Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Monte Cassino". Recenzja książki Petera Caddick-Adams'a

Redakcja
Projekt okładki Witolda Siemaszkiewicza wg zdjęcia Ullstein bild/BE&W
"Monte Casino - piekło dziesięciu armii". Prawda o 129 dniach kampanii, która w dziejach II wojny światowej była sceną walk żołnierzy dziesięciu narodów. Pochłonęła zaś około 200 tysięcy istnień ludzkich, poległych, rannych i zaginionych.

Jedna z najważniejszych i najbardziej zaciętych bitew II wojny światowej. Starcie, które przesądziło o losie Włoch i przypieczętowało upadek Trzeciej Rzeszy (...) Olbrzymie poświęcenie żołnierzy dziesięciu armii. Tygodnie nierozstrzygniętego boju. Finalny szturm Polaków, którzy mimo olbrzymiej przewagi wroga zdołali odbić Monte Cassino z rąk hitlerowców

Odnosząc się do dickensenowskich wrażeń sprzed blisko stuletniej podróży pisarza do opactwa benedyktyńskiego na Monte Cassino, a szczególnie do opisu klasztoru, budowla robiła na nim ogromne wrażenie. Sześciometrowej grubości mury, wykonane z wapienia bez jakiejkolwiek zaprawy murarskiej zdawały się bardziej przypominać fortecę, niźli klasztor.
Takiej to budowli przyszło strzec jednym, a zdobywać drugim na przełomie 1943 i 1944 roku.
Otaczający zaś klasztor teren ze stokami tworzącymi rumowiska, drogami z ubitej ziemi, gdzie niegdzie z usypanego kamienia z nielicznymi drogami posiadającymi nawierzchnię do poruszania się pojazdami mechanicznymi, nie pozwalał na przeprowadzanie aliantom szybkich, błyskawicznych natarć na pozycje hitlerowskie. Specyficzne ukształtowanie terenu, pozbawione – poza znikomymi skarłowaciałymi gaikami oliwnymi – zadrzewienia, podczas ostrzału artyleryjskiego powodowało wyolbrzymienie akustyczne, mające wpływ na psychikę ludzką. Opisał to niemiecki generał, uczestnik tamtych walk Fridolin von Senger Und Etterlin w książce "Krieg in Europa": "Demoralizujący efekt intensywnego ostrzeliwania wzmagały zdziesięciokrotnione echa dolin". Powodowało to, że na wąskich, krętych dróżkach, jakimi przychodziło poruszać się żołnierzom walczących stron w czasie ostrzału artyleryjskiego bez możliwości schronienia się, ogarniało ich przygnębiające poczucie osaczenia, sytuacji bez wyjścia.
Zmienna aura panująca podczas kampanii o klasztor na Monte Cassino na przełomie 1943 i 1944 roku stwarzała dodatkowe problemy w psychice żołnierskiej. Od gęstych marznących mgieł, wywołujących dezorientację w terenie i strach poprzez deszczowe ulewy tworzące błoto i rwące rzeki do spalonej słońcem ziemi unoszącej tumany kurzu drażniącego oczy, nos i usta.

Droga aliantów na Rzym po lądowaniu na Półwyspie Apenińskim 3-9 września 1943 r. 8. Armii brytyjskiej marszałka Montgomery’ego i 9 września 1943 r. 5. Armii amerykańskiej generała Clarka, napotkała na przeszkodę w postaci klasztoru na Monte Cassino. Benedyktyńska budowla broniona przez doborowe wojska Wehrmachtu była celem czterokrotnych prób jej zdobycia przez sprzymierzonych. Samo podejście pod klasztor Niemcy ufortyfikowali bunkrami żelbetonowymi, dzięki czemu mogli prowadzić dokładny ogień artyleryjski i snajperski. Ponadto otoczyli się zaporami z drutu kolczastego i szerokim na ponad 270 metrów pasem minowym.
Pierwszymi, którzy weszli do walki pod Cassino w nocy z 11 na 12 stycznia 1944 r. byli żołnierze Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego z północno-afrykańskimi Berberami, dowodzeni przez generała Alphonsa Juina.
Mimo, że Francuzi nie zdołali zdobyć Monte Cassino, to bezsprzecznym sukcesem żołnierzy generała Juina było zdobycie szczytu Belvedere i kontrola terenu wokół niego, aż do momentu przełamania Linii Gustawa w maju 1944 r. Postawa w walce francuskich żołnierzy została okupiona wysoką ceną. Tylko na przełomie od połowy grudnia 1943 r. do połowy lutego 1944 r. Francuski Korpus Ekspedycyjny stracił 7836 ludzi.

Jak specyficzną batalią była walka o Monte Cassino najlepiej świadczy fakt o roli, jaką odegrali wojskowi tragarze oraz przewodnicy mułów i koni. Muły i konie były niezastąpionym środkiem transportu w grząskim błocie i na kamienistym szlaku, zarówno przy transporcie zaopatrzenia, jak i rannych.
Kolejne dwie próby zdobycia Klasztornego Wzgórza przeprowadzone w okresie od 18 stycznia 1944 roku do 23 kwietnia 1944 r. przez dwie dywizje X Korpusu Brytyjskiego, amerykańskie: 34. Dywizję i 36. Dywizję Gwardii Narodowej, 4. Dywizję Indyjską, której piechurzy do boju zagrzewani pieśnią:
"Pochowaj mnie w Cassino,
Obowiązek wobec Anglii spełniłem.
A gdy wrócisz na łono ojczyzny
I będziesz raczył się whisky i rumem,
Wspomnij starego indyjskiego żołnierza

Z czasów, gdy na wojnie, w której walczył, zwyciężał!" - nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Nie wskórała nic 2.Dywizja Nowozelandzka. Nie pomogły zmasowane naloty brytyjskiego lotnictwa czy też amerykańskich "latających fortec" B-17, jak te z 15 lutego, kiedy to niemal zrównały z ziemią benedyktyński klasztor. Niemcy pozostawali nadal w klasztornych murach, a doborowe oddziały Fallschirmjäger, strzelców spadochronowych stanowiły dla atakujących śmiertelne zagrożenie.

Ostatecznym aktem dla zdobycia Monte Cassino okazała się operacja "Diadem", w której udział wzięły: amerykański II Korpus, Francuski Korpus Ekspedycyjny, brytyjski XIII Korpus oraz 2. Korpus Polski. O ogromie operacji niech świadczy fakt, że tylko żołnierze generała Władysława Andersa do szturmu klasztoru zgromadzili pół miliona sztuk pocisków artyleryjskich i 40000 pocisków moździerzowych. W nocy z 18 na 19 maja żołnierze 2. Korpusu generała Andersa stanęli na Klasztornym Wzgórzu, zastając go niemal całkowicie opuszczonym przez "Zielonych Diabłów" z niemieckiego 1. Pułku Strzelców Spadochronowych. Mogłoby to wskazywać na bardzo łatwą przeprawę Polaków, jednakże nic bardziej błędnego. Skomentował to, zresztą nie był w tym odosobniony, Artur Helliwell, korespondent Daily Herald – 19 maja 1944 r.:
"Ciała bohaterów – dzielnych polskich żołnierzy – leżą wzdłuż wąskiej, wijącej się ścieżki uczęszczanej przez kozice, po której wspiąłem się do tego, co pozostaje dzisiaj po historycznym klasztorze św. Benedykta".

Sięgnij po książkę Petera Caddick-Adams'a i przekonaj się o prawdzie spod Monte Cassino.

Monte Cassino. Piekło dziesięciu armii - Peter Caddick-Adams
Tytuł oryginału - Monte Cassino. Ten Armies in Hell
Przekład - Mirosław Bielewicz
Znak Horyzont Kraków - 2014

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Monte Cassino". Recenzja książki Petera Caddick-Adams'a - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto