwiga Kowalczyk:

Kuzynka przepisywała wywrotowe wierszyki – wspomnienie stanu wojennego

— Beata Biały:

Mała apokalipsa warszawskiej nastolatki

— Ewa Kowalska:

Czy stan wojenny zabrał nam młodość? 

 

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto